🍊🍊🍊
chłopak sączył sok pomarańczowy.
zachowywał się tak, jak gdyby nic się nie stało.
a stało się.
tydzień temu jego chłopak został potrącony przez samochód.
nie wyszedł z tego żywy.
ale feliciano to nie obchodziło.
a przynajmniej wyglądało to tak, jakby go nie obchodziło.
w środku cierpiał.
nawet bardzo cierpiał.
żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co czuł.
bowiem czuł pustkę.
starcił osobę, która była najcenniejsza w jego życiu.
stracił część siebie.
teraz nic się już dla niego nie liczyło.
był w stanie wskoczyć pod samochód i zginąć tak samo jak ludwig.
jego serce zostało roztrzaskane na milion kawałków.
jedyną osobą, która była w stanie te kawałki pozbierać i posklejać był martwy już chłopak rudowłosego.
niestety nic nie jest w stanie przywrócić go do życia.
nic.
jednak kto zabroni brązowookiemu zginąć?
wtedy mogliby być ze sobą już na wieki.
mieliby siebie.
a tylko ich wzajemna miłość trzymała tą dwójkę przy życiu.
więc skoro jeden został bez drugiego, to po co on w ogóle żyje?
jego egzystencja nie ma już sensu.
jest marna, tak jak los martwego beilschmidt'a.
na co feliciano życie, jeśli nie może go dzielić z ukochaną osobą?
na nic.
więc czemu chłopak ma się męczyć, żyć na siłę oraz rozpaczać nad losem swojej drugiej połówki?
byłoby najlepiej dla wszystkich, a przede wszystkim dla niego samego, gdyby się zabił.
~~~~~~~~~~
nikt się tego nie spodziewał. zupełnie nikt się tego nie spodziewał akurat po mnie-
tak, JA napisałam GERITĘ.
w sumie to dalej tego shipu za bardzo nie lubię, ale trochę się do tego przekonuję---
dziękuję za przeczytanie tego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top