🌟Starlight🌟

Kairi POV

Dzisiaj jest bardzo ważny dzień. Od naszego ostatniego spotkania z przyjaciółmi minęło strasznie dużo czasu. I w końcu będzie nam dane spędzić go trochę razem. Oczywiście nigdy nie będzie już tak samo...Ale to nie znaczy, że nasze więzi w jakikolwiek sposób się poluźniły.

Przygotowując się do spotkania usłyszałam ciche gaworzenie. Podeszłam do kołyski i ujrzałam duże, niebieskie oczy świdrujące mnie wzrokiem.

-Obudziłaś się!- wzięłam dziecko na ręce i wtuliłam w siebie- dzisiaj jest ważny dzień, wiesz? Poznasz dużo nowych znajomych!

W sumie wszyscy widzieli małą, tuż po porodzie ale ona pewnie tego nie pamięta. Założyłam kosmyk jej krótkich, brązowych po Sorze włosów za ucho. Dobrze, że nie są tak samo spiczaste jak jego...Ich pielęgnacja zajmowałaby wieki.

-O, widzę już gotowe. To ruszamy?- usłyszałam męski głos.

Sora stał w drzwiach wpatrując się w nas z delikatnym uśmiechem na twarzy.

-Mhm.

Po wyjściu z królestwa, w którym sprawujemy rządy, Sora otworzył portal za pomocą Keyblade'a. Już chwilę potem byliśmy w naszym ulubionym miejscu- Destiny Islands.

-Są!- usłyszałam znajomy głos.

Ledwo co zdążyliśmy się pojawić, a wokół nas zebrała się garstka naszych przyjaciół. Nie wiedzieliśmy na 100% kto się pojawi, więc byliśmy mile zaskoczeni, żeby zobaczyć większość najbliższych. Na miejscu czekali na nas: Riku, Roxas, Axel, Xion, Terra, Ven, Aqua oraz Namine.

-Świetnie was widzieć!- skomentowałam szczęśliwa.

Nie minęła chwila, gdy wszyscy zaczęli skupiać uwagę na małym człowieku, którego trzymałam.

-Jest urocza!- odparła Namine.

-Ma twoje oczy- dodała Xion, spoglądając na mnie.

Chłopak stanął lekko mnie zasłaniając:

-Hej ale spokojnie! Mała może się wystraszyć!

-A od kiedy ty się stałeś taki odpowiedzialny?- zadał pytanie Riku śmiejąc się.

-Ja? Odpowiedzialny?- sam się zdziwił na to określenie.

Jednak z tym musiałam się zgodzić. Od czasu narodzin małej, Sora stał się spokojniejszy. Przemyśli coś kilka razy, zanim to zrobi. W przeszłości brnąłby w cokolwiek bez zastanowienia byle by uzyskać chciany skutek.

-Od kiedy mamy Umikę- odparłam głośno.

-Serio?- spojrzał na mnie.

-Mhm. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy ale stałeś się...Hmm jak to określić. Trochę dojrzalszy- wyjaśniłam.

-A więc jednak wybraliście to imię- zmienił temat Terra wpatrując się w dziewczynkę.

-Sora naciskał więc tak. Ale mi też bardzo się podoba. Poza tym ma również urocze zdrobnienia, jak np. Umi albo Mika.

-Umika* hm?- Roxas odparł pod nosem wpatrując się w morze- Sora mówił, że imię ma jakieś znaczenie. Więc "Umi" od morza, a skąd "Ka"?- zapytał.

-To proste. Od KAiri- podkreślił z dumą Sora.

Zaśmiałam się.

-O! Ma podobny naszyjnik do ciebie!- zwróciła uwagę Aqua- Pozwól, że zrobię z nim to samo, co z twoim hm?

Od razu wiedziałam, że chodzi jej o czar, który użyła na mnie gdy pierwszy raz się spotkałyśmy. Dotknęła wisiorka palcem, przez co ten rozświetlił się, po czym pozostawił po sobie malutkie iskierki światła.

