Crime

Chuuya westchnął, ponownie sprawdzając godzinę. Jego ludzie stali za nim w pełnej gotowości na nadchodzące spotkanie.

Ch- Lepiej, by informator mówił prawdę.

Napięcie rosło, aż przerwał je cichy kaszel zza skrzyń magazynu. Mafiosi błyskawicznie odbezpieczyli swoje bronie, kierując pośpiesznie w stronę niepożądanego dźwięku.

Ch- Wyłaź stamtąd albo sam Cię wyciągnę!
D- Co tak ostro ?

Brunet prychnął, z rękami w kieszeniach pokazując się uzbrojonym napastnikom.

D- Następnym razem lepiej sprawdzaj anonimowe informacje, ślimolu.
Ch- To ty podrzuciłeś ten list!?
D- Możliwe~

Gestem dłoni kapelusznik dał znak do opuszczenia pistoletów, a sam podszedł bliżej, zatrzymując się na środku pomieszczenia, naprzeciw rozbawionego Osamu.

D- Dawno się nie widzieliśmy.
Ch- Słyszałeś o umowie, jeden członek z agencji dołączy do mafii i akurat padło na Ciebie, nic z tym nie możesz zrobić!
D- Ne, zawsze byłeś tak naiwny?

Niebieskie oczy dopiero teraz dostrzegły mały detonator, który Dazai wyjął z głębi płaszcza.

D- Porozmawiajmy, Chu~
Ch- Ty gnido...

Jednak posłusznie kiwnął głową, a brunet kontynuował swoją wypowiedź szeroko uśmiechnięty.

D- Możesz mnie zastrzelić, ale jeśli to zrobisz członkowie agencji dotrą tu za... 5 minut? Nawet mniej~
Ch- Ha!?

Zmniejszył dystans między nimi, po minie gangstera widząc, że może sobie na to pozwolić.

D- O ustalonej godzinie powinienem wysłać specjalną wiadomość, a jeśli tego nie zrobię dorwą Was wszystkich, bez litości.
Ch- A niech Cię...

Zdenerwowany Nakahara wciąż silnie trzymał przed sobą chłodny pistolet.

D- I jeszcze coś, przekonałem twoich ludzi do zmiany strony.

Gdy to powiedział żołnierze zaczęli uciekać, odrzucając broń na bok. Został tylko czerwony z gniewu Chuuya i rozbawiony Dazai, dumny ze swojego planu.

D- Ne, tak możemy rozmawiać~
Ch- Czego chcesz!?
D- Czy to nie proste?

Dazai cofnął się w głąb pomieszczenia, opierając plecami o ścianę. Jednak mafioso pozostał na swoim miejscu, podejrzewając podstęp.

D- Chce Cię zmusić do wyboru. Zastrzel mnie lub zostań członkiem Agencji.
Ch- ŻE CO!?

Ostrożnie położył detonator na skrzyni, a ponownie idąc w stronę rudzielca wyciągnął ręce do góry, wyglądając wręcz bezbronnie.

D- Mam pomagać innym, więc tobie chyba też, dlatego wybieraj.
Ch- Przestań...
D- Chuuya, a może powinienem za Ciebie podjąć dobrą decyzję?
Ch- Zamknij się...
D- Wiesz, co musisz zrobić~
Ch- DAZAI PRZESTAŃ!

Oboje spojrzeli na lufę broni, którą kapelusznik właśnie odbezpieczył.

D- Strzelasz?
Ch- Po prostu już przestań... mam tego dość, Dazai...

Zabrzmiał wystrzał, a po nim tylko cisza.

...

Ocknął się na szpitalnym łóżku, powoli podnosząc powieki i szybko analizując wnętrze.

D- Tym akurat mnie zaskoczyłeś, ślimolu.

Chuuya spojrzał w oczy bruneta siedzącego na brzegu jego kołdry, jednak każdy ruch pokazywał rudzielcowi w jak złym stanie się znajduje.

D- Strzał w skroń, cudowne samobójstwo. Szkoda, że nie wyszło~
Ch- Tsh...

Osamu zacisnął rękę na jego ramieniu, szepcząc do ucha mafiosy.

D- Ciesz się, że dzięki mnie Yosano nie wypróbowała swojej kolekcji skalpeli podczas leczenia.

Nakahara z wachaniem zamknął oczy, znosząc ciepły oddech na szyji.

D- Teraz nie masz wyboru.

Zimną dłoń przyłożył do pokrytego rudymi lokami czoła, odgarniając je na bok.

D- Obyś był lepszym detektywem niż człowiekiem, Chu~

_happy end_

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top