Rozdział 20 Little Things
Louis pośpiesznie zakładał spodnie oraz koszulkę
-Mógłbyś mi pomóc, a nie się śmiejesz - warknął do Harry'ego, który stał oparty o ścianę
-Mogę pomóc ci się rozbierać, ale nie ubierać
-Kusząca propozycja, ale zaraz się spóźnimy na lekcje sztuki - prychnął szatyn chwytając czarny plecak
-To nie ja namawiałem, aby położyć się na drzemkę po śniadaniu
-Zamknij się i chodź
Starszy chłopak zamknął drzwi od ich pokoju, a klucze wrzucił do kieszeni. Wyciągnął rękę w bok łapiąc tą należącą do jego chłopaka. Szli pośpiesznie do klasy widząc, że zostały im dwie minuty.
Weszli równo na czas ówcześnie puszczając się przed wejściem. Kobieta uśmiechnęła się widząc czerwone twarze oraz szybkie oddechy
-Napijcie się wody - zaśmiała się dając im butelkę.
Louis skinął głową wdzięcznie siadając w ławce. Niall cicho zachichotał spoglądając na dwójkę przyjaciół. Harry sięgnął po butelkę pijąc prawie połowę jej zawartości
-Zostaw mi coś - wyszeptał do niego szatyn wypakowując rzeczy do malowania
-Oczywiście - zielonooki zakręcił butelkę podając ją swojemu chłopakowi
-Dzisiaj sprawdzimy sobie wasze prace miesięczne, mam nadzieję, że je macie - oznajmiła kobieta siadając na biurku - proszę abyście na odwrocie napisali swoje imię i nazwisko, a pod spodem współlokatora
-Powiedz, że ja zabrałeś w tym całym pośpiechu - wyszeptał Harry przeszukując swoją torbę
-Nie martw się, mam go - niebieskooki podał mu notatnik
-Uwielbiam cię
-Wiem to skarbie
Brunet pokręcił głową wyciągając rysunki.
***
Po skończonych zajęciach artystycznych poszli na te teatralne. Ed oczywiście przywitał ich szczęśliwy
-Ostatnia próba przed przedstawieniem w czwartek, musicie się przyłożyć - mówił gestykulując rękami.
Chłopcy zajęli miejsca i rozpoczęli próbę. Podczas tańca poszło im cudownie.
Na samym końcu oczywiście mieli się pocałować. Louis położył dłonie na klatce piersiowej partnera. Spojrzał się ku górze napotykając już wpatrujące się w niego zielone tęczówki. Harry posłał mu ciepły uśmiech zniżając głowę. Pocałunek jak zwykle był krótki, ale czuły.
Ed klasnął w dłonie kończąc próbę. Szatyn jeszcze raz przypatrzył się w swoje ulubione na całym świecie oczy i po prostu wtulił się w ich właściciela. Zaskoczony tym młodszy chłopak po prostu przeniósł dłonie na jego plecy pocierając je delikatnie
-Jesteście gotowi to zaprezentować, wspaniale się przygotowaliście, Harry, Louis zostańcie chwilę, chcę z wami porozmawiać - mówił mężczyzna.
Kiedy wszyscy wyszli, dwójka podopiecznych usiadła na skraju sceny. Ed stanął przed nimi z pytającym wyrazem twarzy
-Coś się stało? - zapytał Harry nie rozumiejąc o co chodzi
-Chciałbym wiedzieć jak wam się układa - odparł jak najbardziej oczywistym tonem rudowłosy
-Właściwie świetnie, skorzystałem z twojej porady i zorganizowałem tą randkę, jesteśmy razem pięć dni - uśmiechnął się Louis łącząc swoją dłoń z tą należącą do jego chłopaka
-Brawo Louis - pochwalił ich opiekun
-Ed, mam pytanie, czy moglibyśmy iść nad jezioro po południu? - odezwał się tym razem najmłodszy w tym towarzystwie chłopak
-Postaram się to załatwić - mężczyzna uśmiechnął się ciepło odchodząc.
