Taki nowy...
Kolejny dzień. Kolejna minuta. Kolejne sekundy całkowicie zmarnowanego czasu...
Zastanawialiście się kiedyś po co chodzi się do szkoły? Ja tak. Wielokrotnie.
Chodzimy tam tylko po to, by w przyszłości stanowić dla innych tanią siłę roboczą - oni będą nam wmawiać, że spełniamy się zawodowo, ba! że spełniamy marzenia, podczas gdy będziemy poprostu zarabiać dla większych i lepiej zorganizowanych życiowo osób, które już niemal od lat przedszkolnych stanowiły, pożal się Boże, autorytet.
Zrozumieliście mniej więcej?
Nie powinienem tak dużo myśleć. Myślenie o takich rzeczach sprawia, że człowiek ma problemy psychiczne. Nigdy ich nie miałem i wolę nie sprawdzać jak to jest ale kto wie czy już ich nie mam?
Powinienem skupić się na tym co mówi nauczycielka od biologii. Zerknąłem w stronę tablicy. Aa, pani profesor jeszcze nie weszła do klasy, to nic dziwnego, że się nie skupiam. Między innymi też dlatego, w sali biologicznej panuje taki burdel. Widząc nadlatujące w moim kierunku coś, schyliłem głowę.
Czy ja właśnie o mało nie dostałem sztucznym sercem?
- Hoseok, ty durniu! - wrzasnąłem. Przyjaciel odwrócił się w moją stronę a widząc moje zirytowanie zaraz do mnie podszedł. Głęboko westchnąłem i spojrzałem na niego łagodnie, choć jednak trochę karcąco. - Hyung, ile razy mam ci jeszcze powtórzyć? Masz nie rzucać we mnie żadnymi częściami ciała czy organami. Czaisz?
Jung Hoseok był moim najlepszym... bo w sumie, jedynym przyjacielem. Mimo tego, że bardzo się od siebie różniliśmy - podczas gdy ja byłem chodząca depresją, on sprawiał wrażenie najszczęśliwszego człowieka pod słońcem.
Niektórzy, w tym ja, zaczęliśmy nazywać go J-Hope. Nic nie było w stanie zmyć uśmiechu z jego twarzy, był wiecznie zadowolony. To było zaraźliwe, dlatego tak dobrze czułem się w towarzystwie Hoseoka.
- Czaję, czaję młody. - odparł wesoło. - A ty mógłbyś się uśmiechnąć, wyglądasz jakby ci coś umarło.
- Twoje komplementy potrafią sprawić, że człowiek czuje sie jak najpiękniejsza osoba na świecie, wiesz? - rzuciłem ironicznie.
- Oczywiście, że wiem. - potwierdził takim tonem jakbym powiedział coś niezwykle oczywistego.
- Proszę o spokój!
Wszyscy odwróciliśmy się w stronę nauczycielki, która nagle pojawiła się w sali. To dziwne, że jej nie usłyszeliśmy i nie zauważyliśmy jak weszła do klasy.
Wogóle, dlaczego ona się tak uśmiecha?
Wtedy zobaczyłem stojącego obok niej chłopaka.
Miał gęste, niedbale ułożone, czarne włosy i chyba ciemne oczy. Ciężko było mi dostrzec z tej odległości. Z pewnością był ode mnie kilka centymetrów wyższy ale wyglądał na młodszego od nas.
- Udam, że nie wiedziałam co tu się przed chwilą wyprawiało, znajcie moją dobroć. - zaczęła, rzucając nam karcące spojrzenie. Wszyscy szybko usiedli na swoich miejscach. Postanowili, podobnie do mnie, zignorować walające się na podłodze sztuczne organy i plastikowe kości. Zaraz potem, profesorka zwróciła swoje spojrzenie z powrotem na chłopaka i z niemałą lubością powiedziała:
- Poznajcie proszę nowego kolegę. Jeon Jeongguk od dzisiaj będzie chodził z wami do klasy. Jest rok młodszy ale przeskoczył jedną klasę, dzięki swoim wspaniałym wynikom. Proszę, przyjmijcie go ciepło. - zakończyła swój wywód nauczycielka.
