Rozdział 7 Steal My Girl
Wtorkowe popołudnie Louis spędził na dworze. Siedział oparty o drzewo, w jednym uchu miał słuchawkę. Muzyka była tylko cichym dodatkiem do jego rozmyślań. Czuł się inaczej w tym roku, miał wrażenie, że coś sprowadza go na „bardziej moralną" ścieżką. Zastanawiał się, czy jest to dobre. W jego głowie też w dużej mierze kłębiła się myśl na temat uczuć względem kobiet.
Decyzja o zaprzestaniu spać z Taylor była dla niego bardzo spontaniczna. Nie rozumiał skąd taki pomysł się wziął w jego głowie. Może chciał mieć większy wybór? Tylko nie wykorzystał go na razie. Chłopak postanowił skorzystać z najbliższej okazji, czyli przespać się z pierwszą lepszą osobą którą spotka.
Jak na zawołanie usłyszał gdzieś niedaleko szelest, a po chwili obok niego usiadła słodkiej urody brunetka
-Coś cię męczy? – zapytała Eleanor wyjmując z jego ucha słuchawkę
-Właściwie to tak, wiesz taka jedna dziewczyna ciągle chodzi mi po głowie – starszy mówił bardzo powoli, spokojnie wyciągnął rękę zarzucając kosmyk jej włosów za ucho
-Tak? Może mogłabym temu jakoś zaradzić? – odparła spoglądając niewinnie w niebieskie oczy chłopaka
-Wydaje mi się, że możemy o tym podyskutować w twoim pokoju – zaproponował podnosząc się. Wystawił rękę, którą dziewczyna ujęła. Louis pomógł jej się podnieść i powolnym krokiem udali się do współdzielonego pokoju.
Szatyn przepuścił ją w drzwiach, które następnie zamknął na klucz. Kiedy obrócił się, młodsza od razu rzuciła się na jego ramiona łącząc ich usta w pocałunku. Louis od razu beznamiętnie zaczął go oddawać, czuł, że jawnie coś jest nie tak, jednak starał się ignorować to uczucie. Podniósł Eleanor do góry za pośladki, a następnie położył ją płasko na łóżku samemu wisząc nad nią.
***
Dziewczyna nadal leżała naga na materacu. Louis od razu zaczął się ubierać. Pozostały dwie godziny do ciszy nocnej
-Wywietrz tutaj jeszcze, zanim Taylor przyjdzie – rzucił do brunetki podczas ubierania koszulki
-Louis, wpadaj częściej, kiedy jej nie będzie – zaproponowała młodsza opierając się na łokciach
-Z przyjemnością – niebieskooki wyszedł z pokoju.
Jako pierwsze skierował się do sypialni Liama i Zayna pochwalić im się. Bez pukania wszedł do środka. Mulat leżał na łóżku tylko w dresowych spodniach. Natomiast Liam opierał się przy oknie z papierosem. Kiedy szatyn wszedł do środka, ich oczy od razu powędrowały do gościa
-Drodzy panowie, mamy co opić! – zaśmiał się otwierając szafę Zayna
-Ej, kto ci pozwolił tam zaglądać?! – wrzasnął ciemnowłosy siadając, na co drugi chłopak zachichotał
-Zamierzam wyjąć alkohol i świętować pieprzenie się z pewną brunetką – oznajmił Louis podnosząc flaszkę
-Przeleciałeś Elkę? – zapytał drugi szatyn odrzucając papierosa
-Przecież śmierdzi od niego seksem na kilometr – prychnął Zayn
Chłopcy siedzieli do ciszy nocnej. Około trzy minuty po jedenastej Louis wymknął się do swojego pokoju
-Cholera – szepnął pod nosem, kiedy drzwi nie chciały ustąpić.
Po chwili jednak otworzył mu wkurzony Harry
-Hej – czknął szatyn przepychając się do środka pod opartą o drzwi ręką bruneta
-Ostatni raz cię wpuszczam po ciszy nocnej! Zapamiętaj to sobie, nie zamierzam więcej ci dupy ratować! – warknął zdenerwowany chłopak wracając do łóżka
-Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi – zaśmiał się starszy wyjmując ciuchy z szafy.
Harry stanął za nim dziwnie się przypatrując się zniesmaczony
-Co chcesz? – zapytał Louis odwracając się przodem do chłopaka
-Śmierdzisz seksem, idź się umyć przed snem – rozkazał wracając do siebie
-Jasne... - westchnął podchodząc do drzwi do łazienki, jednak zanim wszedł tam, rozległo się pukanie do drzwi
-Cisza nocna, wpuśćcie mnie – dobiegł głos Mitcha zkorytarza
-Wejdź – odparł głośno szatyn.
Mężczyzna wszedł do pomieszczenia zdziwiony
-Tomlinson, dobrze na ciebie wpływa nowy współlokator, jeszcze nie przyłapałem cię na spóźnieniu, brawo
-Daj się podpisać i idę się umyć Mitch – westchnął beznamiętnie.
Opiekun podał im listę, którą oboje podpisali.
***
Szatyn był od rana nieobecny. Starał się unikać Eleanor jak tylko możliwe to było. W klasie Ed'a stanął jako pierwszy od razu zabierając się za przygotowywanie scenerii. Prawdę mówiąc dziewczyna lekko go przerażała. Od kiedy się z nią przespał, ta nie chciała go opuścić na krok
-Czemu się tak chowasz? – zapytał mężczyzna zabierając pędzel z jego ręki
-Chyba Eleanor nie do końca rozumie moje zasady – westchnął zrezygnowany siadając na podłodze
-A rozmawiałeś z nią dokładnie o tych zasadach?