Brunet podniósł się jako pierwszy wystawiając dłoń w stronę swojego chłopaka. Louis zadowolony chwycił ją. Ruszyli w stronę swojego pokoju
-Możemy po prostu poleżeć przez tą godzinę? - zapytał Harry po wejściu do środka
-Oczywiście - niebieskooki dokładnie zamknął drzwi następnie kładąc się obok.
Młodszy od razu przytulił się do jego boku. Przyłożył głowę na miejsce serca dokładnie wsłuchując się w lekko przyśpieszone tępo
-Powinniśmy na imprezę rozsunąć łóżka - zaproponował po chwili zielonooki.
Louis w tym momencie zaprzestał nawijania sobie na palec kosmyka brązowych loków. W głowie przeanalizował wszelkie za i przeciw
-Masz rację - przytaknął pocierając ramię wyższego chłopaka
***
Po obiedzie chłopcy wywinęli się zręcznie z towarzystwa i ruszyli w stronę jeziora. Kiedy ośrodek zniknął już za drzewami Louis zebrał się na odwagę. Sięgną swoją ręką ku tej współlokatora, a następnie splótł razem ich palce.
Harry rozłożył koc na piasku oraz odłożył torbę obok niego
-Odejdę kawałek dalej zapalić - oznajmił szatyn podnosząc paczkę
-Okay - młodszy chłopak zaczął namiętnie całować partnera nie dając mu odejść
-Twoje usta są bardziej uzależniające niż papierosy - szepnął Louis pomiędzy pocałunkami.
Z ust bruneta wydobył się chichot. Przed odejściem Louis złożył jeszcze szybkiego buziaka na policzku wyższego chłopaka. Udał się niedaleko kładki odpalając używkę.
Za to Harry usiadł wygodnie na kocu. Wyprostował nogi oraz podparł się z tyłu rękami. Zaczął rozmyślać nad swoją relacją ze starszym chłopakiem. Porównywał traktowanie Louisa innych dziewczyn do tego, jaki jest dla niego. Z rozmyślań wyrwał go nagły ciężar. Szatyn usiadł okrakiem na udach młodszego z zaciekawieniem wpatrując się w niego
-Kiedy intensywnie myślisz na twoim czole pojawiają się trzy zmarszczki - zauważył Louis podążając palcem po wspomnianym miejscu
-Lou, jak wyglądała twoja relacja tamtymi dziewczynami? - zapytał po chwili brunet odciągając dłoń starszego za nadgarstek
-Naprawdę chcesz o tym słuchać?
-Tak, proszę
-Więc jeżeli chodzi o Maddy to nie zaliczam tego jako, no wiesz, relacji. Byliśmy ciekawymi dzieciakami. Zrobiliśmy to kilka miesięcy przed śmiercią mojej siostry. Kiedy już nie było Fizzy, to Maddy się stała dla mnie siostrą. Nie rozmawiamy o tym, oboje uważamy, że to był błąd
-Więc dalej się z nią przyjaźnisz? - dopytał Harry błądząc opuszkiem palca po ramieniu szatyna
-Oczywiście, mówię, jest jak siostra dla mnie, ma bardzo dobry kontakt z Lottie i dziewczynkami
-A jak to było z Taylor i Eleanor?
-Znajomi z korzyściami, nawet nie przyjaciele. Po prostu kiedy jedna ze stron miała ochotę spotykaliśmy się najczęściej w pokoju dziewczyny. Po prostu się pieprzyliśmy, nie było w tym nic więcej. Żadnego przytulania, całusów, nawet zwykłych rozmów - Louis zarzucił ręce za kark zielonookiego
-Pieprz mie jeżeli się mylę...
-O, jak bardzo bym chciał, abyś się mylił - zachichotał szatyn przerywając młodszemu
-Czy byłeś z Eleanor tylko, żeby się przekonać? Sprawdzić?
