#SMS 9
*
LILLIE'S POV
-Harry... - mruknęłam po raz kolejny już tego poranka. - Harryyyy....- przeciągnęłam się, przy okazji szturchając leżącego niemal na mnie bruneta. - Preclu masz ledwo 10 minut do wyjścia, może byś łaskawie wyciągnął dupę z łóżka i zaczął się ubierać?
-Kuźwa, czemu twoi starzy muszą mnie nie lubić? - przeciągnął się jeszcze szerzej ode mnie, wykładając na moich plecach już całkowicie.
-Zeeejdź... robisz mi ciepło, złaź już! - podniosłam się całymi siłami w górę, robiąc wszystko byleby go tylko zrzucić z siebie.
Chłopak stoczył się z moich pleców na materac, mrucząc jak niezadowolony kocur.
-Nie złamiesz mnie. - spojrzałam na jego rozplaszczony na poduszce policzek i masę przykrętych włosów upadających tu i ówdzie. Patrzył na mnie oczami pełnymi lenistwa, wygodności i niechęci do opuszczenia obecnego miejsca. Taki przyspany, jeszcze nie do końca wybudzony Harry, który jakby mógł to by się na tobie rozkładał i leżał cały poranek.
-Nie możesz mnie wyrzucić. - powiedział cicho. Uniosłam brew w geście ''czyżby?''. - Jestem zbyt uroczy w chwili obecnej, żebyś mogła mi to zrobić.
-Próbujesz się dowartościowywać nieprawdziwymi faktami, słońce. - pstryknęłam go palcami w ramię, po czym wstałam i zaczęłam zbierać jego rzeczy w jedno miejsce. - Wstań wreszcie bo oni na serio cie nakryją i będę mieć problem.
Ten tylko obrócił się na plecy, zupełnie nic sobie nie robiąc z mojego proszenia.
-Haroldzie Styles, jeżeli zaraz się nie ruszysz z tego łóżka, to wyrzucę twoje rzeczy przez okno i już nigdy nie pozwolę wleźć do tego pokoju. - złożyłam obrażona ręce.
Drgnął, po chwili zdejmując nogi z łóżka i przecierając palcami oczy.
-Jesteś podła, niewyrozumiała i mnie nie kochasz. - burknął niezadowolony, zabierając się za zakładanie na siebie pierwszej rzeczy z kupki ubrań, która leżała obok niego. - Zamiast się rozkoszować faktem, że masz w łóżku swojego jedynego, najwspanialszego, - zaczął wymieniać z wyrzutem - najcudowniejszego, najprzystojniejszego i najodważniejszego mężczyznę, to ty wolisz go chamsko wyrzucić.
Westchnęłam.
-Mój jedyny, najwspanialszy chłopczyk będzie grzeczny i będzie się dalej ubierał, a nie marudził. - zaakcentowałam 'chłopczyk', by mu udowodnić .... iż nie 'mężczyzna'.
Brunet nie był zadowolony z tego że karzę mu się 'wynieść', jednak wczoraj sam przystał na takie warunki i wcale nie marudził. Nie moja wina że mam takich a nie innych rodziców.
-No już! Nie obrażaj się księżniczko Charlotte, bo ci pryszczyk wyskoczy! - uderzyłam go w ramię, po czym przyklękając, ujęłam jego twarz w dłonie. - Za trzy dni znowu będziesz mógł się tu przyturlać. - pogłaskałam go po skroni kciukiem, patrząc mu w oczy.
-Ta, a ciekawe kiedy będę mógł zostać normalnie na noc, tak żeby rano móc wstać i iść z tobą na normalne śniadanie, co? - ubierał się dalej.
-Niedługo już. - odsunęłam się do tyłu, po czym chwyciłam za jego jedną nogę prostując ją, po czym odwinęłam pierwszą zmiętą skarpetkę i zaczęłam naciągać, zaczynając od jego palców. - Pojadę do tego całego psychologa, powiem mu co i jak, spróbuję z nim pojechać do tamtego starego, psychicznego lokum i może uda mi się go [stalkera] w miarę szybko zgłosić. - przerzuciłam się na drugą nogę.
