Rozdział 23 Night Changes
Louis opierał się o ścianę, zaraz obok niego stał Harry, na którego biodrze szatyn trzymał swoją dłoń. Co chwilę wymieniali się słodkimi pocałunkami w akompaniamencie głośnej muzyki. Wszędzie tańczyli ludzie, mniejsze grupki siedziały przy stołach rozmawiając
-Nigdy nie rozumiałem, jak te wszelkie parki w filmach ciągle siedzą i się całują, ale teraz całkowicie się zgadzam - zaśmiał się niebieskooki przyciągając partnera bliżej
-Jesteś taki bezpośredni Lou, chociaż byś sprawiał pozory - Harry zachichotał stając przed współlokatorem
-Kochasz to przecież
-No dobra, a teraz zatańcz ze mną głupku
-Z przyjemnością
Brunet zaciągnął ich pomiędzy tańczących ludzi. Od razu zarzucił ręce na kark swojego chłopaka przybliżając ich ciała jak najmocniej. Louis zaskoczył się tak nagłym ruchem, lecz sam nie próżnował. Złapał biodra młodszego zderzając ich miednice. Leciała teraz bardzo skoczna, lecz za razem zmysłowa muzyka. Para poruszała się własnym rytmem. Dokładne ocieranie się ciała o ciało. Wokół nich powstała swego rodzaju emocjonalna bańka zwalniająca czas. Liczyli się tylko oni wpatrzeni nawzajem w swoje tęczówki.
W końcu piosenka się skończyła, a oni wrócili na ziemię niczym po zakończeniu hipnozy
-Pójdę po drinka - oznajmił zielonooki odchodząc.
Louis uśmiechnął się odchodząc lekko na bok
-Hej - usłyszał kobiecy głos, a zaraz obok pojawiła się Eleanor
-Cześć? - odparł dość niepewnie
-Spokojnie, chciałabym wam pogratulować i życzyć szczęścia Louis, naprawdę, mówiłam ci, że osoba którą pokochasz będzie najszczęśliwsza na ziemi, nie zjeb tego tylko - dziewczyna zaśmiała się
-Dzięki El - szatyn odwzajemnił gest przytulając ją.
Kiedy dwójka odsunęła się od siebie podszedł do nich Harry z kubkiem w ręce. Oczywiście był to drink, gdyż przyjaciołom Louisa udało się przenieść alkohol
-Harry! Jak już jesteś to tobie też to powiem, gratuluję i życzę szczęścia - powiedziała brunetka zadowolona z siebie.
Louis zachichotał zabierając kubek z ręki swojego chłopaka pijąc z niego łyka. Zielonooki głośno westchnął z uśmiechem na twarzy również przytulając się do dziewczyny
-Miłej zabawy chłopcy - Eleanor odeszła od razu znajdując swoje koleżanki
-Mogę swojego drinka z powrotem? - zapytał prześmiewczo wyższy chłopak
-Nie wiem, możesz?
-Nie bądź wredny Lou - szepnął mu prosto do ucha
-Proszę - szatyn przewrócił oczami oddając partnerowi kubek.
Ostatecznie wypili na pół drinka
-Wiesz Lou, trochę jestem już zmęczony, będę się zbierać do pokoju - westchnął brunet
-Dobrze się czujesz? Iść z tobą?
-Jest dobrze, tylko możesz już za dużo nie pić?
-Obiecuję kochanie, na pewno dasz radę sam?
-Oczywiście - Harry złożył krótki pocałunek na ustach szatyna odchodząc.
Louis wywrócił oczami wracając pod ścianę niedaleko swojego stolika. Po chwili przy jego boku pojawił się Liam
-A co ty tak sam popijasz sok pomarańczowy? - zaciekawił się starszy
-Oh Payno, zawsze taki ciekawski, Harry poszedł już spać do pokoju
-A może to miało być zaproszenie na szybki numerek? - zainsynuował Liam odkładając kubek
-Nie wydaje mi się, my jeszcze nie kochaliśmy się tak właściwie - powiedział bardzo cicho niebieskooki, praktycznie niesłyszalnie
-Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że jeszcze z nim nie spałeś?
