Rozdział 1: "Problemy w relacjach międzyludzkich."


Relacje międzyludzkie są bardzo dziwne. Bywa czasem tak, że nawet najbardziej nienawidzący się ludzie, zostają przyjaciółmi. Lecz zdarza się też, że Ci nierozłączni, najbardziej zakochani, potrafią stać się dla siebie obcy. Nie wspominając już o nienawiści, po prostu nagle urwać kontakt, nie odzywać się do siebie. 

Co prawda, nie doświadczyłam tego, nie tak dokładnie. Ale mimo wszystko, przyjaźniłam się z Willem. O ile można to tak nazwać. Zanim zaczął chodzić z Olivią, spotykaliśmy się często w bibliotece. O ile pamięć mnie nie myli, tam go poznałam. Zagadał do mnie na temat książki, którą wtedy czytałam. Jakimś cudem, biblioteka stała się wtedy naszym miejscem.

 Za każdym razem gdy tam przychodził, siadał nieopodal i rzucał ciekawostkami dotyczącymi książek, jak i ich autorów. Ciężko mi o tym mówić, nie wspominając o nazwaniu tej relacji. Problem w tym, że poza biblioteką, wszystko się zmieniało. Nie rozmawialiśmy już tak często, nie było to już wtedy takie komfortowe, więc ograniczaliśmy się do niezobowiązującego "cześć". Wiem, że czasami tak bywa, prawdę mówiąc, ze wszystkimi przyjaciółmi, których posiadałam przez całe swoje życie, miałam specyficzne kontakty. Łączyły nas jedynie niektóre rzeczy, do których ograniczaliśmy tematy naszych rozmów, bądź przyjaźniliśmy się tylko w niektórych miejscach, zważając na okoliczności. 

Dlatego nie powinnam być zawiedziona, ale jednak istniała we mnie jakaś nadzieja, że tym razem będzie inaczej. Że w końcu będę mieć z kimś normalną relację. Ale się nie udało. 

Przez pewien moment nie rozmawialiśmy w ogóle. Nie pojawiał się w bibliotece, nie rzucał przywitaniem, podczas przypadkowych spotkań na szkolnym korytarzu, nic. Nie powinno mnie to dziwić, mieliśmy innych znajomych, może było mu wstyd, a może po prostu zapomniał, że zadawał się z kimś takim jak ja.

Aż w końcu nastąpił przełom. Jego związek z Olivią. Zaczął pojawiać się w naszym domu, rozmawiać z moimi, naszymi rodzicami, odzywał się do mnie, jakby nigdy nic i mówił, że "jesteśmy przyjaciółmi". Jak mogłam na to zareagować? Byłam nieco zdezorientowana, ale nie mogłam tak po prostu się nie odzywać. Nie jestem aż tak dumna, a z racji, że przywiązuję się do ludzi, a właśnie zyskałam okazję, by z jednym z nich odzyskać kontakt, to nie chciałam tego stracić.

I tak to jakoś szło, Will chodził z Olivią, "przyjaźnił" się ze mną i czasem przebywał w bibliotece. Tyle że na naszych spotkaniach, często zjawiała się Olivia, a wtedy ja czułam się jak piąte koło u wozu. Jakoś się z nimi dogadywałam, ale nie byłam potrzebna i wiedziałam, że przeszkadzam dwójce zakochanych.

Więc jak miałam zachować się po ich rozstaniu? Którą stronę trzymać? Olivia jest dziwna, ale to jednak rodzina, a Will, kończąc z nią związek, zakończył relacje z całą naszą rodziną. Miałam rozmawiać z nim jak nigdy nic? Było mi wstyd przez to, jak wszystko się potoczyło, mimo iż było to przewidywalne. Powinnam dalej z nim rozmawiać, przypominając mu o wszystkim co się zdarzyło? Zwłaszcza, że tematem rozmów byłoby rozstanie i to, jak oboje sobie z tym radzą?

Nie wiedziałam jak postąpić. Zamknęłam się w sobie, tracąc przyjaciela. Nadal czułam się dziwnie, wspominając to wszystko. A teraz, stałam kilka kroków przed wcześniej wspomnianym chłopakiem, nie mając pojęcia, co powinnam zrobić.

