gril somsiedski

Kolejnego dnia kiedy to miałam ogarnięty domek ktoś zapukał mi do drzwi
HMMMM CIEKAWE KTÓŻ TO
Pomyślałam
Wstałam z kanapy i otwieram drzwi a tam co widzę? Taco z jakimś koszykiem piknikowym
-po co ci to- zpytłam
-nooo gril miał być zaraz przyjdzie reszta
-jaka reszta?!
-no inni
-aha. Okei, a gdzie oni?
-nie ważne
Po tych słowach wbił mi z buta wjechał do chatynki.

Poszliśmy do ogrodu przygotować grill
-oki, to gdzie go masz?
-ale co?
-no grill
-ale ja chyba nie mam
-... Aha, to zrobimy piknik
-w sensie że w domu?
-no, ale jak w domu
-no w domu a gdzie ma być
-no nie wiem może w eee garażu
-...- po chwili namysłu taco zdecydował- dobra to chodź do tego garażu
Poszliśmy do garażu przygotować kocyk, taki ładny w biedronki.
-awiec gdzie reszta?
-no zaraz powinna być
-no jakoś ich tu nie widzę
-no bo ich tu jeszcze nie ma
-no wiem
Po tym taco postanowił zostawić to bez komentarza

Rozkładając talerze z papieru czekaliśmy na przyszłych przybyszuf, kiedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-narszcie- odpowiedziałam bo nie mogłam się doczekać kto to
Poszlismy do drzwi.
Otworzyłam drzwi.
-elo- przywitał się quebo
-320- taco mu odpowiedział
-quebo, miło mi- podał mi rękę
-sohayo, również miło mnie
Weszliśmy do domu
-ktos jeszcze ma przyjść?-zaciekawiona spytałam
-jeszcze ten z naprzeciwka- odpowiedział mi taco
-a kk

Poszliśmy całą trójką do garażu, mailam jakieś dziwne wrażenie że quebo ciągle patrzy się na taco ale idk.

Będąc w garażu usłyszałam kolejny dzownek

CIEKAWE KTO TO

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top