-No nie, wiesz tylko takie mniejsze rzeczy, po prostu, szanuje jego zdanie, że nie jest gotowy
-Tommo, naprawdę ci zależy na tym chłopcu, prawda?
-I to jak... - westchnął Louis rozmarzony - a ty jak ze sprawami sercowymi?
-Co masz na myśli?
-Przecież widziałem waszą dwójkę na ognisku, nic się więcej nie zadziało?
-Daj spokój, on woli dziewczyny...
-To dlaczego patrzy na ciebie, jak na ósmy cud świata?
-Wydaje ci się
-Ej Malik! - zawołał szatyn, a mulat już po chwili stanął obok nich
-Co tam stary? - zapytał Zayn dopijając drinka
-Wydaje mi się, że jesteś komuś winien taniec - zasugerował Louis.
Natomiast Liam stojący obok dawał znaki młodszemu od siebie chłopakowi, jak bardzo go nienawidzi
-Wybacz, ale nie chcę ryzykować, że Harry mnie pobije - zaśmiał się ciemnowłosy
-Myślicielu, mówiłem o Liamie - zaśmiał się niebieskooki popychając przyjaciela do jego współlokatora
-Więc chodź Leroy - oznajmił donośnie Zayn ciągnąc za nadgarstek wyższego.
Louis stał w miejscu śmiejąc się z zaistniałej sytuacji
-Tommo, idziesz z nami zapalić do kibla? - zapytał go Michael idąc ze swoim chłopakiem za rękę
-Jasne, tylko nie mam przy sobie nic
-Uznajmy, że z dobroci serca oddamy ci jednego - wtrącił się Luke.
Po chwili cała trójka skończyła zamknięta w kabinie łazienkowej niedaleko stołówki. Louis opierał się najbliżej drzwi, Luke siedział na kiblu, natomiast Michael stał blisko niego. Byli w połowie palenia i rozmawiania na przeróżne tematy. W ogóle nie konsultowali się na temat łóżkowych porad, kompletnie nie.
*
Harry wrócił do pokoju źle się czując z tym, że okłamał swojego chłopaka. Jako pierwsze pościelił łóżku sprawiając, że wyglądało na nieużywane. Następnie poszedł do łazienki dokładnie się umyć. Wyszedł ubrany jedynie w czarne majtki i białą koszulkę lekko na niego za dużą. Wrócił do głównego pokoju dokładnie przeszukać szafę współlokatora. Wyjął z niej lubrykant oraz prezerwatywę, chociaż liczył, że i tak jej nie użyją, w końcu to miał być jego pierwszy raz, a Louis nie miał się jak zarazić skoro był tylko z dziewicami. Obie rzeczy położył między poduszkami samemu kładąc się bliżej ściany.
W okolicach godziny jedenastej Louisowi zaczęło się nudzić. Postanowił już wrócić. Podpisał się u Mitcha od razu obierając kierunek na swój pokój. O dziwo pomieszczenie było zamknięte
-Hazz, mam nadzieję, że nie śpisz, a ja będę musiał przenocować u Liama i Zayna, boję się jak ich dzisiejsza noc się skończy - zawołał do drzwi pukając w nie.
Nagle wejście otworzyło się, a szatyn został szybko wciągnięty do środka. Harry zamknął drzwi na klucz i od razu powrócił do partnera. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku, a jego dłonie zaczęły odpinać pasek drugiego. W końcu zjechał ustami na szyję zostawiając tam kilka malinek
-Harry, co ty... - szatynowi nie dane było dokończyć, gdyż został uciszony przez kolejny pocałunek
-Chce cię Lou, chcę cię w sobie poczuć skarbie - wyjęczał mu do ucha przygryzając je
-Ty podstępna fretko, czyli to było to twoje zmęczenie - Louis popchnął młodszego na materac.
