Rozdział 18

- Stella?

- Tak mnie nazwałeś czternaście lat temu. - mruknęła czternastolatka do słuchawki, uśmiechając się delikatnie. - Co chcesz? - spytała, włączając głośnomówiący.

Tony zaczął mówić do swojej córki, ale ona i tak jednym uchem wpuszczała, a drugim wypuszczała jego słowa. Całą swoją uwagę skupiała na rysunku, który właśnie rysowała.

Nie miała jednak pojęcia, że całą jej rozmowę słyszała pewna - zazdrosna o nią - uczennica.

- Teraz mam na Ciebie haki, idiotko.

~*~

- Hej, Stella. Można się dosiąść?

Stella odwróciła się od razu w stronę głosu i zdziwiła się nieco. Przed nią stała blondynka, dziewczyna z jej klasy, ta, która nigdy za nią nie przepadała. Tak naprawdę Stark nigdy nic jej nie zrobiła i nie miała zielonego pojęcia, dlaczego tamta tak bardzo jej nie lubiła.

- Umm... Tak. - powiedziała po chwili brunetka, zakładając kosmyk włosów za ucho. Nie była przyzwyczajona, by ktoś się do niej dosiadał podczas przerwy i to z własnej woli. - Czemu nie stoisz z innymi? Przecież dla was nie istnieję. - dodała po chwili, ponownie łapiąc ołówek w dłoń.

- Przestań. Było, minęło. Nie wracajmy do tego. -  stwierdziła blondynka, machając lekceważąco ręką. Prędko dostrzegła, że Stella trzymała na kolanach swój szkicownik. Ciekawa, nachyliła się, by lepiej zobaczyć, co rysowała. - Co rysujesz?

Czternastolatka niemal od razu przyciągnęła szkicownik do swojej piersi, patrząc na twarz dziewczyny obok. Nie chciała pokazywać pierwszej, lepszej osobie swoje obrazki. Od dawna nikt nie widział, co tak naprawdę rysowała. 

- Dobra, dobra. Nie pytałam. - odparła dziewczyna, unosząc ręce do góry. Wycofała się nieco, ciut zdziwiona nagłą reakcją Stark.

- Wybacz. Ostatnio nikomu nie pokazuję, co narysowałam. Tak po prostu... - odezwała się Stella, speszona, że w ogóle ktoś o to pytał. Nie przywykła do pytań od innych uczniów w swoją stronę, bo od miesięcy nikt nie interesował się tym, czym interesowała się ona sama. Wiedziała, że nie każdy miał talent do rysowania i nie miała z kim o tym porozmawiać, nie tłumacząc tej osobie wszystkiego.

- Spoko, rozumiem. Też bym nie chciała, żeby ktoś widział, jak rysuję, bądź piszę. Podobno to strasznie rozprasza.

- To fakt.

Obie czternastolatki zaśmiały się cicho, w momencie, gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający rozpoczęcie lekcji. Na korytarzu niemal od razu zrobił się znacznie głośniejszy hałas, niż dotychczas był.

- Idziemy? Zaraz pewnie przyjdzie nauczyciel. - odezwała się ponownie Stella, spakowawszy wszystko do plecaka. Zaraz wstała, patrząc na blondynkę. 

- Dla mnie mógłby nie przychodzić. - stwierdziła nastolatka, podnosząc się z miejsca. Prędko założyła na ramię plecak i schowała dłonie do kieszeni bluzy, którą miała na sobie tamtego dnia.

- Tak, jak dla mnie.

~*~

Było już po lekcjach, gdy blondynka czekała przed szkołą na swoje przyjaciółki, które udały się do łazienki. Była rozemocjonowana, nie mogła się już doczekać, aż przekaże wszystko swoim koleżankom.

- Ej, Gaia, co ty wyprawiasz? Czemu usiadłaś z tą lamuską?

Gaia odwróciła się za siebie z uśmiechem. Dwie nastolatki i dwóch chłopaków, którzy jakimś dziwnym trafem byli razem z nimi, zmierzali w kierunku czternastolatki. Ta uśmiechnęła się szerzej, śmiejąc się w duchu z naiwności Stelli.

