9
Nie widziałem od tamtego dnia Lawless'a ani razu a minął już prawie miesiąc. Na początku nie obchodziło mnie to zbytnio, ale w końcu zacząłem się niepokoić. Chodziłem po mieście i do miejsc gdzie mógł przebywać, ale nie było go tam.
Mam nadzieję, że nic mu nie jest..
Fakt, Hyde mnie czasami wkurzał, ale w końcu zacząłem go uważać za mojego przyjaciela. Jedynego przyjaciela...
Zmartwiony chodziłem uliczkami kiedy nagle dookoła mnie znowu pojawiła się czerwono-czarna pusta. Spojrzałem wkurzony na zbliżającego się Tsubakiego.
- Czego chcesz? - Zapytałem zirytowany.
- Co się stało Akiruś~ - Powiedział rozbawiony a po chwili znalazł się za mną. - Martwisz się o mojego braciszka~? - Szepnął mi do ucha a moje ciało przeszedł dreszcz.
- Jak długo będziesz go okłamywać? - Dodał po chwili i zamienił się w lisa, siadając mi na ramieniu. - Myślisz, że pewnego dnia prawda nie wyjdzie na jaw? - Powiedział, szturchając mnie nosem.
Zacisnąłem dłonie w pięści i chwyciłem lisa za szyję.
- Zamknij się. - Mruknąłem i rzuciłem nim w górę.
Podskoczyłem i zacząłem go kopać. Lubiłem tak walczyć, było to dla mnie wygodne i przyzwyczaiłem się do tego. Tsubaki podskakiwał a z jego ust czasami wykazywała odrobina krwi. Zamachnąłem się i kopnąłem go, przez co poleciał w bok na dobre pięćdziesiąt metrów. Zamienił się spowrotem w człowieka i wygrał krew z ust.
- Aż tak się tego boisz? - Powiedział i zaczął się śmiać. - Naprawdę, jesteś bardzo zabawny...- Dodał ciszej i zniknął A ja znowu stałem na chodniku.
Zirytowany uderzyłem w najbliższą ścianę robiąc w niej wgniecenie. Ludzi spojrzeli na mnie dziwnie a ja nic sobie z tego nie robiąc zacząłem biec.
Licht napewno wie gdzie on jest!
Dobrze wiedziałem gdzie mieszka więc kiedy znalazłem się pod jego mieszkaniem skoczyłem prosto do jego balkonu. Drzwi były otwarte więc wszedłem do środka. Licht akurat był w kuchni gdyż słyszałem jak nuci jakąś piosenkę.
- Todoroki! - Krzyknąłem stając w progu.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Akira? Co Cię tu sprowadza? - Zapytał podchodząc do mnie.
Złapałem go za bluzę i spojrzałem na niego.
- Gdzie Lawless? - Zapytałem, starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie.
Chłopak tylko wzruszył ramionami, ale dobrze wiedziałem kiedy ten anioł od siedmiu boleści kłamie.
- Nie kłam! Gadaj gdzie on jest! - Powiedziałem podnosząc głos.
- Park. - Odparł cicho.
Bez słowa puściłem chłopaka i wyskoczyłem przez balkon. Biegłem tam tak szybko, że wszystko było rozmazane. Skakałem z bloku na blok aby jak najszybciej znaleźć się w parku. Kiedy byłem na miejscu zacząłem się szybko rozglądać. Po chwili nadepnąłem na coś a tym czymś okazały się zbite okulary Hyde. Szybko je podniosłem i zacząłem biec w prawo. Po chwili spojrzałem na jedno z drzew i zamarłem. Na jedej z grubszych gałęzi był powieszony jeż...jeż który wyglądał jak Lawless. Pobiegłem szybko do niego. Miał zamknięte oczy i bałem się, że nie żyje lub jest nieprzytomny. Chwyciłem jeża a ten od razu wbił wszystkie kolce w moje dłonie na wylot. Drgnąłem z bólu, ale nie zabrałem rąk. Po moich dłoniach zaczęły spływać stróżki krwi, ale ignorowałem ten fakt. Jeżyk podniósł głowę i zamarł kiedy spojrzał na mnie. Uśmiechnąłem się słabo.
- Hej Lawless..- Szepnąłem i zdjąłem go z drzewa.
Rozplątałem linę a on od razu zamienił się spowrotem w swoją normalną postać. Na szyi miał zdartą i lekko zakrwawioną szyję, tak samo jak i dłonie. Prawy policzek miał rozcięty i nie miał okularów. Chłopak usiadł na trawie a ja zaraz po nim.
- Nic ci nie jest? - Zapytałem zmartwiony.
Wampir spojrzał na mnie.
- Martwiłeś się o mnie? - Zapytał cicho a w jego głosie dało się słyszeć zaskoczenie.
- Oczywiście głupku! - Powiedziałem uderzając go w ramię. - Nie dawałeś znaku życia od miesią...- Nie dokończyłem ponieważ Lawless przytulił mnie do siebie z całej siły.
Nic nie mówiąc wtuliłem się w niego zamykając oczy.
- Chodź, opatrze ci rany. - Powiedziałem i odsunąłem od siebie chłopaka.
Wstałem a on zaraz po nie. Zacząłem go prowadzić w stronę małych kawalerek. Otworzyłem drzwi od jednej z nich i wpuściłem go do środka. Chłopak usiadł na małej kanapie a ja przeniosłem bandarze i inne pierdoły. Usiadłem obok i opatrzyłem jego dłonie a następnie zabrałem się za szyję.
- Akira..- Zaczął cicho odwracając wzrok. - Przepraszam, za te kolce..- Powiedział zmieszany a ja uśmiechnąłem się.
- Nic się nie stało. - Powiedziałem i poklepałem chłopaka po ramieniu. Odłożyłem wszystko na stolik i położyłem się na kanapie.
Lawless położył się obok mnie i spojrzał na mnie.
- Akira. - Zaczął po chwili ciszy a następnie podnosił sie do pozycji siedzącej.
- Co? - Zapytałem również się podnosząc.
Hyde nic nie powiedział, tylko złapał mnie za policzki i przybliżył się niepewnie. Zarumieniłem się lekko. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Lawless musnął wargami moje usta. Momentalnie spaliłem buraka.
- H-Hyde?! Co ty wyrabiasz?! - Powiedziałem wpatrując się zszokowany.
Wampir nic nie powiedział tylko popchnął mnie przez co padłem plecami na kanapę a on zawisł nade mną. Patrzyłem na niego czerwony a on przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował w usta. Nie wiedziałem kompletnie jak zareagować, co tu się wyprawia?! Hyde spojrzał na mnie rozbawiony i pocałował w czoło. Skuliłem się i spojrzałem na niego.
- C-Co to miało być Lawless? - Zapytałem zawstydzony, odwracając wzrok.
- Już od dawna chciałem to zrobić~. - Szepnął mi do ucha i pocałował w szyję na co ja cicho pisnąłem.
Wampir wstał przeciągając się a ja nadal zszokowany tym co się właśnie stało, wstałem chwiejnie.
Lawless zachichotał na ten widok a ja spojrzałem na niego spod byka. Hyde podszedł do mnie obejmując.
- Będę mógł tu zostać dzisiaj na noc? Aniołeczek raczej nie chce mnie widzieć. - Powiedział a na tylko przytaknąłem.
Wampir uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.
- Dziękuję. - Szepnął, składając na moich ustach pocałunek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top