Strata i zdrada pt. II

Jennifer

Gdy się obudziłam Barnesa nie było, ale ktoś brał prysznic. Moment co się wczoraj działo? Ah no tak wyznałam Maxowi prawdę, ale mu się nie spodobała i poszłam się żalić pastereczce a potem... no cóż zdradziłam Maxa. Wypadało by coś na siebie włożyć. Zgarnęłam koszulkę i włożyłam spodenki od piżamy i udałam się zrobić śniadanie.

- Jen widziałaś moją...-

- Godność?-

- Szukałem koszulki, ale już znalazłem-

- Tak? To zakładaj-

- Nie mogę?-

- Zniszczyła się?-

- Nie, jest na Tobie-

Spojrzałam na koszulkę. No faktycznie. Zdjęłam ją i sama poszłam wziąć prysznic. Cóż Pepper miała rację, nie jest mnie wart. Gdy wyszłam owinęłam się w ręcznik i skierowałam się po ubrania, ale Barnes mnie zatrzymał i w tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Wróciłam się po szlafrok a następnie się teleportowałam do drzwi i je otworzyłam.

- Oh to ty-

- Zapomniałem wziąć kluczy-

- Mhm-

Przesunęłam się, żeby mógł wejść. Gdy mnie mijał spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął widząc mnie w szlafroku.

- Możemy pogadać?-

- A mamy o czym?-

- Nie powinienem był wczoraj się tak zachowywać-

- No cóż cieszmy się, że skończyło się tylko na kłótni, bo mogło się skończyć gorzej. Barry przemówił Ci do rozsądku tak jak mówiłeś?-

- Tak właściwie to nie było mnie u niego. Poszedłem do Avy i zdradziłem Cię z nią-

Wzruszyłam ramionami i poszłam się przebrać w jakieś ciuchy a on poszedł za mną. Postanowiłam założyć czarny top na ramiączkach, spódniczkę w kratkę, podkolanówki a na to szary sweter. Udałam się do kuchni.

- Nie jesteś zła?-

Odwróciłam się do niego.

- O to, że masz fatalny gust? Nie-

- Ślicznie wyglądasz Jen-

- Dzięki Barnes-

- A on to kto?-

- Powód, dla którego nie spałam w nocy-

- Myślałem, że płakałaś całą noc albo coś-

Zaśmiałam się.

- Miałam płakać, bo jakiś nędzny człowieczek mnie odrzucił? Haha dobry żart-

- Większość lasek byłaby załamane, szczególnie słysząc o zdradzie-

- Nie jestem zwykłą dziewczynką-

Zabrałam kanapkę i poszłam się pakować. Gdy spakowałam wszystkie swoje rzeczy, razem z Barnesem opuściłam mieszkanie byłego i udałam się do swojego auta. Wsadziłam rzeczy do bagażnika i spojrzałam na bruneta.

- To, gdzie Cię podrzucić?-

- Mieszkam niedaleko, więc się przejdę-

- Okay-

- A ty?-

- Praca a potem do domu-

- Chyba nie masz na myśli...-

- Mówiłam o domku nad jeziorem. To jest mój dom-

- W porządku-

Pożegnałam się z nim, wsiadłam do mojej pięknej czarnej Acury i udałam się na poligon wojskowy. Niby miałam jeszcze kilka dni wolnego z przymusowego urlopu, ale zwariować można od siedzenia w domu. Jeszcze zacznę rozmyślać nad tym co się działo zeszłej nocy i... Stop! Skupi się na drodze Owens, jeszcze wypadku nam tu brakuje. W końcu dojechałam do bazy wojskowej. Ledwo wysiadłam i dopadł mnie Turner.

- Co ty tu robisz?-

- Do pracy przyszłam. Nie widać?-

- Masz przecież urlop-

- Wydaje Ci się-

- Jen, powinnaś przejść przez to a nie zakopywać się w pracy-

- Dzięki mamo za troskę, ale nic mi nie jest-

- Widzę, szczególnie na twojej szyi-

O czym on mówi? Przejrzałam się we wstecznym lusterku. Zamorduje!