- Jeszcze się nie skapnęliście? - spytała, choć nie oczekiwała od nich odpowiedzi. Cała czwórka spojrzała po sobie, ale zaraz wszyscy spojrzeli na Gaię. - Robię to specjalnie. Muszę zyskać jej zaufanie, a później BUM!!! Załatwimy ją. Dziewczyna się nie pozbiera. - dodała, zacierając ręce. Miała genialny plan, który zamierzała zrealizować jak najszybciej.

- Jesteś genialna. - stwierdził brunet, kiwając głową z uznaniem.

- Wiadomo. - oznajmiła radośnie Gaia, zarzucając swoje blond włosy na plecy.

Zaraz cała piątka ruszyła w kierunku swoich domów.

~*~

- Wszystko idzie zgodnie z planem. - oznajmiła pewnego dnia Sabina, stojąc wraz z Gaią w szkolnej toalecie na przerwie. Była przez cały czas informowana o postępach, co bardzo ją cieszyło. Nienawidziła Stelli równie mocno, co jej przyjaciółka.

- Lepiej, niż się tego spodziewałam. Stella jest naprawdę naiwna. - powiedziała Gaia, poprawiając swoje rozpuszczone blond włosy.

- Idiotka. Ona naprawdę nie widzi, że to wszystko udawane? Serio myśli, że się z nią kolegujesz?

- Noo, bez kitu. Niby taka mądra i w ogóle, ale wierzy mi na słowo. - odparła blondynka, spoglądając w lustrze na dziewczynę obok.

- Kretynka.

Obie czternastolatki roześmiały się w głos.

Chwilę później do łazienki weszła inna dziewczyna. Była to niebieskooka szatynka w ich wieku. Nastolatka umyła ręce i oparła się biodrem o umywalkę, patrząc na obie koleżanki.

- O czym rozmawiacie, dziewczyny?

- O, Bianca, dobrze, że jesteś. - odezwała się Gaia, stając twarzą do szatynki, która uśmiechała się lekko. Nie miała nawet pojęcia, co zamierzały czternastolatki. - Kojarzysz Stellę z naszej klasy, nie? - spytała dla upewnienia, na co Bianca zmarszczyła nieznacznie brwi.

- No tak. Co z nią? - zapytała, krzyżując ręce na piersi. Nie rozumiała, po co w ogóle ją o to pytały.

- Widziałaś ją kiedyś w towarzystwie rodziców? - odezwała się Sabina, intensywnie wpatrując się w dziewczynę. W głowie niebieskookiej przestawił się jakiś pstryczek. Pomału zaczynała rozumieć, co miały na myśli.

- Co to w ogóle są pytanie?

- Widziałaś? - dopytywała Gaia, a w jej oczach czaiła się wściekłość. Lecz nie na Biancę, a na Stellę. Gdy tylko o niej pomyślała...

- Nie. - odparła nieco wystraszona Bianca, poprawiając ułożenie ramiączka na ramieniu. Choć starała się po sobie tego nie pokazać, serce zaczęło walić jej w piersi.

- No właśnie. - powiedziała blondynka, klaszcząc w dłonie. - Ona dość często rozmawia z jakimś mężczyzną przez telefon. Nie wiem, kim jest, ale czy to nie jest podejrzane? Pomyślćcie.

W pomieszczeniu zapanowała cisza, wszystkie trzy patrzyły na siebie, analizując sytuację. W końcu jednak odezwała się Bianca, starając się za wszelką cenę odwieść koleżanki od tego planu. Nie chciała nawet wiedzieć, do czego były zdolne, by zaszkodzić Stelli.

- Może i jest. Ale co ci do tego? Przecież to jej życie. - odparła w końcu, po czym odwróciła się do lustra, by nieco poprawić swoje włosy. Gaia złapała ją nagle za ramię i odwróciła do siebie twarzą.