-Poniekąd tak. Kiedy zakończyłem rozdział z Taylor, to zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim. El była chętna więc chciałem spróbować, czy z nią to poczuję. Tego dnia jak pierwszy raz się pocałowaliśmy, wiedziałem, że nie mogę dłużej być z Eleanor. Od razu poszedłem do niej zakończyć to. Jestem chujem, wiem... - westchnął spoglądając niepewnie w zielone tęczówki
-W jakiś sposób tak, ale wiesz w końcu nie zakochał bym się w kimś tak bardzo okropnym
-Więc teraz lubisz moją złą stronę?
-To nie jest zła strona... Po prostu to była zagubiona strona
-Czyli teraz już nie jest zagubiona?
-Jest, ale możemy założyć, że teraz masz kogoś, kto będzie próbować cię prowadzić
Louis uśmiechnął się dzięki pokrzepiającym słowom
-Lou, mam pytanie
-Tak skarbie?
-Czy eksperymentowałeś z nimi? Kajdanki i tak dalej...
-Nie, aby eksperymentować trzeba darzyć się zaufaniem
-Oh, a czy podczas naszego pierwszego razu też będziemy się pieprzyć, tak jak z nimi to robiłeś?
-Skarbie, nawet tak nie mów, chcę aby nasz pierwszy raz był wyjątkowy. Zero pośpiechu, będziemy przygotowywać się ile tylko trzeba będzie. Chcę, aby było komfortowo, abyśmy czerpali z tego taką samą przyjemność - chłopak lekko przysunął się stykając teraz ich klatki piersiowe
-Jesteś najlepszy Lou, pomimo ciężkiego początku teraz czuję się wspaniale w twoim towarzystwie... ja cię kocham
Z oczu szatyna wypłynęła pojedyncza łza, a usta uformowały się w uśmiech
-Ja też cię kocham Harry, zakochałem się w tobie na zabój - wyszeptał czując kolejne łzy spływające po policzku
-Nie płacz skarbie - poprosił brunet pocierając mokre ślady
-Przepraszam, po prostu to przez te emocje
-Jak jesteśmy nad jeziorem, skorzystajmy z tego
-Proponujesz iść pływać?
-Oj, tak bardzo chcę cię pocałować pod wodą
-Ale...
-Jest czysta, nie musisz się obawiać, że w międzyczasie połkniesz rybę
-Głupek - zaśmiał się Louis wstając.
Oboje zdjęli ciuchy zostając w samych bokserkach. Z zaskoczenia Harry podszedł chwytając swojego chłopaka pod pośladkami podnosząc go
-Harold odstaw mnie! - wiercił się szatyn, ale mimo wszystko złapał się za kark wyższego, oraz oplótł nogi wokół jego bioder.
Młodszy wciąż podążał do wody, a kiedy jej poziom był do ud, dopiero się zatrzymał
-Nadal chcesz, abym cię puścił? - zapytał prześmiewczo pochylając się, a zimna ciecz zetknęła się z pośladkami niebieskookiego
-Odstaw mnie, ale delikatnie - poprosił zniżając głos.
Harry spełnił prośbę powoli odkładając niższego chłopaka. Posłali sobie niepewne uśmiechy idąc bardziej w głąb. Zatrzymali się dopiero w momencie, kiedy woda sięgała im do okolic pępka. Louis obrócił się przodem do współlokatora chwytając go za ręce. Kiwnęli do siebie głową na znak potwierdzenia, a już po chwili oboje byli pod wodą. Jako pierwszy oczy otworzył brunet, ścisnął mocniej dłoń starszego sprawiając, że niebieskie tęczówki uwolniły się spod powiek. Louis uśmiechnął się podpływając bliżej, aby pierwszy posmakować ust partnera. Ręce zielonookiego powędrowały ku policzkom starszego, natomiast ten złapał jego biodra. Wpłynęli po kilku sekundach kontynuując gorące pocałunki. Szatyn zaczął się cofać, aż w końcu potknął się opadając przy brzegu ciągnąc za sobą partnera. Harry klękał nachylony pomiędzy jego nogami, nie zaprzestając pocałunkom. Ręce szatyna powędrowały na plecy współlokatora przyciągając go bliżej siebie
-Jesteś taki idealny, taki mój - wysapał niebieskooki między pocałunkami
-Tylko twój - westchnął Harry zjeżdżając pocałunkami na szyję.