Teraz już wiedziałem czemu nauczycielka wykazywała wręcz niepokojącą sympatię do chłopaka. To był właśnie ten typ, o którym wspomniałem. Złote dziecko... - przeszło mi przez myśl. Skoro przeskoczył jedną klasę musiał być naprawdę bystry.
No i, bądźmy szczerzy, mimo, że jestem facetem, nawet ja mogłem przyznać, że Jeongguk jest dość atrakcyjny.
To właśnie dla takich jak on będę kiedyś pracował.
- Jeongguk, usiądź proszę... - nauczycielka rozejrzała się po sali w poszukiwaniu wolnego miejsca. Zapewne najchętniej, zrzuciłaby wszystkie swoje rzeczy z biurka i pozwoliła chłopakowi tam usiąść. - ... Usiądź obok Taehyunga.
Jak to koło mnie? Przecież miejsce obok jest zajęte. Zerknąłem w bok. A gdzie Hoseok?
Rozejrzałem sie po sali. Akurat dzisiaj mojemu przyjacielowi zachciało się flirtu, więc usiadł obok Park HyeSoo.
W sumie nie ma tego złego, może zapunktuję u przyszłego pracodawcy?
Jeongguk z uśmiechem podszedł i usiadł obok mnie w ławce.
- Cześć. - szepnął głębokim, przyjemnym dla ucha głosem.
- Cześć. - odpowiedziałem uśmiechając się lekko. Chłopak wydawał się sympatyczny, kto wie? Może siedzenie z nim w ławce wyjdzie mi na dobre?
Reszta lekcji minęła już w spokoju. Nauczycielka poprosiła mnie i Hoseoka o posprzątanie sali, więc całą przerwę miałem już zaplanowaną.
Po wyjściu wszystkich z sali, wzięliśmy się za sprzątanie.
Ja układałem na półkach rozrzucone organy (to brzmi tak źle) a hyung próbował złożyć w całość model ludzkiego szkieletu.
- Fajny ten nowy nie? - zagadał mnie, gdy złożył już pierwszą rękę.
- Nie wiem. - mruknąłem. - Wydaje się być w porządku.
- Wygląda jak króliczek. - stwierdził hyung na co parsknąłem śmiechem.
- Lecz się, proszę. - rzuciłem mu rozbawione spojrzenie. - Hyung, to jest dłoń, nie stopa.
- Yah, faktycznie.
Gdy skończyliśmy, byliśmy już spóźnieni na następną lekcję. Hoseok postanowił ponownie mnie olać i usiadł obok Jimina. Nie mając wyboru, dodając do tego karcące spojrzenie profesora, musiałem znów usiąść obok Jeongguka. Nie chciałem, żeby myślał, że się narzucam ale on tylko uśmiechnął się delikatnie. Uznałem więc, że nie ma sprawy.
Po skończonych zajęciach, czekałem na hyunga, zawsze wracaliśmy razem że szkoły. Szczerze mówiąc, ja spokojnie mógłbym wracać swoim samochodem, całkiem niedawno zdałem egzamin na prawo jazdy, ale jak idiota dałem się przekonać Hoseokowi, że spacery ,,mają zbawienny wpływ na ciemniejszą część duszy." Błagam. Brzmiał jakby cytował Szekspira albo Biblię, jednak dałem się na to nabrać. Od tamtej pory zawsze wracam piechotą, nawet w zimnę.
- Szybciej, koniu, nie mamy całego dnia. - mruknąłem sam do siebie.
Było mi zimno, byłem głodny i nagle rozbolał mnie mały palec u prawej ręki.
Nagle zauważyłem przyjaciela, stał przy drzwiach wyjściowych i rozmawiał z... Jeonggukiem? Może mu się spodobał? Kij ci go wie.
Yah! Czyżbym nie nadmienił?
Hoseok był bi. Tak naprawdę, to mogło mu się spodobać wszystko co się rusza, więc...
- Hoseok! - zawołałem go. Normalnie poczekałbym aż skończy ale chciałem już do domu.
Hyung i Jeongguk spojrzeli na mnie, Hobi powiedział jeszcze coś do chłopaka i ruszył w moim kierunku z bardzo szerokim, przerażającym uśmiechem.
Zerknąłem jeszcze w stronę Jeongguka. Podchwycił moje spojrzenie i pomachał mi. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, więc... odmachałem mu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top