3.

(Polecam z tym utworem)

Muzyka klasyczna zagłuszała ciszę, pozwalając Nakaharze odpocząć po całym tygodniu ciężkiej pracy.

Z zadumą podziwiał biały sufit, wyciągając się na kanapie, przy okazji niezdarnie strącając z niej starą poduszkę.

Relaks kapelusznika przerwały kroki, a następnie smukła postać zasłaniająca mu widok.

D- Ktoś chyba się zmęczył~

Rudzielec tylko jęknął, po czym spojrzał sennie w iskrzące, kasztanowe oczy.

D- Przyniosłem Ci herbatę, Chu~
Ch- Mmm...
D- No, wstaaań.

Jednak mafioso wciąż go ignorował, więc Osamu aby zwrócić na siebie uwagę musnął ustami rude kosmyki na jego czole.

Chuuya szybko podniosł się do pozycji siedzącej i dotknął tego miejsca ręką, patrząc na chłopaka ze zdziwieniem.

D- No co? Przynajmniej wstałeś, trzymaj.

Chciał posunąć mu kubek pod nos, ale naczynie przez przypadek wyślizgnęło się z zabandażowanych dłoni.

Ch- Dazai!

Na szczęście niebieskooki zdążył je złapać, odstawiając napój na stolik.

Ch- Co to miało być...

Nie dokończył, bo niespodziewanie przeszkodził mu w tym pocałunek, zamykający usta mafiosy.

Osamu owinął palce dookoła rudych loków, gdy ich właściciel zacisnął pięści na koszuli bruneta.

Oderwali się od siebie, z uśmiechem patrząc w oczy.

D- Chyba muszę częściej przynosić Ci herbatę~
Ch- Możesz przychodzić nawet bez niej~

_Happy End_

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top