Gardło szatyna opuścił cichy jęk odchylając głowę do tyłu
-Powinniśmy wracać, musimy się przygotować na imprezę - stwierdził Louis zbierając myśli.
Jak na zawołanie brunet podniósł się pomagając również wstać niższemu. Podeszli do koca zastanawiając się, jak teraz się ubiorą na mokrą skórę. Ostatecznie postanowili ubrać spodnie bez bokserek, oraz narzucić koszulki. Wszystkie rzeczy włożyli do torby, którą niósł Harry.
***
Po wejściu do pokoju zorientowali się, że mają jeszcze pół godziny do dziewiątej. Louis od razu zdjął swoją koszulkę i odrzucił ją w kąt. Otworzył szafę przeglądając ciuchy na wieczór
-Wieź te czerwone rurki - wyszeptał Harry stając za szatynem, a jego ręce powędrowały do rozporka
-To już stare czasy - wysapał łapiąc ciężko powietrze czując, jak zwinna dłoń młodszego masuje go przez materiał spodni
-Zrób to dla mnie skarbie - prosił dalej Harry zdejmując już całkowicie dolną część garderoby współlokatora
-Dla ciebie wszystko - westchnął głośno
-Dziękuję - chłopak delikatnie przygryzł jego ucho odchodząc
-Harry! - Louis spojrzał się na niego z na wpół stojącym z podniecenia penisem
-Idź się przygotować, ja pójdę później i dokładnie umyj głowę, możesz mieć piach we włosach - stwierdził beznamiętnie Harry, chociaż w środku był z siebie dumny do jakiego stanu może doprowadzić partnera tylko przez coś takiego
-Nienawidzę cię
-Nieprawda, kochasz mnie - zaćwierkał brunet wyjmując rzeczy z torby.
Louis jedynie pokręcił głową znikając w łazience z czystymi ciuchami. W tym czasie młodszy chłopak zawiesił koc na drzwiach od szafy. Zebrał wszelkie ciuchy odkładając je w rogu pokoju, aby później zebrać je do kosza na brudy. Wybrał sobie dżinsy z dziurami oraz ulubioną koszulę.
***
O dziewiątej rozległo się pierwsze pukanie do drzwi. Szatyn pozostał siedząc na swoim łóżku w samym rogu. Harry otworzył wpuszczając do środka całą grupkę
-Co do picia? - zapytał brunet wracając na swoje miejsce obok niebieskookiego
-Polewaj co uważasz, dzisiaj to ty jesteś barmanem - stwierdził Liam siadając na wolnym miejscu.
Najmłodszy chłopak zrobił każdemu drink z wódką. Rozmowy toczyły się w najlepsze, a butelka już została opróżniona. W pewnym momencie Harry poczuł głowę na swoim ramieniu. Szatyn spojrzał się na swojego chłopaka, który był już trochę zmęczony. Louis przerzucił nogi trzymając je teraz na udzie współlokatora. Zielonooki posłał mu uśmiech zgrabnie przeciągając rękę za jego plecami obejmując go w talii.
Michael zauważył ich. Z uśmiechem posłał im oczko wracając do rozmowy z Niallem. Z ust szatyna wydobył się lekki chichot. Harry spojrzał na niego rozczulony składając czuły pocałunek na jego ustach
-Awww - zawołał Niall zwracając na nich uwagę.
Louis przez to zaczerwienił się chowając głowę w zagłębienie szyi partnera.
_________
Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza!
Następny rozdział będzie w niedzielę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top