Rozdział 13 Perfect
Louis był jednym wielkim kłębkiem nerwów. Stał obok składziku czekając na ciemnego blondyna
-Leprechaunie głupi! Ile mam na ciebie czekać?! - warknął, kiedy przyjaciel podszedł wystarczająco blisko
-Załatwione, Harry przyjdzie dzisiaj do mnie i do Shawna po obiedzie, nie musisz dziękować - zacmokał zwycięsko
-Oh...okay
Louis otworzył drzwi. Pomieszczenie mimo wszystko było dość spore. Różne graty walały się na podłodze
-Czegoś konkretnego szukamy? - zapytał szarooki przemierzając kolejne pułki
-Mam wizje, znajdź mi jakiś wysoki stojak, aby utrzymał ciężkawy materiał
Szatyn odbił w bok. Lekko się zląkł, kiedy kontem oka zauważył sztuczną, przynajmniej ma taką nadzieję, czaszkę. W końcu znalazł dość duża biała zasłonę oraz satynowy, purpurowy koc. Wziął oba materiały do plecaka. Wracając do Nialla zauważył ładną lampkę, która również zabrał
-Mam takie coś od parasola, tylko urwane, raczej się zmieści, co ty w ogóle chcesz zrobić?
-Namiot - zaśmiał się Louis biorąc wskazaną przez przyjaciela rzecz - weź tamte poduszki, tylko jakieś ładne
-Już
Niebieskooki zamknął drzwi i schował klucz do kieszeni dżinsów. Wrócili do pokoju starszego, który o dziwo był pusty
-Zajmij się tym, ja idę pilnować Harry'ego w razie czego dam ci znać
Niall wyszedł zostawiając szatyna samego. Chłopak jako pierwsze zabrał etażerki do łazienki, bo tylko tam było w miarę miejsce. Ostatecznie górę od namiotu zrobił z zasłony. Trochę się męczył dokładnie przytwierdzając materiał. W środku oparł poduszki o łóżka oraz ścianę pod oknem. Wyjął również wino oraz plastikowe kieliszki. Z drewnianej, grubszej deski zrobił mały stolik, na którym położył alkohol. Obok położył laptopa z włączoną komedią romantyczną. Ozdobną lampkę położył przed namiotem. W pokoju było romantycznie oraz nastrojowo. Spojrzał na telefon wskazujący godzinę dziewiętnastą, właśnie dostał SMS od Nialla, że Harry właśnie wyszedł. Louis wyciszył komórkę odkładając ją gdzieś w kąt. Dyskretnie stanął na korytarzu zamykając za sobą drzwi. Oparł się cwanie o ścianę bawiąc się rąbkiem czarnej koszulki. W końcu na horyzoncie pojawił się zdziwiony współlokator
-Dlaczego jesteś na korytarzu? - zapytał brunet stając przed niebieskookim
-Ponieważ w środku czeka cię niespodzianka, ale tylko pod jednym warunkiem - uśmiechnął się sprytnie
-Niespodzianka? Czym sobie zasłużyłem? - zaśmiał się Harry zawadiacko sunąc palcem wzdłuż torsu współlokatora
-Wydaje mi się, że taki cudowny chłopak jak ty zasługuje na niespodzianki, zwłaszcza randki niespodzianki
-Randki? Louis, ty chcesz mi powiedzieć, że...
-Tak Harry, więc skorzystasz z zaproszenia?
-Oczywiście, już jestem ciekaw co wymyśliłeś - zachichotał Harry łącząc ich dłonie
-Mam nadzieję, że ci się spodoba
Louis otworzył drzwi wpuszczając młodszego chłopaka do środka jako pierwszego. Brunet stanął jak wryty, kiedy niebieskooki zamykał drzwi na klucz
-Tu jest pięknie Lou - emocjonował się Harry dokładnie oglądając przygotowane miejsce.
Szatyn spojrzał na drugiego chłopaka widząc dołeczki tworzące się podczas szerokiego uśmiechu. Louis jako pierwszy usiadł w przygotowanym namiocie, a młodszy od razu do niego dołączył
-Wina? - zapytał podając mu kieliszek
-Oczywiście, tylko mnie nie upij za bardzo
-Nie masz się o co martwić, to tylko dwanaście procent
Stuknęli się kieliszkami składając toast za samych siebie. Po kilku łykach odstawili kieliszki na płaskie drewno, Louis wziął laptopa na swoje kolana. Harry oparł się o szatyna swobodnie kładąc głowę na jego ramieniu. Niebieskooki za to objął młodszego w tali przyciągając go bliżej siebie.
Pod koniec filmu Louis przestał zwracać uwagę na film. Był zbyt rozkojarzony zapachem młodszego chłopaka, oraz jego bliskością. Postanowił zebrać się w sobie i zrobić kolejny ruch. Zaczął bawić się materiałem koszulki współlokatora, aż w końcu podniósł ją na tyle, że był w stanie delikatnie gilgotać nagą skórę
-Louis - westchnął głośno brunet pauzując film
-Hym? - chłopak zrobił niewinne oczka udając, że nie wie o co chodzi.
