Nie Gryź
Nie odpowiadam za to, co się tutaj wydarzy...
I bardzo przepraszam za tak długą nieobecność
_______________________________________
Kiedy byli już w sypialni chłopak popchnął Chuuyę na łóżko. Zdjął jego koszulkę i zaczął całować jego tors. Rudy wydał z siebie stłumiony jęk, a Dazai schodził z pocałunkami coraz niżej.
- Gotowy? Nie chcę cię do tego zmuszać, ale mam na ciebie wielką ochotę.-oczy Dazaia błysnęły.
-Nigdy tego nie robiłem... Dlatego proszę, bądź ostrożny.-rudzielec zarumienił sie, po czym odwrócił wzrok.
-Nie martw się, zajmę się tym tak jak trzeba.-Osamu pocałował partnera delikatne, i z czułością. Niższy mężczyzna od razu oddał pocałunek, i przyciągnął Dazaia do siebie, zagłębił się w jego ustach. Były takie ciepłe i miękkie.
Narzeczeni kontynuowali wymianę pocałunków. Szatyn powoli wkładał rękę do bokserek Chuuyi, i masował jego członka. Błękitnooki złapał mocno za kołdrę i przygryzł wargę, po czasie zaczął głośno jęczeć. Dazai zdjął chłopakowi opinające jego biodra bokserki i wziął jego męskość do ust. Impulsywnie zaczął machać głową do przodu i do tyłu. Robił to coraz szybciej i szybciej, aż rudzielec doszedł w jego ustach. Brunet wziął jego członka do rąk, i robił to samo co przed chwilą. Skończył go pieścić i sięgnął do półki przy łóżku.
- Osamu co ty robisz?-wysapał rudzielec.
-Poczekaj chwilę Chuu. Bądź cierpliwy.- Dazai wyjął z szafki lubrykant.
- Po prostu mi się podobało... - Chuuya wziął mężczyznę od tyłu. Tym razem on tu rządził. Był bezlitosny, nie dawał chłopakowi odetchnąć. Zakończył to dużym wytryskiem, po którym oboje bezsilnie odpadli na łóżko. Dazai droczył się z ukochanym, nie dawał się dotknąć przez dłuższy czas i udawał obrażonego. Rudy uznał że to koniec i owinął się kołdrą, ale brunet miał inne plany. Poczekał aż ukochany zaśnie i wtedy się odegrał. Minęło 15 minut, oboje ostygli, a Dazai był już gotowy. Znacznie zmniejszył dzielącą ich odległość, i zaczął całować ukochanego. Stojąca męskość znalazła się w Chuuyi, który od razu się obudził. Obydwoje jęczeli, byli zdyszani i podnieceni. Swoją przygodę zakończyli wielkim wytryskiem. Położyli się na łóżku zmęczeni, ale szczęśliwi.
- Było cudownie... Tylko... Za długo zwlekałeś... Ale i tak to kocham...-wydyszał rudzielec.
- Ty też byłeś niczego sobie.
Dazai zaczął całować chłopaka po szyi zarazem palcem rysując mu po plecach. Seksownie ugryzł go w ucho, a ten cicho jęknął.
- Nie gryź kotku...
- Wiesz, że lubię się z Tobą droczyć. Kocham cię.- Osamu wtulił twarz we włosy rudzielca.
- Ja Ciebie mocniej.
Oboje zasnęli w swoich objęciach. Na długo zapamiętają tą noc.
_______________________________________
Dziękuję za przeczytanie tego równie powalonego (jak ja) rozdziału. Za bóle mózgu i leczenie w szpitalu psychiatrycznym nie odpowiadam.
A może podobają wam się takie sceny? Piszcie koniecznie w komentarzach.
Dziękuję NagiBakiMadafaki nie umiem pisać lemonów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top