-Oby ci to kiedyś pomogło, gdy będziesz w potrzebie- skomentowała kobieta, na co mała się uśmiechnęła, choć nie wiedziała co się właśnie stało.

-Bardzo dziękuję- nachyliłam się do granic możliwości, bo w końcu dalej trzymałam Mikę.

Usłyszałam ciche gaworzenie i śmiech. Dziecko wyciągało swoje małe rączki w stronę piasku.

-Już od dziecka ciągnie ją do morza hę?- wypalił Axel wpatrując się w sytuację.

-Na to wygląda- odparłam- To też jej pierwszy raz gdy je widzi. To pewnie dlatego.

-To ją wypuść- usłyszałam głos Sory.

-Taki jesteś mądry? A co jak wpadnie gdzieś głęboko? Trzeba mieć na nią oko.

-Ja mogę ją przypilnować. Poza tym reszta nigdzie się nie wybiera, więc w razie co was zawołam- zaproponował Ventus.

Zostaliśmy w tyle, nadrabiając zaległości i rozmawiając na dużo tematów. Raz na jakiś czas spoglądałam na Vena i Umikę, kontrolując czy wszystko jest ok. W pewnym momencie odpłynęłam gdzieś na chwilę w myślach. Poczułam jednak ręce Sory na mojej talii, co wyrwało mnie z transu.

-Oczywiście, gdy Umi podrośnie chcemy przekazać jej moc Keyblada. Nowe pokolenie musi mieć zapewnione bezpieczeństwo. Nie mamy zamiaru obarczać ją tym wszystkim. Sama wybierze swoją drogę. Jednak taki dar da nam również pewność, że sama będzie w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo w przyszłości- odparł.

-Mądrze- skomentowała blondynka- widzę, że przemyśleliście już wszystko.

Na to mój partner odkiwnął tylko głową.

-Jak tak na to patrzę, to z mojej perspektywy dalej widzę dwójkę dzieci zamiast jednego- zaśmiała się na widok Vena opiekującego się Umiką.

Wszyscy również dołączyli do niej, po zrozumieniu żartu.

-Może to i dobrze. W każdej grupie musi być ktoś żywiołowy i lekko dziecinny- powiedział Roxas.

-Piasek!- wykrzyczał Sora.

-Piasek?- zdezorientowana nie wiedziałam o co mu chodzi.

Po chwili jednak zrozumiałam. Mała siedziała z piąstką pełną piasku przylepioną do buzi. Ventus jeszcze przez chwilę nie wiedział o co chodzi, dopiero po chwili się zorientował. Wtedy jednak Sora był już na miejscu, podnosząc ją z ziemi. Pobiegł tam tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy zniknął. Ruszyłam w ich stronę powolnym krokiem. Już z lekkiej odległości mogłam usłyszeć ojcowski głos:

-Umi piasek to nie żarcie!- tłumaczył lekko podniesionym głosem strzepując jego resztki, z ubrania dziecka.

Sięgnął ręką do wody, po czym wytarł jej delikatnie buźkę.

-Przepraszam. Zamyśliłem się- odparł Ven łapiąc się za głowę.

-Nic nie szkodzi, ale na następny raz uważaj- wyjaśniłam podchodząc do Sory.

-Ven, zła wiadomość. Nie nadajesz się na niańkę- skomentował Terra usadawiając swoją dłoń na jego głowie.

-Pewnie jest głodna, daj mi ją, pójdę do jaskini ją nakarmić- wyciągnęłam ręce, by przejąć opiekę nad dzieckiem.

-Do jaskini? Czemu akurat tam?- zdziwił się.

-To idealne miejsce. Jest tam w miarę ciemno, przytulnie no i co najważniejsze cicho. Może uda mi się od razu uśpić po posiłku. No i będę czuła się tam bardziej komfortowo- dodałam spuszczając głowę lekko zawstydzona.