-A jak nie, to co? - zaczął ubierać spodnie.
-To do Ciebie zadzwonię i ty załatwisz to za mnie. Nie chcę już dłużej tego ciągnąć, a skoro rodzice nie chcą mi dać dojść do słowa to sama muszę o siebie zadbać.
W tej chwili usłyszałam podjeżdżający samochód, który zaczął parkować przed domem.
-Nie ma to jak życie na krawędzi. - odchrząknął.
Zerwał się z łóżka na równe nogi, nakładając szybko buty i upewniając się że wszystko miał w kieszeniach. Musiał się zmyć wraz z momentem, w którym mama otworzy drzwi domu i nie będzie mogła go zobaczyć na podwórku.
-Mówiłam ci żebyś się ruszył, to teraz mielibyśmy jeszcze czas żeby pogadać! - ponagliłam go.
-Dobra, już nie gdakaj. - chwycił na moje policzki przyciągając do siebie i całując dość niechlujnie.
Czułam perfumy od jego bluzy, a zapach naszych ciał unosił się w pokoju. Chłopak przyciskał mnie do siebie w pocałunku tak długo, aż nie usłyszeliśmy na dole otwieranych drzwi.
-Napisz do mnie, jak tylko przyjedziesz na miejsce i choćby nie wiem co, nie zapomnij ładowarki. - przypomniał mi, po czym zanim kiwnęłam głową, pocałował mnie szybko ostatni raz i zwinnie wyślizgnął się przez okno.
Wychyliłam się przez parapet by upewnić się że nikt go nie widzi i że przy okazji nie spadł z rusztowania. Może i podrabiany bad boy to by z niego był, ale tendencję do robienia sobie problemów z głupot to on miał.
Potykając się o kamień w klombie mojej mamy, ledwo wyrobił z prostymi nogami a na sam koniec śmiejąc się jak głupek posłał mi całusa i znikł za żywopłotem.
Tyle z niego było.
kik group chat 'poziomki w ryżu🍓'
tenczofy_cal: loszki loszki
tenczofy_cal: i ich foszki
tenczofy_cal: ej opowiem wam coś
landrynka_luke: nikt cie nie słucha skośnooka nimfomanko
tenczofy_cal: DZIECI I MARTWE PROSTYTUTKI GŁOSU NIE MAJĄ, LUKE.
tenczofy_cal: wracając
landrynka_luke: -,-
tenczofy_mike: xd
tenczofy_cal: miałem wczoraj loszkę
landrynka_ash: na kolacje?
tenczofy_cal: ashton...
tenczofy_mike: no w sumie nie wiadomo w jakich przekąskach on się lubuje ! #nekrofil
landrynka_luke: no chyba że za przekąskę ktoś bierze to, co lasia ma w miejscu gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, to... ?
tenczofy_cal: DZIECI I MARTWE PROSTYTUTKI, LUKE.
landrynka_luke: dobra już nie cuduj bo zachowujesz sie jakby ci ktoś dał przeterminowany ryż
tenczofy_mike: ej bądźmy dobrzy!
tenczofy_mike: co s tom loszkom ?
tenczofy_cal: dziękuję mike.
tenczofy_cal: tak więc miałem super świetną lasię wczoraj wieczorem u siebie w domu i
tenczofy_cal:
tenczofy_cal:
tenczofy_cal:
tenczofy_cal: albo wiecie co
tenczofy_cal: kiedy indziej wam powiem
tenczofy_cal: teraz nie chce mi sie tego pisać
landrynka_ash: *facepalm*
landrynka_luke: wniosek?
landrynka_luke: calum jest spierdolony
landrynka_luke:
tenczofy_cal:
tenczofy_cal:
tenczofy_cal: nie wiem czy na twoim miejscu wolałbym być dzieckiem, czy martwą prostytutką?
tenczofy_cal: bo ani dzieci nie lubię, ani martwe prostytutki nie do użytku.
landrynka_luke: *chlipie*
#
yaaaas 10k wyświetleń
btw jakie przychodzi wam na myśl najbardziej WREDNE IMIĘ dla dziewczyny?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top