Harry zamiast odpowiedzieć odłożył laptopa w bezpieczne miejsce, a samemu pochylił się nad szatynem. Niebieskie oczy dokładnie analizowały każdy ruch. Louis tym razem obiema rękami złapał za talie chłopaka pod koszulką przybliżając go jeszcze bliżej siebie. Zielonooki podparł się lewą dłonią, a drugą przejechał po policzku współlokatora. Szatyn uniósł głowę łącząc ich usta. Teraz Harry już całkowicie leżał na wpół na starszym kompletnie oddając się przyjemnemu pocałunkowi. Jedna z rąk Louisa zjechała niżej na pośladek chłopaka ściskając go delikatnie, na co zyskał pomruk aprobaty. W końcu powolne poznawanie swoich ust stawało się coraz bardziej gorączkowe. Szatyn delikatnie przygryzł dolną wargę partnera, a korzystając z momentu wepchnął jeszcze swój język. Harry zdziwił się na ten ruch, lecz całkowicie oddał dominację starszemu. Louis czując władzę wciągnął współlokatora na siebie, sprawiając, że teraz ten siedział okrakiem na biodrach szatyna. Zielonooki czuł się jak w siódmym niebie. Rozkoszował się połączeniem czerwonego, półsłodkiego wina z delikatną nutą dymu papierosowego. Musiało to oznaczać, że drugi chłopak palił wcześniej, za co zapisał sobie w głowie, aby go opierniczyć, kiedy odzyska władzę nad swoim ciałem. Dłonie Louisa zaczęły dogłębnie badać zimną skórę na plecach młodszego, który to od czasu do czasu szarpał za jego karmelowe włosy. Pocałunek przerwało im pukanie do drzwi.
Harry podniósł się tworząc między nimi stróżkę śliny, która po chwili się przerwała
-Wpuść go, ja schowam alkohol - szepnął Louis klepiąc chłopaka w tyłek, gdy ten wstawał.
Brunet otworzył drzwi wpuszczając do środka opiekuna. Niebieskooki w międzyczasie schował wino i kieliszki pod łóżko
-Wybaczcie, jeżeli przerwałem w połowie tego - rzekł zaskoczony Mitch widząc wystrój pokoju - posprzątajcie i kładźcie się spać
-Daj się podpisać - warknął Harry biorąc listę i długopis.
Louis zwinął materiał, a wszelkie rekwizyty odłożył pod ścianę od drzwi. Harry podał mu przedmioty opierając się o swoją szafę.
Szatyn podpisał się i oddał opiekunowi jego własności
-Dobranoc - uśmiechnął się mężczyzna wychodząc.
Niebieskooki zamknął za nim drzwi na klucz. Po obróceniu się do współlokatora praktycznie od razu przywarł do niego ciałem. Szatańskie uśmiechy wpełzły na ich usta, zanim znowu zaczęli się całować. Louis złapał nadgarstki młodszego w jedną rękę trzymając je nad brązową burzą loków, swoje kolano włożył pomiędzy jego nogi. Harry z pasją oddawał pocałunek chcąc coraz więcej
-Za długo już na to czekałem - jęknął młodszy, kiedy Louis zjechał pocałunkami na jego szyję zostawiając tam swoją ślinę.
Szatyn przejechał językiem wzdłuż jabłka Adama co wysłało jego współlokatora na skraj. Wolną rękę Louis włożył pod koszulkę odszukując jeden z sutków, którego zaczął przy szczypywać zimnymi palcami
-Louis, czekaj - poprosił brunet w pewnym momencie
-Przepraszam - westchnął zażenowany chłopak
-To jest najbardziej zajebiste uczucie na świecie, ale zaraz może to zajść za daleko do czegoś, czego nie jestem gotowy
-Rozumiem, szanuję twoje zdanie Hazz - odparł odsuwając swoją nogę
-Myślisz, że możemy dzisiaj też spać razem? - zapytał niepewnie
-Pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Zostaniesz moim chłopakiem
-Oczywiście! - pisnął zapominając o ciszy nocnej - czekaj, jesteś pewny?
-Tak, dlaczego... Oh... - szatyn podrapał się po karku
-Jeżeli potrzebujesz czasu przed ujawnieniem się światu, mogę być twoim chłopakiem tutaj, kiedy jesteśmy zamknięci w pokoju, a na zewnątrz mogę ciągle być twoim najlepszym przyjacielem
-Patrzcie no jaki pewny, że najlepszym - zaśmiał się Louis składając czuły pocałunek na jego ustach
-Myślisz, że możemy połączyć nasze łóżka, w sumie cały czas śpimy razem, a tak nie będziemy się męczyć na jednym łóżku
-Ale ty wstajesz pierwszy, więc do suniemy twoje łóżko do mojego
-Jasne, tylko wyjmij to wino spod niego
Chłopcy zabrali się do pracy. Udało im się po cichu zrobić przemeblowanie. Na oznajmienie, gdzie są stoliki nocne, Harry'emu ciężko było powstrzymać śmiech. Do snu Louis ubrał jedynie szare dresy, a drugi chłopak miał zwykły T-Shert z logo jakiegoś zespołu oraz podobne spodnie. Szatyn położył ozdobną lampkę na etażerce z uśmiechem obserwując wzory wyświetlane przez nią. W końcu położyli się spać. Niebieskooki położył się od ściany. Zaraz obok zajął miejsce młodszy wtulając się w bok starszego, zdziwiony jak słabo wyczuwalna była przerwa pomiędzy łóżkami
-Dobranoc Hazz
-Dobranoc Lou - szepnął młodszy podnosząc głowę do góry składając krótki pocałunek na żuchwie współlokatora.
Louis lekko zachichotał całując czubek głowy Harry'ego. Kiedy zielonooki już spał, starszy chłopak schował nos w brązowej burzy loków podczas zasypiania całkowicie zatapiając się cudownym zapachu.
_________
Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza!
Następny rozdział będzie w piątek!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top