-Aa rozumiem. Iść z tobą?- zaproponował.

-Przy tobie to ona za szybko nie zaśnie- zaśmiałam się- Poradzę sobie.

Ten przekazał mi dziecko z lekkim uśmiechem.

-W porządku ale w razie co mnie zawołaj.

Sora POV

-Dzieciak, to jednak bardzo duża odpowiedzialność hm?- skomentował Axel wpatrując się w odchodzącą Kairi.

-Ta. Nie chcę nawet pomyśleć, co to będzie jak za te kilka miesięcy pojawi się drugie.

Nastała cisza.

Ups. Mieliśmy zachować fakt, że Kairi jest w drugiej ciąży w sekrecie do momentu, gdy ona się zgodzi na jego wyjawienie. Chciała im to powiedzieć sama, w mojej obecności. Nawaliłem.

-Czy ty sugerujesz, że...-Xion zaczęła łapać moje słowa.

-Kairi jest w ciąży?- Riku wypalił od razu z mostu.

-Eee...hmm...haha można tak powiedzieć- uznałem, że jak już się wygadałem to nie będę teraz kręcić.

-Gratulacje stary! Czemu nic nie mówicie!

Wszyscy zaczęli mi gratulować. W sumie to nam ale Kairi dalej jeszcze nie wracała. Postanowiłem wyrwać się z tłumu i sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku.

-Kai?!

-Cii- zobaczyłem dziewczynę siedzącą pod ścianą. Umika leżała z zamkniętymi oczami, wtulona w ciało swojej mamy- Dopiero zasnęła- skomentowała.

Uśmiechnąłem się z ulgą, że nic się im nie stało. Już kilka strasznych scenariuszy zdążyło przewinąć mi się przez umysł, gdy jej powrót się przedłużał. Usadowiłem się koło Kairi, wpatrując w dziecko. Jej mała rączka była ułożona na naszym skalnym rysunku z dzieciństwa.

-Bardzo jej się spodobał- odparła niebieskooka.

Oparłem swoje czoło o jej. Kątem oka wpatrywałem się na to jak dziewczyna delikatnie masowała plecy dziecka. Samo patrzenie na ten gest wywoływało u mnie uczucie relaksu.

-Cieszę się.

Siedząc tak w ciszy przypomniałem sobie, że wygadałem nasz sekret innym.

-Kairi muszę ci coś powiedzieć.

-Hm?

-Można by powiedzieć, że przez przypadek wszyscy już wiedzą o drugim dziecku- zaśmiałem się nerwowo.

-Co? Sora! Przecież mówiłam, że ja chcę im powiedzieć gdy będę na to gotowa!

-Wiem, przepraszam. Rozmawialiśmy o dzieciach i tak jakoś mi się przez przypadek...

Usłyszeliśmy cichy głosik dziecka, który uświadomił nas, że przeszkadzamy jej w śnie.

-Porozmawiamy o tym później...- odparła.

-Tak, dobry pomysł. Wyjdźmy już stąd. Wszyscy czekają- wyciągnąłem ręce w jej stronę.

Kairi delikatnie podała mi Umikę, tak by jej czasami przez przypadek nie obudzić. Ułożyłem ją, tak że jej głowa umiejscowiona była na moim ramieniu. Chwyciłem partnerkę za rękę i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę wyjścia.

Kairi POV

Spojrzałam jeszcze ostatni raz na rysunek skalny, a następnie na Sorę. Ten widząc mój zamyślony wyraz twarzy, uśmiechnął się. Pocałował mnie w policzek, a następnie śpiącą Umi w czoło.

-------------------------------------------------------------------------------

"Umika" :

-"Umi" oznacza po japońsku morze

-"Ka" od cząstki imienia "KAiri".

Tak jeszcze raz dla jasności :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top