- Jeszcze nie rozumiesz? - spytała, a szatynka dostrzegła ogień w jej spojrzeniu. I nie podobało jej się to. - Nie ważne, czy to prawda, czy nie. Chcemy ją zniszczyć, tak, żeby nas zapamiętała, raz, a dobrze. - warknęła, puszczając ramię czternastolatki. Jej słowa ociekały jadem.

- A co ja mam z tym wspólnego? Bo chyba nie bez powodu mi to powiedziałyście.

- Chcemy, żebyś powiedziała to swoim znajomym. Że niby ktoś ją widział z tym mężczyzną, czy coś. Ale nie mów, że wiesz to od nas. Nie chcemy mieć problemów. - powiedziała Sabina, zakładając ręce na piersi. Bianca wyminęła je i stanęła przy drzwiach, łapiąc za klamkę.

- Robicie źle, dziewczyny. Nie zasłużyła na takie coś.

- Zrobisz to? - spytała Gaia, nie chcąc przyjąć do siebie żadnego sprzeciwu. Zamierzała zniszczyć Stellę Stark za wszelką cenę, nie zwracając uwagi na konsekwencje.

- Zastanowię się, ale nic nie obiecuję.

Po tych słowach Bianca wyszła z łazienki i niemal od razu skierowała się do gabinetu dyrektora. Nie chciała mieć wyrzutów sumienia, gdyby nikomu winnej nastolatce stała się krzywda przez dwie zazdrosne o nią uczennice.

~*~

Dyrektor - kiedy tylko Bianca opowiedziała mu wszystko - kazał jej przyprowadzić Stellę do swojego gabinetu. Dziewczyna niemal od razu zaczęła szukać brunetki, która siedziała sobie spokojnie pod klasą, gdzie niedługo miała zacząć się lekcja hiszpańskiego.

- Hej, ty jesteś Stella, tak?

Stark uniosła wzrok na swoją rówieśniczkę i posłała jej delikatny uśmiech. Mimo wielu nieprzyjemnych sytuacji, które ją spotkały w szkole, ona wciąż pozostawała przyjazna w stosunku do ludzi. Nie zamierzała mieć więcej wrogów, których i tak miała już sporo.

- To ja. Coś się stało? - spytała uprzejmie, zamykając książkę i skupiając całą swoją uwagę na dziewczynie.

- Dyrektor wzywa cię do swojego gabinetu. - powiedziała Bianca prosto z mostu, nie chcąc owijać w bawełnę. Choć Stella tego nie wiedziała, dziewczyna właśnie uratowała jej tyłek przed niepotrzebnymi plotkami i ich konsekwencjami.

Stark uniosła brew do góry, bo nigdy nie była wzywana do dyrektora. Tak naprawdę nigdy nic nie zrobiła, by być "na dywaniku" u dyrektora.

- Po co?

- Tego już niestety nie wiem. Musisz sama tam iść. - odparła szatynka, przejeżdżając dłonią przez swoje włosy. - Odprowadzę cię, dobra? - zaproponowała od razu, gdy Stella zaczęła pakować książkę do swojego plecaka.

- Jak chcesz.

Zaraz obie ruszyły w znanym sobie kierunku.

~*~

- Że co? Przecież to jest jakieś nieporozumienie! Nigdy taka sytuacja nie miała miejsca! To absurd!

Serce waliło jej w piersi, kiedy tylko dowiedziała się o zaistniałej sytuacji. Nie miała pojęcia, jak okrutnym trzeba być, by wymyślić coś takiego. Nie rozumiała, dlaczego spotykało to akurat ją.

- Nie wiem. Doszły mnie jednak słuchy o zaistniałej sytuacji. Trzeba to wyjaśnić. - powiedział spokojnie mężczyzna, obserwując reakcję nastolatki, która opadła z powrotem na krzesło. To wszystko przechodziło ludzkie pojęcie.

- Ten mężczyzna, o którym rzekomo mowa, to mój ojciec. - wyjaśniła Stella, zdając sobie sprawę, że to właśnie o niego chodziło. Tylko z nim rozmawiała tak często.

