#SMS 16
-Nie jestem w stanie powiedzieć, że jest mi z nimi dobrze. - westchnęłam, będąc bardziej zła niż smutna. W kieszeni, zaburczał mi telefon, co niestety dało się usłyszeć. - Przepraszam...
Profesorek zaśmiał się, na co wskazał ręką abym się zajęła na chwilę telefonem a on za ten czas wyszedł po dokładkę ciastek, Sary.
harry: hej li
harry: mam problem
harry: taki zajebisty że japierdole
ja: co sie stało?
harry: wyjde na synusia rodziców, ale nie bd dał rady z tobą pisać aż do [cholera wie kiedy]
ja: a.. co konkretnie sie stało?
harry: do ojczyma przyjeżdża jakiś tam jego nowo poznany kumpel z dziewczyną
harry: i jakieś 5 minut temu, zostałem ubłagany przez mamę żeby zostać z nimi w domu i pomóc im w ugoszczeniu tych ktosiów
ja: ale troche nie wiem w czym problem?
ja: co za sztuka mieć przy sobie telefon?
harry: mam siedzieć z nimi w trójkę na kanapie i udawać że jestem najwspanialszym synusiem jaki ten świat widział
harry: nie licząc tego, że pewnie będę musiał mu mówić per 'tata'
ja: ...
ja: to trochę plany na sobotę ci sie rozprysnęły
ja: będąc szczera
harry: weź nie mów, uziemili mnie i moje plany w czterech ścianach
ja: a gdyby tak 'ups, ucieknę' ?
harry: mama by mi miała to mega za złe
harry: a jakoś nie szczególnie mi zależy na tym żeby robić jej przykrość
ja: jaki z ciebie robi sie potulne stworzenie
ja: chyba działamy na siebie w odwrotną stronę?
harry: nie
harry: wątpię
harry: dalej jestem tym samym wrednym i chamskim księciuniem co sprzed ileśtam
ja: nie byłabym taka pewna?
harry: nie kłóć się ze mną maleńka
harry: bo moja pytonga cię pożre jeszcze zanim wrócisz od tego psychologa
harry: mój ty mały problematyku
ja:
ja:
ja:
ja: harry?
harry: ?
ja: co to kur*a było?
harry: ..
harry: nie?
harry: nie o to ci chodziło?
ja: próbowałeś się popisać?
harry: próbowałem być jak ci wszyscy kolesie od 'hej maleńka..'
ja: absolutnie ci nie wyszło...
Obejrzałam się za siebie, by sprawdzić czy James czasem nie siedzi gdzieś w pobliżu, bądź czy już nie wraca. Aktualnie nie widziałam go nigdzie.
ja: już wole te twoje marne teksty o masturbacji...
harry: a widzisz!
harry: mój penis zawsze na czasie
ja: jak możesz się dowartościowywać tak małą rzeczą?
harry: małą ?!
harry: to wg ciebie jest małe ?!
ja: w porównaniu do innych części twojego ciała, staje się czwartym co do długości, po głowię, dłoniach i stopach
ja: dalej masz zamiar mi udowadniać wielkość twojego dowartościowywania się?
harry:
harry:
harry: moje malutkie ego to zabolało.
ja: pogłaskaj je po głowie
ja: może mu przejdzie
harry: jeszcze zobaczysz
harry: może i jest czwarte co do długości
harry: ale tymi trzema wcześniejszymi, nie zrobię ci takiej frajdy jak tym czwartym
ja:
ja: Chryste harry
ja: jestem u psychologa...
harry: czyżbym zrobił ci mokro?
ja: nie!
ja: przez ciebie spaliłam buraka ty niewyżyty samcu!
ja: teraz James bd sie na mnie patrzył jak na idiotę
Ponownie się rozejrzałam, choć tym razem bardziej nerwowo, by sprawdzić czy profesorka gdzieś nie ma. O dziwo, nadal go nie było.
-Dziwne. - mruknęłam, przykładając palce do jego filiżanki. Cokolwiek tam było, zdążyło konkretnie utracić na temperaturze. Kawa mu wystygła a jego nadal nie ma.
harry: oh, musi mi wybaczyć, że zadowalam samego siebie i swoją dziewczynę akurat w tym momencie
ja: zadowalasz, powiadasz?
harry: nie tak jak myślisz!
ja: już ja swoje wiem
ja: świntuchu
harry: no i masz
harry: najpierw cie prowokuje, a potem robi problemy jak zaczniesz coś kontynuować
harry: przysięgam ci, że sie do ciebie dobiorę jak wrócisz
harry: od teraz masz to jak w banku
ja: nawet jeżeli miałby to być gwałt?
harry: ale za to z jakim przystojniakiem
ja: pf
harry: zobaczysz
harry: pieprzona cnotka
harry: nie dość że uwięzili mnie w domu to jeszcze ty!
ja: no przepraszam że nie masz mnie na wyciągnięcie ręki!
harry: wporzo.
harry: gwałt już zapisałem w kalendarzu.
ja: przypnij na lodówkę żeby wszyscy widzieli
ja: #youaredumb
harry: jasne jasne
harry: teraz jestem głupi
harry: ale ciekawe kto kiedyś w przyszłości będzie ci odkręcał słoiki?
ja: masz zamiar aż tak bardzo się ustatkować #szok ?!
harry: tak prawdę mówiąc mam zamiar cię porwać i sprzedać za 500$, ale do tej pory musze chociaż sprawiać pozory dobrego chłopczyka, c'nie?
ja:
ja:
ja:
ja: absolutnie nie nadajesz sie na porywacza
ja: prędzej byś kradł dzieciom lody z lodziarki
ja: niż mnie sprzedał za te 500$
harry: a skąd ty możesz mieć pewność, czy w głębi siebie nie jestem krwawym mordercą i przestępcą szukanym na całym świecie?
ja: zakładasz skarpetki w dwóch różnych kolorach?
ja: używasz bomby do kąpieli?
ja: podkradasz mamie dezodorant w sztyfcie?
ja: boisz się dać sobie wyrwać kudłę z nogi?
ja: lubisz filmy animowane?
ja: i przeważnie to nie ja leżę na tobie i jestem miziana, tylko ty leżysz na mnie i robisz wszystko bylebym nie wyjmowała ręki z twoich włosów?
ja: coś jeszcze, mister morderco?
harry:
harry:
harry: ... mam się przez to zmienić?
ja: kocham cię kretynie
ja: nie musisz zostawać mordercą i porywaczem
ja: jednego już mam
harry: ale kocha/znosi/udaje że cię lubi/grzeje ci nogi pod kocem tylko jeden
Nieznany: Już niedługo, Styles. [wiadomość nie została wysłana.]
#
4/30
tak jak wczoraj pisałam, moje oczy były na zdechnięciu
ostatnim czasu zaczynam coraz mocniej martwić się o swój wzrok, dlatego nie bądźcie zdziwieni, jeżeli nic się nie pojawi bo 'mam problem z oczami'
wgl jak tam po koncercie Justina, był ktoś? [od razu uprzedzam pytanie, nie, mnie tam nie było.]
🍆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top