1

Park Jimin. O sprawie zabójstwa było bardzo głośno. Media cały czas pisały nowe artykuły oskarżające młodego chłopaka o zabicie dwóch osób. Chyba nie byłoby to tak rozpowszechniane gdyby nie fakt iż byli to jego przyjaciele oraz fakt w jaki sposób ich zabił. Nie często słyszy się o szczególnie brutalnych morderstwach. 
Mężczyzna powiesił po czym zadźgał swoich przyjaciół śmiejąc się przy tym głośno. Każdy kto usłyszał o tym co zrobił nazywał go szaleńcem. Ja sądzę inaczej. 

Fakt iż Park Jimin to jeszcze młody chłopak, bo ma zaledwie dwadzieścia trzy lata sprawia, że czuję z nim dziwne powiązanie, którego nie potrafię wyjaśnić. Moja przyjaciółka stwierdziła, że pcham się na pewną śmierć gdy oznajmiłam jej, że zgłaszam się do pracy jako psychoterapeutka w szpitalu, w którym znajduje się Jimin. Chce z nim pracować. Chce wiedzieć wszystko.

Jimin miał w swoich aktach zapisane wszystkie wizyty u swojego psychiatry przez co sąd uznał go za niepoczytalnego i wysłał na przymusowe leczenie. Całe to zdarzenie miało miejsce niespełna dwa miesiące temu. Nikt już jednak nie wspominał o tym tak często jak w pierwszych dniach po wydaniu oświadczenia od policji. 

Dom w którym miało to miejsce został zamknięty, a na drzwiach i oknach wciąż wisiały żółte taśmy policji. Skąd o tym wiem? Byłam tam tydzień temu. Przechodziłam tamtędy przypadkiem, ale nie mogłam powstrzymać się aby nie stanąć przy tym na dłużej. Ciekawiło mnie wszystko co tam się stało. Co działo się zanim przyszli jego przyjaciele? Dlaczego nikt nie słyszał krzyków? Oraz najważniejsze pytanie, jaki był powód morderstwa?

Park Jimin był przesłuchiwany już wiele razy. Za każdym był cicho. Nie mówił wiele odkąd zabrała go policja. Późną nocą sąsiadka z naprzeciwka wstała by napić się wody i wtedy przez okno zobaczyła, że w domu Parka jest zapalone światło a z sufitu zwisa... coś. Zaniepokojona zadzwoniła po służby. Jakie było zdziwienie policjantów gdy po wejściu do mieszkania znaleźli dwa zwisające ciała i mężczyznę siedzącego w fotelu z nożem w ręku. Patrzył się pusto na kominek, w którym ogień sam zdążył już wygasnąć. 

Można pomyśleć, że Jimin to socjopata, ale według mnie to po prostu facet, który zrobił jeden błąd. Dość nieprzewidywalny błąd. Zabicie dwóch osób nie jest częstym błędem popełnianym przez ludzi. Zazwyczaj jest to złe wybranie pracy, wpadka z dzieckiem czy nieszczęśliwy związek. Nie każdy ma tyle odwagi by zabić. Ale nie. Jimin nie jest psychopatą. Sądzę, że coś musiało się stać. Coś go do tego skłoniło, sprowokowało. Raczej nie planował tego od kilku lat. 

W mieście po wyjściu sprawy na jaw zrobiło się dość nieprzyjemnie. Matki zabraniały wychodzić swoim dzieciom gdy się ściemniało. Kobiety wracające same z pracy często odwracały się za siebie aby sprawdzić czy ktoś za nimi nie idzie. Morderstwo wywołało u większości wewnętrzy niepokój. 

CZĘŚĆ 1 

Wstałam rano. Jak zawsze, już koło szóstej rano budziłam się i nie potrafiłam dalej zasnąć. Szczerze to sama nie wiem dlaczego tak mi się zrobiło. Może to ma jakiś związek z braniem leków nasennych przed laty, ale nie jestem niczego pewna. Dziś miałam rozmowę o pracę w szpitalu psychiatrycznym, w którym przebywał Park Jimin.

