Dzień 4
- Co ty bredzisz? - zapytałam.
- No jak to co? Dzisiaj 1 maja! Jutro wyjedziesz na dwa tygodnie do szkoły w Perdido Beach, a po nich przewieziesz kogoś ze sobą na następne dwa! Tylko nie mów, że zapomniałaś! - zawołała rozbawiona. Złapałam się za głowę. "No tak jutro 2!" Skarciłam się w myślach.
- OK, nie ważne spakuję się wieczorem, teraz szybko do pracowni chemicznej, bo zostaniemy po lekcjach. - rzuciłam i poszłyśmy na lekcje.
3 hours later
Z racji iż był poniedziałek to skończyliśmy szybko lekcje, mieliśmy bowiem tylko chemię, geografię, historię i dwie godziny angielskiego. Po zajęciach poszłam do swojego pokoju w apartamentowcu dla dziewczyn. Zmęczona rutyną położyłam się na łóżku i po dłuższej chwili postanowiłam się spakować. Szkoła w Perdido Beach była małą placówką gdzie liceum było połączone z gimbazą. Z racji, iż nie ma tam internatu to będę musiała się zatrzymać u mojej starszej siostry Elizabeth. Ma ona dużą willę zaraz przy morzu, stojącą na piasku - więc siary nie będzie. Poza tym ma stajnię obok domu gdzie trzyma mojego konia Salvadora - bez którego nie ruszyłabym się nigdzie. Gdy moja złota walizka z czarnym napisem VIP została spakowana zniosłam ją na dół do mojego auta. Range Rover stał gotowy przy podjeździe. Gdy go zamknęłam i wróciłam do pokoju sprawdziłam telefon. Żadnych wiadomości od creepa nie było. Nie wiem czemu - zasmuciło mnie to. W każdym razie przybyłam do pokoju, nastawiłam budzik i zasnęłam. Rano po dziennej rutynie z miejsca kierowcy w aucie oglądałam frajerów zmierzających do głównego budynku Szkoły Coates Academy na sprawdziany z chemii i biologii oraz na kartkówkę z matematyki i języka angielskiego. Nice. Nie bawię się w punktualność i kilka minut po dziesiątej wyruszyłam wyboistą drogą przez las. Dojazd do miasteczka zajął mi piętnaście minut. Krótko mówiąc nie robiło wrażenia. Na jego obrzeżach były piętrowe domki wypoczynkowe z pozdzieranym tynkiem i ciężkimi, płowym kotarami w oknach. Przynajmniej droga była równa i nie było dziur. W centrum znajdowało się kilka sklepów, McDonald, trzypiętrowe bloki mieszkalne, przedszkole i szkoła.
Nic szczególnego. Skierowałam się od razu w stronę nabrzeża, gdzie czekała willa mojej starszej siostry. Zaparkowałam obok volvo Elizabeth i wyjęłam walizkę. Zapukałam do drzwi.
- Hello? - powiedział głos ze środka.
- It's me. - odpowiedziałam w rytm piosenki Adele. Opisałabym ją ale ... kto jej w sumie nie zna? Tę piosenkę puszczają wszędzie. A i jeszcze moja siostra umie tylko po angielsku.
- Diana? How good to see you! - rzekła i otworzyła drzwi. Rzuciła mi się na szyję i wyściskałyśmy się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top