Urodziny

-Chuuya, jest już dwunasta, wstawaj. Nudzi mi się.
-Jak złym człowiekiem musisz być, żeby budzić mnie o tak nieludzkiej godzinie w sobotę?
-Ponarzekasz później, teraz chciałbym Ci coś dać.
-He? Co to miało znaczyć?
-Dowiesz się Chuu. A teraz zamknij oczy.
Chuuya nie chcąc wywoływać niepotrzebnej kłótni posłusznie wykonał polecenie.
-Możesz już otworzyć oczy. Wszystkiego najlepszego Chuu!

Kiedy Nakahara otworzył oczy, sam nie wierzył w to co widział. Dazai kupił mu Pètrusa z 1989.

-Poczekaj to jeszcze nie wszystko. Zrobiłem Ci śniadanie do łóżka!
Dazai wparował do pokoju ze śniadaniową tacą, na co Chuuya osłupiał.

Kiedy Nakahara skończył posiłek, który o dziwo go nie zabił, wybrał się pod prysznic. Nagle poczuł jak ktoś dotyka jego włosów.

-Dazai musisz?
-Muszę. Mogę cię umyć, Chuu?
-Ehh... Wiem że i tak to zrobisz. - westchnął rudzielec, podając Osamu swój szampon.
-Masz śliczne włosy.
-Wiem. Zawsze mi to mówisz.
-Bo to prawda Chuu.- Dazai musnął swoimi ustami kark rudzielca. Potem przeniósł się z pocałunkami na szczękę, po czym dotarł do ust ukochanego. Kiedy złączył ich wargi w namiętny pocałunku, Chuuya objął Dazaia w pasie, po czym przyciągnął do siebie. Krople wody skapywały po ich ciałach, a oddechy były zgrane ze sobą idealnie.

-Chuu, mogę wysuszyć twoje włosy?
-Po co? Sam mogę to zrobić.
-Proszę?-w oczach Dazaia zapłonęła iskierka nadziei.
-Tylko dzisiaj.

Pomimo że to były urodziny Nakahary, wyglądało to raczej, jakby to Dazai je obchodził.

Większą część dnia spędzili na oglądaniu wybranych przez jubilata filmów. Potem Dazai wcielił dalszą czéść planu w życie.

-Chuuya, mam jeszcze jeden prezent dla ciebie.
-Hm?
-To niespodzianka, chodź.

Oboje wsiedli do auta. Dazai chciał zaskoczyć Nakaharę, zabierając go do ich ulubionej knajpki.

-Gdzie jedziemy?-zapytał niebieskooki patrząc za szybę.
-Zobaczysz. To kolejna część mojej niespodzianki.

Kiedy byli już na miejscu, Dazai zaprosił chłopaka do środka. Usiedli przy ich ulubionym stoliku w bardziej osłoniętym miejscu.

Kiedy złożyli już swoje zamówienia, zostając sam na sam ze sobą, postanowili porozmawiać o tym, co ostatnio się wydarzyło.

-Chuuya?
-Co?
-Wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć, prawda?-powiedział zciszonym głosem Osamu.
-Do czego zamierzasz?-zapytany chłopak uniósł brew.
-No wiesz... Ostatnio coś się z tobą dzieję.
Rudy nie zdążył odpowiedzieć, bo ich zamówienia właśnie zostały podane.

Po skończonej kolacji wrócili do domu, gdzie Dazai powiedział coś, co planował powiedzieć Chuuyi już od dłuższego czasu.

Kiedy tylko drzwi od ich mieszkania się zamknęły, brunet uklęknął i powiedział te kilka słów, tak małych, ale o wielkim znaczeniu.

-Nakahara Chuuya, wyjdziesz za mnie?

Rudego zamurowało. Nagle z oczu poleciały mu niekontrolowane łzy.
Kiedy tylko Osamu umieścił na jego palcu pierścionek, Chuuya rzucił się na niego krzycząc to, na co Dazai od tak dawna czekał.

-Tak! Oczywiście, że tak makrelo!

Trwali w swoich objęciach jeszcze chwilę, po czym usiedli na kanapie, i zaczęli oglądać jakiś film. Chuuya ułożył swoją głowę na kolanach satyna, i jakby nigdy nic zasnął.

Po jakimś czasie Dazai przyłapał się na głaskaniu włosów Nakahary. Kiedy miał już zabrać rękę, niebieskooki dotknął jego dłoni, tym samym powstrzymując go od tego. Przyciągnął go do siebie, po czym pocałował namiętnie. Zdezorientowany Osamu oddał pocałunek, i objął ukochanego w biodrach. Mruknął, kiedy rudzielec wplótł dłonie w jego włosy.
Dazai, nie przerywając pacałunku delikatnie położył się na drugim mężczyźnie.

-Osamu?
-Tak kochanie?
-Nie chce mi się wstawać, zanieś mnie do łóżka.
-Jak sobie życzysz.-Szepnął szatyn, biorąc ostrożnie swojego narzeczonego na ręce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top