-Nie, ale jest współlokatorką Taylor, powinna je znać
-Nie możesz oczekiwać, że ktoś coś wie, ludzie są prości, jeżeli chcesz, aby coś wiedzieli po prostu im o tym powiedz
-Jakbyś nie zauważył, rozmawianie nie za bardzo mi wychodzi
-Spróbuj
Do sali zaczęli się schodzić pozostali. Ed wytłumaczył im wszystko, a chłopcy przystąpili do malowania kartonów. Obok Louisa klęknął Harry z pędzlem w ręku
-Hej, chciałbym przeprosić – zaczął cicho, na co szatyn wytrzeszczył oczy
-Za co niby? – zdziwił się
-Byłem wredny, za bardzo naskoczyłem na ciebie
-Co? Dlaczego tak myślisz? Miałeś całkowite prawo być zły na mnie, nie mam ci nic za złe
-Uh, okay, więc wszystko dobrze?
-Jasne, chociaż też chciałbym przeprosić, postaram się, no wiesz, wracać przed ciszą nocną
-Dzięki
Louis i Harry wrócili do malowania kartonu. Po skończeniu pierwszej warstwy grupa miała chwilę przerwy
-Przygotowałem scenariusz dla was, chciałbym, abyście się zaznajomili z nim do piątku, zrobimy w tedy pierwszą próbę – Ed rozdał im arkusze papieru
***
Po zakończonych zajęciach Louis od razu poszedł do pokoju Eleanor. Dziewczyna otworzyła mu ubrana w czarną sukienkę
-Cześć Lou, już myślałam, że mnie unikasz – zaśmiała się wpuszczając chłopaka do środka
-Musimy porozmawiać mała – oznajmił siadając na łóżku
-Jasne, rozmawiamy przecież cały czas – brunetka podeszła i zasiadła na chłopaku okrakiem
-Chyba nie do końca rozumiesz mojej zasady
-Więc mi ją wytłumacz – poprosił całując powoli jego szyję
-Po pierwsze, zero znaków – odsunął ją do tyłu – a najważniejsze, nie jesteśmy razem, to bardziej zasada znajomi z korzyściami, nie jesteśmy od siebie uzależnieni
-Dobrze, więc skorzystajmy z tych korzyści – zachichotała unosząc do góry bluzkę szatyna
***
Louis ubrał się zostawiając dziewczynę samą w łóżku
-Do zobaczenia mała – powiedział na odchodne.
Niebieskooki wrócił do pokoju. Jak zwykle zastał Harry'ego leżącego na swoim łóżku, lecz tym razem w rękach trzymał scenariusz
-Cześć – przywitał się starszy
-Hej, jesteś dość pogodny, zanim będziesz chcieć pogadać o czymkolwiek, idź pod prysznic, błagam – zaśmiał się brunet
-Zaraz wrócę – Louis zniknął w łazience z czystymi ciuchami.
Wrócił po chwili już czysty i przebrany. Harry posłał mu lekki uśmiech wracając do lektury. Szatyn położył się na swoim łóżku.
Louis zaczął rozmyślać ponownie nad sobą. Już drugi raz przespał się z Eleanor nie czując do niej nic więcej. Oczywiście rok temu do Taylor też nic nie czuł, lecz podczas spania z nią było inaczej. Teraz było mu dziwnie, nie na miejscu. W jego głowie zaczęły się pojawiać znaki zapytania nad własną orientacją.
Kątem oka zauważył ruch po drugiej stronie pokoju
-Idziesz gdzieś? – zapytał
-Taylor chciała się spotkać w świetlicy
-Powodzenia stary – zaśmiał się cicho Louis
-Jasne, będę później – Harry wyszedł z pokoju zostawiając chłopaka samego.
Szatyn zamknął drzwi na klucz i wrócił do łóżka. Wyjął swojego laptopa z etażerki. Włączył mimo wszystko tryb incognito, a następnie wyszukał hasła typu „Test na orientację" czy „Jakiej orientacji jestem?". Jego myśli zapędziły go do jedynej możliwej opcji. Po rozwiązaniu kilku testów oraz przeczytaniu pięciu wpisów na blogach przejrzał na oczy. Nie chciał w to uwierzyć, że było tak duże prawdopodobieństwo, że jest gejem, albo biseksualny. Z jednej strony stresowała go ta wizja. W końcu, kiedy od zawsze dookoła otaczają cię pary różnopłciowe, czy reklamy z takowymi, czujesz się dziwnie będąc poza skalą tej normalności, jaką sobie ludzie sami ustawili.
Chłopak zamknął strony i włączył komputer. Odłożył sprzęt ponownie do szafki nocnej. Chcąc odpocząć od wszystkiego po prostu zasnął.
Obudził go dźwięk otwieranych drzwi, a do pokoju wszedł Harry
-Obudziłem cię? Wybacz – brunet podrapał się po karku niezręcznie
-Jest okej, jak było? – Louis usiadł na materacu rozbudzając się
-Właściwie dobrze, dużo rozmawialiśmy, poszliśmy na spacer – młodszy chłopak zamknął drzwi i zajął miejsce na swoim łóżku
-Coś więcej? No dawaj, nie przeleciałeś jej na tym spacerze? – zagadał złośliwie niebieskooki
-Bardzo śmieszne Louis, do niczego więcej nie doszło, i nie dojdzie – warknął brunet rozkładając się na łóżku
-To się nieźle dziewczyna zdziwi
-Co? Dlaczego? – zaciekawił się zielonooki
-Próbowała mi wmówić, że prześpi się z tobą do końca miesiąca
-Chyba musisz jej przekazać smutne wieści
Louis zachichotał. Zadziwiało go, jak ostatnio ich rozmowy były przyjazne.
_________
Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza!
Następny rozdział będzie w piątek!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top