15. And on my 18th Birthday We got matching tattoos

30 lipiec

-...i wtedy Harry spalił te spodnie, bo nie chciał, żeby ktoś je znalazł i pojechaliśmy do McDonalda jeść i zamówiłem Michaelowi happy meal, bo on nic nie chciał, ale on jest bardzo chudy, więc musi jeść no i jak już zjedliśmy to wpełzł na tylne siedzenie obok mnie i się we mnie wtulił i on jest naprawdę kochany, mamo!

-Oh, kochanie takich przygód to ty jeszcze nie miałeś-kobieta zaśmiała się szczerze.

Najlepsza rzecz w mojej mamie? To, że mogę z nią porozmawiać dosłownie o wszystkim. Mama bardzo dobrze wie, że jestem innej orientacji i na szczęście nie ma nic przeciwko. Dodatkowo często, kiedy idziemy po prostu ulicą a ona widzi ładnego chłopaka, to od razu każe mi do niego zagadywać, co jest czasami irytujące. Jest jedną z niewielu osób, którym nie boję się zaufać i powiedzieć prawdę. Od niedawna do tych osób należy też Mikey‎, który ma i zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu.

-Jakbyś go poznała, to od razy byś go polubiła, słowo-przyznałem. -Jego po prostu nie idzie nie lubić! Te oczy są po prostu wow, a jego gło...

-Przyznaj się do czegoś, Luke-przerwała mi wpół słowa.

-Do czego?

-Jak bardzo się w nim zauroczyłeś?

-Um...-zamilkłem na chwilę.

Czyli moja miłość do skunksa jest aż tak widoczna?

-Zatkało cię, żabciu?-po raz kolejny tej rozmowy się zaśmiała.

-Aż chyba za bardzo, mamo... Wiem, że potem wyjedziemy i zostanę sam...

-Masz Harry'ego i Jay'a-dodała.

-To moi przyjaciele, a Mike to coś więcej-zmieniłem pozycje na łóżku, na którym właśnie leżałem na bardziej wygodną. Czyli nogi na ścianę a głowa w dół poza materac. -To takie inne uczucie. To tak, jakbyś widziała najładniejszą sukienkę świata i mogła ją kupić, albo jakbyś zobaczyła zajebiście seksownego kowboja i...

-Luke, uważaj na słowa-skarciła mnie kobieta.

-Przepraszam-bąknąłem. Mama była strasznie uczulona na brzydkie słowa. W domu mamy słoik, do którego wrzucamy po dolarze, kiedy przeklniemy. Prawie cały słoik zapełniła żona Bena. Strasznie przeklina, co czasami już działa na nerwy.

-No.

-Ale tak się właśnie czuję przy nim. Mike jest tą najładniejszą sukienką na świecie, którą mogę kupić, ale nacieszę się nią tylko na chwilę, bo potem odkryję świat fast food'ów i babcinych wypieków i zgrubne i już nie wcisnę się do tej sukienki i będę ją musiał zostawić, żeby za mną rozpaczała i czekała aż znowu będę miał rozmiar S...

-Dla twojego dobra będzie lepiej, jak ograniczysz nieco kontaktów z Harry'm, Luke...-stwierdziła mama i wręcz mogłem się założyć, że załamana właśnie kręci głową.

-Muszę kończyć-wybełkotałem szybko, słysząc jak ktoś ciągnie za klamkę drzwi z pokoju, w którym rozmawiałem z rodzicielką.

-Zadzwoń jutro, żabciu. Twoi bracia są w domu i chcą z tobą porozmawiać na wideo rozmowie. Kocham cie!

-Dobrze, dobrze-rozłączyłem się i pospiesznie usiadłem jak człowiek na łóżku.

Do pokoju wszedł Jay wraz z Harry'm i Michelem. Skoro cała trójka przyszła naraz, to znaczyło, że coś ode mnie chcą, albo coś przeskrobali i będą chcieli teraz rozgrzeszenia.

-No hej, żabciu-odezwał się pierwszy Harry, obejmując mnie ramieniem. -Co robisz dzisiaj o 13?

-Um, już jest po 14, idioto-przewróciłem oczami, zabierając jego rękę ze swoich barków.

-Chodziło mu o 15-poprawił go Jay. -I nie, czy masz czas, tylko po prostu się przygotuj na 15, bo wtedy wychodzimy.