Wstałam leniwie z łóżka opuszczając swój ciepły i bezpieczny azyl. Kochałam swoje łóżko i gdybym mogła zostałabym w nim już na zawsze, jednak praca była dla mnie ważniejsza. Podobno każdy psychoterapeuta jest na swój sposób tak samo powalony jak niektórzy pacjenci. Zgadzam się z tym. Najczęściej każdy w dzieciństwie przechodził jakieś problemy a wszystko zaczyna się od tego.

Zrobiłam sobie kawę i od razu stwierdziłam, że tym razem zrezygnuję ze śniadania. Stres jednak wygrywał. Dobrze wiedziałam, że nie będę w stanie nic przełknąć. Westchnęłam i rozejrzałam się po kuchni. Moje mieszkanie nie było duże. Był tu mały salon w jasnych kolorach, średniej wielkości kuchnia, sypialnia oraz łazienka. Wszystko co jest mi potrzebne do sprawnego funkcjonowania tu mam więc jest dobrze. 

Godzinę później byłam już w drodze do szpitala. Robiło się już coraz zimniej a świat zaczynał przybierać szarych barw, zimowych. Zdecydowanie pogoda nadawałaby się na opady śniegu. Cieszyłam się jednak, że na razie takowych nie ma. Łatwiej będzie mi dojeżdżać patrząc na to, że muszę jechać dwadzieścia minut metrem. Nie zniechęcało mnie to jednak ani trochę. Pragnęłam tego jak małe dziecko najnowszej zabawki. Pragnęłam rozmawiać z Parkiem. Chciałam wiedzieć co się tam stało.

Wiedziałam wszystko o spawie z punku widzenia policji, światków i osoby postronnej. Czytałam wszystkie artykuły i przeczytałam je jak najszybciej. Niektóre nawet dwa razy. Wiem, że to może wydawać się dziwne, ale czułam z nim więź. Chciałam poznać jego psychikę oraz jego uczucia. Chciałam wiedzieć wszystko z jego strony.

Dotarłam na miejsce. Główny dyrektor szpitala miał na imię Theo. Był podobno miłym mężczyzną po czterdziestce. Został dyrektorem już w wieku dwudziestu ośmiu lat gdy jego ojciec zmarł z niewyjaśnionych okoliczności. Ciekawe czy próbował dowiedzieć się więcej na temat śmierci swojego ojca. Istniały plotki, że sam go zabił gdyż zależało mu na tej posadzie. 
Weszłam do białego budynku i podeszłam od razu do recepcjonistki. Na oko była przed trzydziestką, miała czarne włosy do ramion i delikatne rysy twarzy. Była wyższa ode mnie. 

- Dzień dobry. Byłam umówiona na rozmowę o pracę. - Uśmiechnęłam się delikatnie aby zrobić dobre wrażenie. 
- Pewnie. Przypomni Pani swoje imię? - Spojrzała mi w oczy. Miała przyjemny dla ucha głos.
- Martyna. - Oblizałam powoli usta i poprawiłam torbę na lewym ramieniu. Miałam w niej swojego laptopa i notes. 
- Oczywiście. Tak, Yuan Panią zaprowadzi. - Wskazała powoli dłonią w stronę drzwi. Od razu tam spojrzałam.

Przy drzwiach, które prowadziły do głównego oddziału szpitala stał dość wysoki, przystojny mężczyzna o mocnych rysach twarzy. Wyglądał on na Tajlandczyka. Ukłonił się delikatnie, na co odpowiedziałam od razu tym samym. Podeszłam do niego powoli. 

- Zapraszam. - otworzył przede mną drzwi. 
- Dziękuję. - Przeszłam i zatrzymałam się kawałek dalej.
- Mów mi po imieniu. Yuan. - Zaczął prowadzić mnie do gabinetu głównego dyrektora. 
- Pewnie. - uśmiechnęłam się.
- Rozmowa o pracę? - Spytał ciekawy. Zauważyłam, że był wyjątkowo zainteresowany. 

Pokiwałam głową w odpowiedzi i zatrzymaliśmy się przed drzwiami. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top