4.
Pov. Chan
Minmin:
Zabij mnie
A na pogrzebie puść tą melodię z cyrku
Kangaroo:
Co jest, młody?
Ojciec już stary, ale postara się pomóc
Chodź na kolanko
Minmin:
Spieprzaj, pedofilu jebany
Kangaroo:
Jak już to ja jebie, a nie jestem jebany
Minmin:
Boże fu
Zwrócę obiad zaraz
Kangaroo:
Jak dla mnie, to możesz się w tym nawet utopić
Minmin:
Przyjaciel roku, nie ma co
Kangaroo:
Więc powiesz wreszcie o co chodzi?
Minmin:
Wiesz co o mnie gadają w szkole?
Kangaroo:
Cóż..
Minmin:
Wiedziałeś i nie powiedziałeś mi?
Wielkie dzięki, naprawdę :))
Kangaroo:
Nie chciałem, żebyś się niepotrzebnie denerwował
Tym bardziej, że gówno wiedzą i nie mają racji
Minmin:
Mają rację czy nie
Cała szkoła uważa, że jestem dupkiem z ładną buźką :D
Kangaroo:
Wcale nie cała
Ja tak nie myślę
Felix też nie
I Jeongin
Minmin:
I ten chłopak
Kangaroo:
Jaki?
Minmin:
No ten, co do mnie napisał
Kangaroo:
A to już nie jebany stalker?
Minmin:
Nie
Przynajmniej dzięki niemu wiem, jakie zdanie ma o mnie prawie cała szkoła
Kangaroo:
Minho
Nie przejmuj się nimi, nie znają cię
Minmin:
Właśnie
Więc czemu osądzają?
Kangaroo:
Nie płacz
Minmin:
Nie płaczę
Kangaroo:
Znam cię od piaskownicy, gówniarzu
Wiem, że teraz płaczesz
Zaraz będę
Minmin:
Dziękuję, Chan
Kangaroo:
Tak, tak
Ja ciebie też
A teraz otwieraj
Minmin:
Let me open the door for ya
Kangaroo:
Nawet kurwa mi tego nie przypominaj
Minmin:
Hehe
Mianhae
Kangaroo:
OTWIERAJ, KURWIU, BO WRÓCĘ DO SIEBIE
Minmin:
You need to calm down
You're being too loud
Kangaroo:
Pedale pierdolony
Minmin:
A a a
To ja pierdolę, a nie na odwrót
Kangaroo:
Wmawiaj se, szczylu
Otwierasz czy nie?
Minmin:
No już, już
Nie wal tak w te drzwi, bo je rozpierdolisz
Po chwili drzwi faktycznie otworzyły się, a ja miałem okazję oglądać jeden ze smutniejszych widoków na świecie. Lee miał lekko spuchnięte oczy, w których lśniły dalej łzy, a jego policzki były zarówno mokre, jak i zaczerwienione. Nie był w dobrym stanie.
- Chodź - westchnąłem zmartwiony i objąłem mocno przyjaciela, by wtulić jego rozdygotane ciało w swoje.
- Dziękuję, hyung - wymamrotał w moją bluzę, ale jedynie zacząłem go delikatnie prowadzić do jego pokoju, żeby tam ułożyć się w jego łóżku.
- Od tego ma się przyjaciół - odparłem wreszcie, przeczesując jego włosy. Zawsze udawało mi się w ten sposób uspokoić płaczącego chłopaka.
Może nie wyglądało na to, ale Minho wcale nie był jakimś zimnym draniem bez serca, a wręcz przeciwnie. Owszem, bywał złośliwy, ale nie zmieniało to faktu, że był jedną z najdelikatniejszych i najkochańszych osób jakie znałem. Ludzie niesłusznie go oceniali, jednak nic nie mogliśmy na to zaradzić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top