Rozdział 11 Kiss You

Powoli nadchodził zachód słońca. Louis siedział kawałek przed Harry'm nie chcąc palić za blisko niego. Brunet na zgiętych kolanach trzymał notes skupienie szkicując chłopaka przed sobą. Kiedy ten wypuszczał dym, zielonooki postanowił mu zrobić zdjęcie. Wyglądało to iście malowniczo, wylatujący z jego płuc dym na tle zachodzącego słońca, które rzucało złotawy cień na chłopaka.

Harry ustawił sobie telefon ze zdjęciem nad notesem. Podczas szkicowania konturu Louis ponownie zasiadł na kocu obok

-Co malujesz? - zapytał kładąc głowę na ramieniu młodszego

-Ciebie, kiedyś się trzeba wziąć za zadanie z artystycznych

-Świetnie ci wychodzi, masz świetne umiejętności

-Po prostu mam pięknego modela, to jest też ważne - zaśmiał się chowając rzeczy do torby

-Nie mów tak, ja też będę musiał cię namalować i pewnie wyjdzie mi to okropnie, a ty przecież też jest piękny, jeszcze uznasz to za jakiś sposób dokuczenia ci, a ja po prostu jest okropnym malarzem - westchnął szatyn

-Na pewno nie będzie tak źle - stwierdził Harry spoglądając się na współlokatora.

Louis podniósł głowę również skupiając się na młodszym chłopaku

-Cieszę się, że skończyliśmy walczyć, tak jest dużo prościej - stwierdził brunet

-Tak... Naprawdę wybacz, jestem pełen niezgodności

-Zauważyłem, ale nie martw się, kiedyś znajdziesz odpowiednią drogę Lou

-Dzięki

Przy mocniejszym podmuchu wiatru Louisa przeszły ciarki

-Trzymaj, wiedziałem, że na coś się przyda - zachichotał Harry wyjmując bluzę ze swojej torby

-Wow, teraz to naprawdę będę uważać, że jesteś idealny, aż mam ochotę cię pocałować - stwierdził szatyn ubierając bluzę - powiedziałem to na głos?

-Tak - zaśmiał się Harry - no wiesz, nic ci nie stoi na przeszkodzie

Brunet nachylił się do przodu. Niebieskooki poczuł jak jego policzki zalewają rumieńce, ale również się nachylił. Powoli połączyli swoje usta w słodkim, lecz krótkim pocałunku

-Więc co, teraz jesteśmy przyjaciółmi od całowania się? - zapytał z uśmiechem Louis

-Można to tak nazwać - odparł równie radośnie młodszy chłopak podnosząc się - wracajmy już

-Jasne

Podczas drogi powrotnej nie podjęli tematu pocałunku, pomimo że obojgu się podobał. Jednak Louis uważał, że było to za szybko, aby doprowadzać tą relację do czegoś więcej. Przecież jeszcze tak niedawno skakali sobie do gardeł, a teraz co? Całowali się podczas zachodu słońca. W przeciągu kilku tygodni życie szatyna ponownie wywróciło się do góry nogami.

***

Wrócili jakieś dwie godziny przed ciszą nocną. Wchodząc na piętro natknęli się na Nialla idącego ze swoim współlokatorem na picie do Zayna i Liama

-Cześć wam, gdzie zniknęliście na cały dzień? - zapytał Shawn zatrzymując dwójkę

-Byliśmy nad jeziorem, a wy? - odparł Louis

-Uczyliśmy się scenariusza, a teraz idziemy się napić, chcecie dołączyć?

-Z chęcią, ale postanowiliśmy obejrzeć razem serial wieczorem może innym razem - przeprosił szatyn wymijając ich w przejściu.

Po wejściu do pokoju Harry spojrzał się na niego zdziwiony

-Nie umawialiśmy się na żadne oglądaniu serialu - zaśmiał się Harry siadając

-Zawsze możemy - wzruszył ramionami niebieskooki ściągając bluzę

-Okej, przebierz się, a ja coś znajdę

-Co powiesz na horror?

-Jeżeli chcesz kolejną noc gnieździć się ze mną na jednym łóżku to proszę bradzo

-Okej, jak dla mnie spoko - wzruszył ramionami.

Harry znalazł na Netflixie serial horror o nazwie Nawiedzony Dom Na Wzgórzu. Przebrał się w wygodne spodnie i czarną koszulkę. W końcu Louis wyszedł z łazienki w samych szarych dresach bez górnej części garderoby

-Masz coś? - zapytał kładąc się obok bruneta

-Jasne, co powiesz na to?