Rozmawiać z nim normalnie, tak jak wtedy,gdy związał się z moją siostrą? Po prostu go wysłuchać i zacząć robić swoje? A co, jeśli potem czegoś nie będę wiedziała i będę zmuszona, by się odezwać? A może jednak lepiej, utrzymywać to wszystko oficjalnie. 

— No więc mamy półgodzinne przerwy, zazwyczaj po równo czterech przepracowanych godzinach, głównie ja stoję na kasie, więc nie musisz się o to martwić, chociaż jeśli chcesz, to pokaże ci co i jak i mnie zastąpisz. Zamówienia zapisuj na notesiku, każdy fartuch ma taki w kieszeni, ale tu przy stoisku też są poprzyklejane kartki, w razie gdyby ktoś zamawiał tutaj, nie bój się Johna, sprawia wrażenie niesympatycznego, ale jak się z nim dogadasz, to będzie ci przygotowywał jedzenie na przerwę. Praca nie jest trudna, pamiętaj tylko by zawsze witać nowo przybyłych klientów i być cierpliwą. 

— Tak. — Odparłam, nie wsłuchując się w monolog chłopaka. Patrząc na to, jak swobodnie biadolił, wracamy do punktu wyjścia. Tradycyjnie, zachowujemy się jak nigdy nic. 

— Super, powtórz teraz co powiedziałem. 

— Eeee... — Zawahałam się, po czym w końcu coś wydusiłam. — Bla bla bla, bla bla bla bla.

— Musisz się skupić, bo klienci nie będą tak wyrozumiali jak ja.

— Jestem skupiona. — Obroniłam się. — Po prostu nie na tym, co trzeba.

Po tej wypowiedzi nastała niezręczna cisza, ale to dobrze, bo nie chciałam już drążyć tematu. Już i tak zrobiłam sobie fatalne pierwsze wrażenie, jako pracowniczka i współpracowniczka. 

Chciałabym powiedzieć, że wydarzyło się jeszcze coś ciekawego, ale do końca dnia unikałam Willa i milczałam w każdej możliwej sytuacji. Na przerwie opuściłam miejsce pracy, mimo iż przedstawiłam się kucharzowi Johnowi, który obiecał, że postara się ze mną dzielić posiłkami na przerwie. Facet kocha swoją pracę, ciągle coś gotuje i dzieli się tym z innymi. Lubię ludzi z pasjami. Wracając, skończyłam pracę o 21, jadąc rowerem, dotarłam do domu nieco późno. Ale to dlatego, że w drodze powrotnej skusiłam się na zakup chipsów i krótką przerwę w parku. Po prostu na powietrzu o wiele lepiej się myśli, a chciałam na spokojnie przeanalizować dzisiejszą sytuację, jak nie całe moje życie.

Czemu ja zawsze trafiam na nieodpowiednich ludzi? Co takiego zrobiłam nie tak? Dlaczego jestem taka słaba i chcę wszystko wybaczać, wracać do relacji sprzed wszystkich kłótni, nawet gdyby wydarzyło się coś ogromnej wagi. Czy tak będzie wyglądało całe moje życie? Problemy z nawiązaniem prawdziwych przyjaźni, zdrowych relacji? Jak powinnam postępować? Dalej wybaczać, czy może stać się asertywną? Ale jeśli odrzucę tych ludzi, będę sama już do końca życia.

-----------

Hejka! Wybaczcie, że dopiero teraz pierwszy rozdział, ale byłam nieco zabiegana i potrzebowałam przemyśleć kilka rzeczy odnośnie fabuły.

Nie chciałam obsadzać poszczególnych osób jako postaci, ale jeśli macie problem z wyobrażeniem, to na górze jest Will, a w prologu zamieściłam gif Heather. (wybrałam dla niej imię zanim wyszła piosenka mojego Conana Graya, mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza, bo nie chcę już zmieniać. I bez obaw, Heather nie będzie perfekcyjna)

Jeszcze pytanko, czy taka długość rozdziału jest okej? Praktycznie zawsze ograniczałam się do jakiegoś tysiąca słów, (tak jak tutaj) a nie wiem, czy nie chciałabym spróbować pisania dłuższych. Także długość może być nieco nieregularna, zależy od wątku.

No nic, wracam do pisania, by móc zacząć publikować regularnie. Miłego wieczoru.

PS. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście zostawiali coś po sobie. Uwielbiam czytać opinie/komentarze innych i wdawać się w interakcje ;) 




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top