2
Zapukałam do drzwi. Weszłam dopiero gdy usłyszałam przytłumione przez drewniane drzwi 'Proszę'. Pokój był dość mały, ale na swój sposób bardzo przyjemny. Pod ścianą naprzeciwko wejścia stało duże biurko z ciemnego drewna. Były tu też dwa duże regały całe wypełnione jakimiś teczkami, najprawdopodobniej znajdowały się w nich wszystkie akta pacjentów.
- Dzień dobry. - Przywitałam się od razu z mężczyzną siedzącym za biurkiem. Spojrzał na mnie dopiero po chwili i uśmiechnął się delikatnie poprawiając swoje okulary.
- Witam, Pani pewnie na rozmowę o pracę. - Stwierdził.
- Tak. - Oblizałam powoli swoje suche usta zaczynając się stresować.
- Proszę usiąść. - Wskazał ręką na fotel przed nim. - Wody?
- Poproszę. - Zajęłam wskazane przez niego miejsce i odetchnęłam. Czułam się tu dziwnie bezpiecznie.
Pan Theo był wciąż tak samo przystojny jak w swojej młodości. Sądzę, że nie jedna kobieta marzyła o tym aby się z nim umówić, a z tego co słyszałam nie ma on ani żony ani nawet dziewczyny. Moja rozmowa się zaczęła. Większość pytań była czysto formalna. Jednak po jednym pytaniu zauważyłam na twarzy Pana Theo dziwne zainteresowanie.
- Dlaczego wybrała Pani akurat nasz szpital jako miejsce gdzie chce Pani pracować? - Spytał.
- Park Jimin. To on mnie tu przyciągnął. Chciałabym się postarać o pracę z tym człowiekiem. - Powiedziałam szczerze.
- Interesujące. - Uśmiechnął się tajemniczo. - Czemu akurat on?
- Sama nie potrafię tego wytłumaczyć. - Westchnęłam. - Chciałabym dowiedzieć się wszystkiego z jego punktu widzenia. Chciałabym wejść w jego psychikę, o ile by mi na to pozwolił.
- No dobrze. Nie spotkałem jeszcze osoby, która tak bardzo chciałaby pracować z tym człowiekiem.
Owszem, to może być tak, że jestem po prostu popieprzona, ale nic na to nie poradzę. Chce pracować z Jiminem i będę robiła wszystko co w mojej mocy aby to się stało. Dostałam tą pracę. Pan Theo powiedział, że zaintrygowałam go swoim podejściem do sprawy morderstwa dwóch osób. Nie oni mnie interesowali, a sam sprawca.
Omówiliśmy jeszcze sprawy odnośnie mojego przyjścia dzisiaj i umowy. Cieszyłam się z tego bardzo. Wiedziałam, że Julia nie będzie zadowolona z tego. Julia to moja najlepsza przyjaciółka, która jako jedyna pomogła mi za czasów szkolnych. Nie było łatwo i przyznam, że wiele razy rozmyślałam nad rzuceniem szkoły i udaniu się od razu do jakiejś pracy w której zarabiałabym grosze. To dzięki niej zaszłam tak daleko. Julia wiedziała o mojej małej obsesji na punkcie Parka Jimina i przyznam, że już kilka razy próbowała wybić mi to z głowy. Faktycznie czasami może przesadzałam z tym. Potrafiłam siedzieć w swoim pokoju z laptopem na kolanach szukając i zapisując najmniejsze szczegóły o tej sprawie. Naprawdę bardzo mocno pragnęłam wgłębić się w umysł tego chłopaka.
Dojechałam do domu bardzo zadowolona z tego jak Pan Theo zareagował na moje zafascynowanie młodym chłopakiem. Zaczynam swoją pracę jutro, ale już czułam w sobie, że nie będę mogła długo zasnąć z podekscytowania. W końcu moje małe marzenie się spełni. Owszem, wiedziałam że może być bardzo ciężko, ale jak mam być szczera to lubiłam takie wyzwania. Odłożyłam swoją torbę z laptopem i notesem na kanapę i poszłam do małej kuchni w celu zrobienia sobie jakiegoś obiadu.
Otworzyłam małe okno wpuszczając do środka trochę świeżego powietrza i zaciągnęłam się nim od razu. Uśmiechnęłam się delikatnie od razu zabierając się za robienie spaghetti. Czułam jak w moim brzuchu rozpoczyna się jakaś nieznana mi wojna o pożywienie. W czasie gdy miałam już gotowy do makaronu sos i czekałam tylko na ugotowanie się do końca tych długich klusek wzięłam telefon pisząc do swojej przyjaciółki.
JA:
Nie uwierzysz! Dostałam tę pracę!
Napisałam do niej zadowolona i odłożyłam telefon na półkę kończąc gotować obiad dla siebie. Kochałam mieszkać sama i tą błogą ciszę. Uwielbiałam to. Nie brakowało mi niczego. Gdy nakładałam już sobie danie na talerz mój telefon zawibrował dając znać, że ktoś do mnie napisał. Postawiłam talerz z gorącym jedzeniem na niski stolik, który stał przed kanapą i wróciłam się do kuchni po swój telefon. Uśmiechnęłam się szerzej widząc, że odpisała mi przyjaciółka.
JULIA:
Cieszę się bardzo! Ale proszę cię uważaj tam na siebie.
Wpadnę do ciebie jutro wieczorem.
Wzięłam telefon ze sobą siadając na żółtej kanapie i biorąc się za jedzenie. Muszę przyznać, że danie wyszło mi wyśmienite. Cieszę się, że zrobiłam go trochę więcej. Wyjęłam ze swojej torby umowę oraz grafik które dostałam od mojego szefa. Ah.. jak to wspaniale brzmi, "mój szef". Jeszcze wspanialej brzmi "mój pacjent Park Jimin". Oprócz Jimina w grafiku miałam wpisanego jeszcze jednego pacjenta. Miał on na imię "Wiktor". Jutro muszę zapoznać się z jego aktami, bo niestety nie znam go ani trochę. No właśnie, zaczęłam się zastanawiać czy znam Jimina. Wiem o nim tylko tyle, ile dowiedziałam się z mediów. Nie mogę powiedzieć, że znam człowieka którego nigdy nie widziałam na żywo. Ale to się na szczęście zmieni.
Pozmywałam brudne naczynia i wzięłam szybki prysznic. Julia od jakiegoś czasu powtarzała mi, że strasznie u mnie w domu jest pusto bez ani jednej żywej duszy prócz mnie. Nie mam pojęcia o co może jej z tym chodzić. Mimo iż często po paru zamienionych z kimś zdaniach potrafię ocenić jaka jest ta osoba, nigdy nie mogę odgadnąć co Julia ma na myśli. Ta dziewczyna jest naprawdę szurnięta, ale i tak bardzo ją kocham.
Rozejrzałam się po swoim małym salonie. Wszystko jest tak jak zawsze. Już od dłuższego czasu nic się tu nie zmieniło z czego jestem zadowolona. Nie lubię zmian. Może faktycznie jest u mnie dość pusto, ale nie chciałam tego zmieniać. Było mi dobrze tak jak jest teraz. Mam wszystko czego potrzebuję. Nawet wymarzoną pracę. Mam tylko nadzieję, że ta wariatka nie wpadnie na jakiś durny pomysł załatwienia mi zwierzaka. Nie mam na to teraz czasu, nie mogłabym się nim dobrze zajmować. Upewniłam się, że drzwi są zamknięte i zgasiłam wszystkie światła udając się do sypialni. Położyłam się i zamknęłam oczy starając się zasnąć. Mam nadzieję, że jutro pójdzie wszystko dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top