- Ktoś tu się dobrze bawił zeszłej nocy z chłopakiem-

- Oh, na pewno dobrze się bawił, ale nie ze mną-

- Nie? To skąd to masz?-

- Trochę bawiłam się z metalem i się poparzyłam. Zdarza się-

- Jen...-

- Zwykłe poparzenie. Nic śmiertelnego-

- Takie historie zostaw dla dzieciaków-

W tym samym momencie do mnie przybiegły. Zdążyły urosnąć przez moją nieobecność. Evelyn była już 8 letnią dziewczynką a jej brat zaczął wchodzić pomału w okres buntu. Oczywiście od razu zainteresowały się tym co mam na szyi.

- Jak już mówiłam waszemu tacie poparzyłam się. Mała chwila nieuwagi i sami widzicie-

- Bolało?-

- Troszeczkę-

- Ciociu?-

- Co tam młody?-

- To twoje auto?-

- Chcesz się przejechać?-

Na jego twarzy momentalnie pojawił się ogromny uśmiech i spojrzał błagalnie na ojca, który niechętnie się zgodził.

- Tylko błagam, ostrożnie-

- Jasne-

Zajęłam swoje miejsce a młody swoje. Ruszyłam powoli. Dostrzegłam, że na twarzy Willa maluje się spokój, który znikł w momencie, gdy wyjechałam za bramę. Ja mogłam na chwilę zapomnieć o wszystkim a młody miał radochę. Gdy wróciliśmy Will był zły.

- Oj daj spokój, nic nikomu się nie stało. Z resztą zawsze mogłam być motorem-

- Jennifer! Prosiłem o coś!-

- Nie dramatyzuj. Przypomnę Ci, że jeszcze niedawno sam podobnie szalałeś-

- Wtedy nie miałem dzieci i żony-

- Ale Kate nie przeszkadzało to i założę się, że nie miałaby nic przeciwko-

- Jesteś niemożliwa-

- Może, ale i tak mnie lubisz-

- To zrobisz sobie jeszcze dzień wolnego?-

- Nie przekonam Cię żebyś pozwolił mi popracować?-

- Nie ma mowy-

-Eh...-

Pożegnałam się z nimi, wsiadłam do auta i poprosiłam SI by zadzwonił do Pepper.

Cześć Jennifer

Pepp jesteś w domu?

Tak. Coś się stało?

To historia nie na rozmowę przez telefon, ale wracam do Was

Dobrze, Morgan się za Tobą stęskniła

Ja za nią też. Będę za pół godziny

Rozłączyłam się. W końcu dotarłam do domku. Nie ma to jak dom. Gdy tylko wysiadłam Morgan przybiegła się przytulić.

- Tęskniłam-

- Ja też mini Tony-

Uśmiechnęła się.

- Zostajesz na dłużej?-

- Na to wygląda-

Odstawiłam ją na ziemie, zabrałam torbę z bagażnika i weszłyśmy razem do domu. Morgan wróciła się bawić a ja poszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie Pepper z kawą i ciastkiem.

- To co, opowiesz?-

- Zrobiłam, jak mi radziłaś-

- Wnioskując po szyi coś się działo-

- Działo, ale nie tak jak zakładałam-

- Co masz na myśli?-

- Maxa to przerosło i powiedział, że idzie do kumpla-

- Poważnie?-

- No tak-

- A ty?-

- Cóż...-

- Nie będę oceniać-

Upewniłam się, że nie ma w pobliżu Morgan i napiłam się kawy.

- Cóż postanowiłam się przewietrzyć, trochę wypić a potem jakoś tak wypadło, że siedziałam u Barnesa i razem piliśmy-

- Ciekawie-

Zabrałam się za ciastko.

- A wiesz, że Max ma kolegę imieniem Ava?-

- To nie damskie imię?-

Spojrzałam tylko na Pepper.

-Oh, kochanie. Tak mi przykro-

- Zupełnie niepotrzebnie-

- Czyli jednak Barnes?-

- Daj spokój. To było raz i byłam pijana-

- Jennifer, jedynie kogo okłamujesz to siebie-

- Nie jestem nim zainteresowana-

- Mam inne zdanie na ten temat. Podoba Ci się i to bardzo-

- Nie prawda. To była tylko chwila słabości-

- Oczywiście-


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top