prologue

-Strzelasz, czy mam to zrobić za ciebie?! - słyszę wściekły krzyk Luke'a, patrzącego na mnie zza kominiarki i trzymającego ogromne torby wypełnione po brzegi pieniędzmi.

-Zamknij się i wyłaź! - drę się, ukrywając drżenie rąk. Zimno bijące od broni przebija się przez moją skórę, a ja zaciskam mocno usta w wąską linię.

Moje czekoladowe włosy wysuwają się powoli spod ciemnej, mocno zawiązanej bandany. Wyciągam przed siebie pistolet, patrząc złowrogo na jakiegoś mężczyznę, próbującego uciec. Ku mojemu zdziwieniu, jasnowłosy natychmiast opada na ziemię, nawet nie próbując protestować.

Rozglądam się wokół, spoglądając na przerażone twarze ludzi. W budynku słychać pojedyncze jęki i płacz niektórych osób. Czy oni naprawdę...

-Długo zamierzasz tak czekać, do cholery?! Zaraz włączą alarm! - dyszy ciężko Michael, odwracając się uważnie i monitorując przebieg zdarzeń. W lewej dłoni trzyma czarny pistolet, zwykłą zabawkę na plastikowe kulki.

Na szczęście prawdę znamy tylko my.

A prawda jest taka, że na naszą trójkę przypada jedna prawdziwa broń.

A dzisiaj jest moja kolej na jej używanie.

Marszczę mocno brwi, skupiając się na mężczyźnie biegnącym w stronę alarmu.

-Strzelaj, cholera! - Słyszę za sobą głośny, pełen paniki głos Caluma i przeładowuję magazynek, odbezpieczając.

Ashton puszcza się biegiem za uciekającym, by ten nie zdążył wcisnąć przycisku.

Przytrzymuję dygocącą rękę w łokciu, przymrużając jedno oko i namierzając mój "cel". Mężczyzna właśnie dobiega do urządzenia.

Dlaczego mamy tylko jedną broń?

"Cóż, mogli kupić drugą.", myślę, osuwając się na ziemię i momentalnie mdlejąc. Krzywię się, kiedy moje rozpalone czoło dotyka lodowatej, kamiennej posadzki największego nowojorskiego banku, położonego prawie w centrum ruchliwej alei.

Czy zawsze muszę tak reagować w stresujących sytuacjach?

Cóż, najwyraźniej będziemy mieli dziś niezłą podwózkę do domu. Choć obstawiałabym raczej darmowy hotel all-inclusive, ze szczurami w gratisie.

Tak, to bardziej prawdopodobne.

Bo w końcu nie ma limitu "pierwszych razów", prawda?

Kiedyś trzeba po raz pierwszy dokonać napadu na bank i po raz pierwszy zostać złapanym na gorącym uczynku.

Szkoda tylko, że podczas jednego dnia.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top