Harry dokładnie się cały położył unosząc głowę. Szatyn jedynie rozebrał się do samych bokserek, w których dość mocno odznaczała się wypukłość. Następnie klęknął między udami młodszego zniżając twarz do jego klatki piersiowej powoli składając krótkie pocałunki po całej długości. Widząc lekki niepokój na twarzy partnera podniósł się do góry całując jego usta
-Na pewno chcesz to zrobić? - upewnił się
-Nie pragnę niczego innego - wysapał brunet całując ostatni raz starszego, zanim ten znowu cofnął się w dół jego ciała.
Louis przejechał językiem po linii V, a jego ręce złapały za gumkę od majtek ciągnąc je w dół. Harry podniósł się delikatniej pozwalając się rozebrać do końca, skoro jego bluzka i tak już dawno została podwinięta do góry. Niebieskie oczy skupiły się na mocno czerwonym już penisie. Bez zawahania pochylił się biorąc od razu całość do buzi czym zyskał głośny jęk. Powoli poruszał głową w górę i dół rozkoszując się niegrzecznymi dźwiękami z ust partnera. Czując, że ten jest blisko spełnienia powrócił do całowania jego torsu
-Widzę, że wszystko przygotowałeś, rozchyl nogi dla mnie skarbie - poprosił sięgając po lubrykant.
Harry potulnie wykonał polecenie przy okazji wygodnie odkładając głowę na materac. Szatyn wylał trochę mazi sobie na palce. Ponownie znalazł się nad młodszym zniżając swoją twarz do jego szyi
-Może być trochę zimne - ostrzegł przykładając pierwszego palca do dziurki.
Zielonooki tylko uśmiechnął się niemrawo. Louis wsadzając pierwszego palca zaczął obcałowywać szyję partnera podgryzając ją od czasu do czasu. W końcu dodał drugiego palca od razu robiąc nimi nożycowate ruchy. Młodszy chłopak kwilił z rozkoszy lekko wywijając plecy, jednak najgłośniejszy dźwięk wydobył się z niego, kiedy poczuł w sobie trzeciego palca. Złapał za ramię szatyna wbijając w nie paznokcie
-Lou, proszę - wyjęczał nabijając się mocniej na palce.
Szatyn kucnął na nogach wyciągając rękę, którą wytarł o prześcieradło. Sięgnął po prezerwatywę chcąc ją rozerwać
-Czy możemy bez? - zapytał niepewnie młodszy
-Kochanie, naprawdę mam cię uczyć teraz zasad bezpieczeństwa?
-Nie, po prostu pomyślałem, że to mój pierwszy raz, a ty nie miałeś jak się czymś zarazić, chcę cię poczuć jak najbliżej siebie skarbie
-Dobrze
Louis westchnął podnosząc się, aby zdjąć z siebie bokserki. Po chwili wrócił na miejsce smarując dodatkowo swojego penisa lubrykantem. Ustawił się między nogami partnera przykładając główkę prosto przy jego wejściu, obserwując jak to próbuje zaciskać się na powietrzu i miał wrażenie, że nigdy nie widział czegoś bardziej zachęcającego do działania. Nachylił się nad klatkę piersiową bruneta szepcząc w jego usta
-W każdym momencie możemy przerwać, pamiętaj
Harry jedynie kiwnął głową, a jego ręce powędrowały na plecy starszego chłopaka. Szatyn podtrzymywał się na jednej ręce, a drugą nakierował swoje przyrodzenie wchodząc do połowy. Z ust zielonookiego wydobył lekki pisk, który od razu został stłumiony przez pocałunek
-Zaraz będzie lepiej, obiecuję - wyszeptał Louis powoli wsuwając się do końca
-Poczekaj, proszę - poprosił młodszy ciężko łapiąc powietrze
-Dla ciebie zawsze kochanie - szatyn bał się wykonać jakikolwiek ruch.
Jedynie pochylił głowę składając ogniste pocałunki na barkach swojego chłopak. Między kolejnymi pocałunkami cicho szeptał „Jesteś taki piękny, taki mój". W końcu Harry przyzwyczaił się
-Możesz się powoli ruszyć - oznajmił cicho.