- Możesz to potwierdzić? - spytał dyrektor, gotowy zrobić wszystko, by to wyjaśnić. Nie mógł dopuścić, żeby w jego placówce działy się takie rzeczy.

- Tak. Nawet teraz. Możemy do niego zadzwonić. On wszystko wyjaśni.

Zanim jednak którekolwiek z nich zdążyło wykonać ruch, drzwi do gabinetu otworzyły się ponownie. Oboje spojrzeli w tamtym kierunku, dostrzegając dwie inne czternastolatki.

- Panie dyrektorze, przyprowadziłam Gaię. Ona wszystko wyjaśni.

- Gaia? Ale... - zaczęła Stella, spoglądając na koleżankę w lekkim szoku. Nie podejrzewała nawet, że ta również się tam znajdzie. W końcu się kolegowały.

- Należało ci się, zdziro! - zawołała Gaia, patrząc na brunetkę ze złością. Stark zdziwiły jej słowa, coś ścisnęło ją w środku.

- O czym ty mówisz? Przecież... - zaczęła ponownie, jednak od razu zamilkła. Zaczynała rozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło, dlaczego tam była. Zaczynała rozumieć, że to był podstęp, plan. - Udawałaś, prawda? Przez ten cały czas? - spytała dla upewnienia, co Gaia skwitowała głośnym śmiechem. Wtedy Stella wiedziała już wszystko. Została wykorzystana w tak okrutny sposób. - Jesteś stuknięta! Dlaczego?! Co ci zrobiłam? - zawołała, wstając na równe nogi, by stanąć twarzą w twarz z blondynką.

- Żyjesz. To chyba wystarczający argument.

- Panno Kaur, co to ma znaczyć? - zapytał zdezorientowany mężczyzna, podchodząc do wszystkich trzech dziewczyn. Gaia odwróciła się do niego twarzą.

- To co pan słyszy, dyrektorze. - powiedziała słodko, uśmiechając się uroczo. Zaraz jednak spojrzała na Stellę, w której oczach zebrały się łzy. - Nienawidzę jej od pierwszej klasy. Zawsze była tą lepszą, zdolniejszą, mądrzejszą. A ja? Zawsze byłam na drugim miejscu. ZAWSZE! To musiało się w końcu skończyć. I nadszedł ten dzień.

- Zaufałam ci. - wyszeptała brunetka, czując, jakby jej serce rozdzierało się na milion kawałków. Mimo wszystko ufała dziewczynie, myślała, że miała chociaż jedną koleżankę.

- Bo jesteś naiwna i tyle. Należało ci się.

Stella chciała coś powiedzieć, lecz żadne słowo nie opuściło jej ust. Zamiast tego w jej oczach zebrało się jeszcze więcej łez. Czternastolatka pokiwała jedynie głową, po czym wybiegła z pomieszczenia, nie wypowiadając ani słowa.

Gaia zaśmiała się głośno, jednak nikt nie zwrócił na nią uwagi.

- Pójdę za nią. - powiedziała Bianca, gotowa, by ruszyć za nastolatką. Dyrektor jednak złapał ją za nadgarstek, zanim zdążyła dotknąć klamki.

- Nie, niech ochłonie.

W tym samym czasie Stella wybiegła z budynku - i nie przejmując się tym, że zaczynało padać - ruszyła do swojego mieszkania. Nie obchodziło ją już nawet to, że uciekła ze szkoły, że miała jeszcze lekcje. W tamtym momencie nie obchodziło ją już nic.

- Co ja jej takiego zrobiłam? Co?

Tamtego dnia zrozumiała, że ufanie przypadkowym osobom kończyło się źle. Nie zamierzała wpakować się ponownie w takie bagno. Nie chciała się z nikim zaprzyjaźniać, choćby całe życie miała spędzić w samotności.

Stella Stark poprzysięgła sobie, że już nigdy nie będzie tak naiwna w stosunku do innych ludzi.

Postanowiła do końca szkoły nie odzywać się do nikogo ze szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top