-Gdzie?-zmarszczyłem brwi, siadając ze skrzyżowanymi nogami.

-Do studio tatuażu!-krzyknął loczek.

-Oh nie... -mruknąłem na samą myśl o tym, że będą mnie kłuć igłą tysiące razy. Naoglądałem się Miami Ink i wiem, że wielu ludzi bolało to strasznie, że aż płakali.

-Oh tak. Jay i ja też robimy tatuaż!

-Robimy?-tym razem to Jay się zdziwił jeszcze bardziej niż ja.

-Jesteśmy pełnoletni i możemy robić co chcemy, więc ja chce tatuaż. Tak, żeby wszyscy je mieli.

-Nie jestem jeszcze pełnoletni-wtrącił się Mike, wydymając wargi. -Potrzebna mi zgoda rodzica.

Całą trójką popatrzyliśmy się na Harry'ego. 

-Oh, aż tak bardzo nalegacie, żebym przebrał się znowu za kobietę? Jak już muszę to zrobię to, ale tylko dla was. Myślicie, że przebieranie się w damskie ciuszki jest takie przyjemne? No, ale jak już tego tak pragniecie to mogę się poświęcić. Pod warunkiem, że jak następnym razem będę musiał być Moirą to mnie uprzedzicie, bo będę musiał sukienkę wyprać.

Parsknąłem śmiechem.

-Chcieliśmy tylko, żebyś napisał zgodę pisemną jako mama Michaela, a nie za nią się przebierał. Masz najładniejszy charakter pisma, Styles. 

-Aaaa...-chłopak zaczerwienił się ze wstydu. -No to nie ma problemu. Wszystko, aby tylko nasza wataha miała dziary. 

-Wataha?-Jay zapytał a ja z Michaelem popatrzyliśmy na niego z uniesionymi brwiami.

-Tak. Jesteśmy sforą, samcami alfa-wytłumaczył, a my kolejny raz obdarzyliśmy go niezrozumiałym spojrzeniem. Harry tylko pokręcił głową i zaczął śpiewać, a raczej wydzierać się na cały głos: 

-Gdy wyzwanie rzuci los, z odwagą stań i walcz! To co ci odebrał ktoś, odzyskasz jeśliś chwat! Ze mną chodź już nadszedł czas, nikt nierówny nam! Już zwycięstwa czujesz smak, to zawsze był nasz plan!

-Pokemon, czy już wszystkie masz?!-dołączył do niego Michael.

-To ty i jaa!-za chórek robił im Jay.

-Musimy ocalić świat!

-To przyjaciel mój!

-Ramię w ramię wielki bój!

-Pokemon!

-To właśnie to właśnie ty!

-Odwaga nam doda sił!

-Trenuj ze mną nadszedł czas!

-Pokemon! Czy już wszystkie masz?

-Czy już wszystkie masz?-zaśpiewali razem, robiąc finałowe zakończenie godne wielkich gwiazd muzyki pop. 

Jestem otoczony idiotami.

30 lipiec godzina 15:05

-Wybrałeś już wzór?-zapytałem Michela, który przeglądał katalogi ze szkicami, podczas kiedy Harry wraz z Jay'em byli w trakcie walki o to, który tatuaż zrobić. 

-Nie wiem, Luke... A ty już coś masz?

-Mam-pokiwałem głową z uśmiechem, pokazując ekran swojego telefonu, na którym wyświetlone było zdjęcie dwóch nadgarstków. Na jednym znajdowało się słońce, a na drugim księżyc. -Wybrałem słońce, bo jesteś moim słoneczkiem Mikey. 

-Aww...-skunks szeroko się uśmiechnął i zabrał ode mnie ten telefon. -To ja zrobię sobie księżyc, bo jesteś moim księżycem i zawsze będę o tobie pamiętał. 

Uśmiechnąłem się czule w jego stronę i pocałowałem w czubek głowy. Będziemy mieć pasujące do siebie tatuaże, jakbyśmy byli już parą.

Objąłem młodszego chłopaka ramieniem i spojrzałem w bok na tą dwójkę. W tym momencie siłowali się na ręce. Obstawiałem, że Jay wygra, bo jest bardziej napakowany, ale kiedy Harry go pokonał, domyśliłem się, że po prostu Winchester dawał mu fory. Zamknąłem ich wczoraj w jednym pokoju, żeby się pogodzili i wypuściłem ich dopiero późnym wieczorem. Wyszli uśmiechnięci, więc myślę, że wszystko sobie wytłumaczyli i jest już dobrze. 