Głowa starszego skinęła potwierdzająco, a sam chłopak wykonał pierwsze pchnięcie. Poczuł jak brunet przejechał paznokciami po jego plecach, jednak nic nie mówiąc. Kontynuował ruchy czując ciągle błądzące po swoich plecach palce, a przy uchu słyszał słodkie jęki chłopaka. Zielonooki poprawił się zarzucając nogi na biodra partnera, przez co ten zmienił kąt wbijania się
-O kurwa! - krzyknął Harry czując, jak główka szatyna uderzyła dokładnie w jego prostatę - tam, proszę!
-Nie musisz powtarzać dwa razy kochanie - odparł z uśmiechem niebieskooki kontynuując pchnięcia dokładnie w tamto miejsce.
Przy okazji przystawił dwa palce pod usta chłopaka, który od razu zaczął je ssać. Kiedy były dokładnie oślinione podążył ustami niżej skupiając się na jednym sutku. Muskał go ustami czasami przygryzając. Natomiast palcami zajął się drugim, którego pocierał. Z ust bruneta wydobywały się coraz to głośniejsze dźwięki
-Louis, nie wytrzymam dłużej - wyłkał młodszy ściągając jedną ręką, którą chciał sięgnąć do własnego kutasa
-Dojdź bez tego skarbie - poprosił szatyn zdejmując dłoń z sutka, aby złapać ich ręce razem trzymając je teraz nad głową partnera
-Też jestem blisko, gdzie chcesz abym doszedł? - wyjęczał Louis między kolejnymi swoimi pchnięciami
-We mnie, proszę
-Dla mojej księżniczki wszystko - odparł zdyszany chłopak przyśpieszając ruchy.
Czując ucisk w dole brzucha, szatyn przyssał się do lewego ramienia partnera gryząc je delikatnie. Plecy Harry'ego wygięły się w łuk, a z ust wydobył się krzyk imienia jego chłopaka. Między dwójką ciał rozlała się biała maź, a młodszy opadł bezsilnie na materac szybko oddychając. Jednak zaraz po tym doszedł też Louis głośno przeklinając. Jeszcze chwilę poruszał się goniąc swój własny orgazm. Głośno wydychając powietrze opadł na tors partnera spowijając go gorącym powietrzem
-Teraz chyba cały ośrodek wie, że się kochaliśmy - westchnął brunet normując oddech
-Byłeś idealny skarbie - było jednym co odparł starszy podnosząc się, przy okazji wychodząc z partnera
-Kocham cię Lou
-Ja ciebie też kocham Hazz - Louis uśmiechnął się stając przed łóżkiem.
Jeszcze chwilę stał podziwiając jaki bałagan zrobił ze swojego chłopaka. Nieświadomie oblizał usta widząc, jak jego własne nasienie powoli spływa po nogach Harry'ego
-Pójdę po ręcznik - powiedział dopiero po chwili.
Młodszy zachichotał kiwając głową. Kiedy niebieskooki zniknął w łazience, dopiero głośno westchnął. Poczuł mocne wypieki na swojej twarzy, które prawdopodobnie sięgały mu po szyję, ale ta była pokryta już fioletowymi śladami. Louis wrócił po chwili z namoczonym ręcznikiem . Sam miał już czysty tors. Usiadł obok brunet. Jedną dłoń położył na jego ramieniu, tym samym które ugryzł podczas seksu. Ręcznikiem powoli przetarł jego klatkę piersiową
-Jak się czujesz? - zapytał opiekuńczo kończąc
-Idealnie - westchnął Harry kładąc się brzuchem na materacu.
Louis zachichotał siadając między jego nogami. Pochylił się przetrzeć jeszcze jego uda oraz wejście. Dokładnie wszystko starł. Zadowolony z siebie pochylił się złożyć pocałunek na nagim pośladku. Brunet tylko głośno westchnął obracając głowę w jego stronę. Niebieskooki posłał mu uśmiech wstając. Odrzucił ręcznik do kosza na pranie, zgasił światło i dopiero wrócił do łóżka. Położył się na boku, przodem do partnera. Wpatrywali się chwilę w swoje oczy z uśmiechem. Dłoń szatyna powędrowała na plecy współlokatora kreśląc na nich wzory.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top