czyzby niemilosc mojego zycia?
Noi kogo tu znowu przywiało.
Poszliśmy wszyscy do drzwi,chciałam je otworzyć ale quebo był szybszy.
Otworzył drzwi za którymi byl ten PRZYSTOJNACZEK
-hej- Odezwal się do quebo po czym dodał -a co to za Dziunia?
-sohayo miło mi
Podał mu rękę aleja przybyłam mu piątkę.
-ktos jeszcze ma przyjść?- Spytałam całej trójki. Popatrzyłam na taco i quebo chyba się wymieniali monologami i jakoś tak o -slyszcie?
-ja słyszę- odpowiedział no właśnie nie wiem kto
-wogole to jak masz na imię?
-e tam, nie ważne
-mow
-mow mi awizo
-e ok
Udaliśmy się do garażu
-czemu jest piknik w garażu?-zapytal awiec
-nie interesuj się - powiedział taco
-oki
Jak szliśmy patrzyłam na niego, szedł przede mną, miałam ciekawy widok mermer
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top