-Ha!-wykrzyknął Harry. -Tatuujesz sobie moje inicjały na kostce!

Jay tylko pokręcił głową z szerokim uśmiechem, co zgaduje, że nie będzie dla niego wielką karą. Nawet jeśli nie będą nigdy razem, to i tak są przyjaciółmi na zawsze. Z watahy się nie odchodzi.

-Gotowi?-zapytał dobrze nam już znany tatuażysta, a mianowicie Oliver, który zajmował się moim kolczykiem w wardze.

Złapałem mocno Michaela za rękę i pokiwałem głową na tak. Oliver wskazał ręką drugi pokój, do którego udaliśmy się w celu ozdobienia naszych ciał permanentnym tuszem...

-I jak było? Bolało?-zapytał zaciekawiony Harry, który był następny w kolejce po dziarę. 

-Pobieranie krwi jest gorsze-stwierdziłem szczerze, po czym spojrzałem na swoje słońce na nadgarstku. Tatuaż owinięty był folią a skóra napuchnięta, ale i tak robiło to duże wrażenie. Ciekawi mnie co powiedzą na to bracia i mama.

-A jak ty Mike?-zwrócił się do młodszego.

Clifford wystawił rękę, pokazując mu dzieło wykonane przez Olivera. Harry zagwizdał z aprobatą i podparł się pod boki, czekając aż jego druga połówka aka Jay wyjdzie z pomieszczenia, w którym wraz z Michaelem znajdowaliśmy się jakieś pół godziny temu. Winchester wybłagał Harry'ego o inny tatuaż, który ostatecznie Oliver im zaproponował. Jay robił sobie kontur gwiazdy na biodrze, a Styles taki sam wzór, jednak po wewnętrznej stronie ramienia. Zdecydowanie to lepszy wybór niż Jezus na piersi, którego chciał loczek...

30 lipiec godzina 22:11

-Kocham te tatuaże-powiedział Harry przerywając ciszę, kiedy leżeliśmy na kocu całą czwórką w ogrodzie wujka. Mike cichutko pochrapywał z głową opartą na mojej klatce piersiowej, podczas kiedy ja bawiłem się jego włosami. -Prawdziwa wataha.

-We're the four best friends that anyone could have, and we'll never ever, ever, ever, ever leave eachother...-zanucił cicho Jay, który przyglądał się uważnie swojemu tatuażowi na biodrze. 

Zaśmiałem się lekko, poprawiając pogniecione spodnie z dziurami i przetarciami, które wypadałoby już wyrzucić lub co najmniej wyprać.

-Co planujesz kolejne?-zapytał Harry, patrząc na mnie uważnie.

-Kolejny punkt z listy?

Chłopak pokiwał głową.

-Myślałem nad tym, żeby we wtorek pojechać na cały dzień do Kalifornii na plaże i w ogóle. Zabukowalibyśmy sobie jedną noc w Hotelu California i tam ją spędzili. 

Harry wraz z Jay'em popatrzyli na mnie z uniesioną brwią. 

-Wiesz co się robi w Hotelu California, tak?-powiedział poważnie. 

-Um...-podrapałem się w tył głowy dając mu jasno do zrozumienia, że nie mam pojęcia. -Hotel jak hotel, prawda?

-Mój tata twierdzi, że w tym hotelu pokoje wynajmują same pary, które chcą przeżyć wyjątkowo swój pierwszy raz. Podobno dostajesz różowego szampana gratis, a w szafkach nocnych są prezerwatywy i lubrykanty. Luke, to oznacza tylko jedno.

-Tak...?

-W końcu przestaniesz być prawiczkiem, Lukey!-krzyknął na cały głos Jay, przez co aż sąsiedzi mogli to usłyszeć. 

Czyli we wtorek, 4 sierpnia mam stać się już mężczyzną. 



Dużo dialogów fu...

Ale dzisiaj moje 18 urodziny! Jedynym plusem bycia pełnoletnią jest to, że będę mogła kupować w sklepiku szkolnym słodycze i bułki z kurczakiem jej!

I taka wiadomość, iż do końca SIN zostało jakieś 5-6 rozdziałów, co wiąże się z nowym ff, jednak nie mam pojęcia, który pomysł zrealizować ;__;

Kocham soł macz za te wszystkie votes i komentarze ♥





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top