-Może być ciekawe, jesteś pewny, że chcesz oglądać przy zgaszonym świetle?

-Możesz um... zapalić lampkę na szafce?

-Jasne, już

Louis zapalił małą lampkę nocną, która ciepłym światłem oświetlała resztę pokoju. Już pierwszy odcinek był dość straszny. W pewnym momencie Harry podskoczył wystraszony. Szatyn automatycznie wcisnął spację patrząc się niepewnie na współlokatora

-Chodź tutaj - oznajmił zarzucając rękę za niego.

Brunet niepewnie przytulił się do boku chłopaka kładąc głowę na jego barku, a dłoń na mostku. Louis uśmiechnął się wznawiając odcinek. Teraz przy każdym straszniejszym momencie czuł, jak młodszy chłopak odwraca wzrok wciskając głowę w jego szyję. Podczas spokojnego odcinka usłyszeli pukanie do drzwi

-Otworzę, to pewnie Mitch - stwierdził Louis odkładając laptopa

-Okej - brunet oparł się na łokciach spoglądając w stronę drzwi

-Cześć Mit... - przerwał, kiedy po otwarciu drzwi nikogo nie zauważył - halo?

-Co jest? - zaniepokoił się Harry

-Nikogo nie ma - wzruszył ramionami zamykając drzwi

-Jak to?

-Może ktoś się wydurnia

-No okej, oglądamy dalej?

-Tak, już

Jednak znowu rozległo się pukanie do drzwi

-Lepiej uważaj z kim zadzierasz żartownisiu! - wrzasnął otwierając drzwi z pełnym impetem.

Usłyszał tylko krzyk bólu, a dopiero po chwili spojrzał na siedzącego na ziemi Nialla trzymającego się za głowę

-Co ty odpierdalasz Horan? - zdziwił się Louis

-Chcieliśmy was wystraszyć, nie przemyślałem, jak szybko otworzysz drzwi, auć - wytłumaczył ciemny blondyn

-Będzie siniak - stwierdził Harry stając obok swojego współlokatora

-Co ci tak długo...O, hej - powiedział Liam podchodząc do przyjaciół

-O, dobrze powiedziane, powiedz mi co wy odwalacie Payno? - Louis zmarszczył brwi

-Chcieliśmy się pośmiać, nie wiedzieliśmy, że przeszkodzimy wam w...

-Oglądaniu horroru, dokładnie, dobrej nocy chłopcy - warknął niebieskooki ciągnąc wyższego chłopaka do środka.

Harry oparł się z uśmiechem o szafę

-Co? - zapytał zdezorientowany Louis

-Nic, twoi przyjaciele są naprawdę ciekawi - zaśmiał się chłopak

-Widziałem Liama i Nialla na korytarzu, myślałem, że jesteście w to zamieszani, ale chyba jednak się pomyliłem - stwierdził Mitch otwierając drzwi

-Cześć, tak możesz wejść - prychnął szatyn biorąc listę i podpisując się

-Ed mówił mi, że wybraliście się nad jezioro dzisiaj

-Tak byliśmy tam posiedzieć chwilę - odpowiedział Harry podpisując się

-Cieszę się, że pozytywnie korzystacie z czasu wolnego, dobranoc chłopcy

-Dobranoc Mitch

Mężczyzna wyszedł z uśmiechem. Louis wywrócił oczami zamykając drzwi na klucz

-Jeszcze jeden odcinek? - zapytał już bardziej entuzjastycznie kładąc się na swoje poprzednie miejsce

-Serio myślisz, że skończy się na jednym?

-Na to liczę Harold - rzekł obscenicznie podnosząc laptopa.

Harry przytulił się do niego jak wcześniej, tylko tym razem już bardziej pewnie. Obejrzeli jeden odcinek, później kolejny, aż w końcu brunet ziewnął zmęczony. Kiedy Louis obejrzał się na niego, zauważył, że zielone tęczówki skryte są pod powiekami, a równomierne wydechy wydobywały się z jego ust. Chłopak wyłączył sprzęt elektroniczny i odłożył go na etażerkę. Spojrzał się na leżącego na jego klatce piersiowej Harry'ego. Pochylił się złożyć krótki pocałunek w jego brązowych lokach. Później wyłączył lampkę. Szatyn położył rękę na tej leżącej na jego torsie i splótł razem ich palce. Sam zasnął niedługo później.

_________

Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza!

Następny rozdział będzie w niedzielę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top