#SMS 10

*

landrynka_luke: nadal nie rozumiem dlaczego calum tak bardzo chce się mnie pozbyć?

tenczofy_mike: bo jesteś wkurzający lel

tenczofy_mike: teoretycznie też mógłbym ci od czasu do czasu podokuczać, ale chyba jestem na to zbyt leniwy

landrynka_luke: i pomyśleć że osoba taka jak ty, jeszcze nie zgniła od lenistwa

tenczofy_mike: cóż

tenczofy_mike: ja nie zgniłem aczkolwiek zmywarka mojej babci wykazywała ostatnio co innego

landrynka_ash: że niby wykształciłeś tam nowy ekosystem?

tenczofy_mike: a gdzie tam od razu ekosystem

tenczofy_mike: po prostu...

tenczofy_mike: po prostu tej puchatej pleśni jakoś tak wygodnie było wyglądać na mnie zza drzwiczek

tenczofy_mike: i tyle. nic szczególnego

landrynka_luke: puchata pleśń?

landrynka_luke: nie zdziwiłbym sie gdyby sie okazało że nadałeś jej imię?

tenczofy_mike: była fajna, imie miała,

puszściutka, całkiem duża,

była, żyła i istniała,

aż mi pechem kałuża powstała.

wzięła babcia szmatę władzy,

na szloch pleśni nie zważając,

rachu ciachu i po sadzy,

usunęła w mig, nawet sie nie obracając.

tenczofy_mike: tak oto przedstawiłem wam drastyczną śmierć Sardynelli.

landrynka_luke: WHAT?!

landrynka_luke: ej wait

landrynka_luke: czy to przez to że pochowałeś tam dwutygodniowe resztki po sardynkach twojego kota?

tenczofy_mike: tak właśnie było

tenczofy_mike: ale Koktajlowsky, wydaje się nie być przejęty śmiercią swojej kuzynki.

landrynka_ash: od tej pory będziesz dawał imiona każdej pleśni jaka u ciebie wyewoluuje?

tenczofy_mike: a żebyś wiedział!

tenczofy_cal: japierdole 

tenczofy_cal: ciekawe jakbyś nazwał swoje hemoroidy gdyby kiedyś przyszło ci je mieć?

tenczofy_cal: ej nawet przyszło mi coś do głowy

tenczofy_cal: *mike kiedyś chuj wie kiedy ze swoją lasią*

lasia: majkel hodźmy sie hędożyć

majkel: nie, bo Hemoroidella będzie zazdrosna.

lasia: *facepalm* majkel, kurfa ile razy mam ci poftarzać że tfój odbyt nie ma uczuć?

landrynka_luke: calum debcu hemoroidy to nie pleśń...

tenczofy_cal: czego ty blond dziecko nie potrafisz zrozumieć, kiedy mówię ci abyś był cicho kiedy ja pisze?

landrynka_luke: cal już mnie nie chce *chlipie i zaczyna pakować walizkę*

tenczofy_cal: *macha ręką na 'pa pa'*

landrynka_luke: a miałem w planach dać ci na urodziny brązowy ryż. chuja dostaniesz a nie brązowy ryż!

landrynka_ash: zabrzmiało dwuznacznie ...

tenczofy_cal: ashy...

tenczofy_cal: wiemy że masz dziwne fantazje, ale zachowaj to dla siebie

tenczofy_mike: halo!

tenczofy_mike: dalej tu jestem!

landrynka_luke: cichaj i idź sobie pogadaj z pleśnią

tenczofy_mike: przez was domordowałem wszystkie.

landrynka_ash: *klaska*

landrynka_ash: w końcu możesz zaprosić jakąś lasię do domu

tenczofy_cal: ja tam bym sie tak nie zapędzał...

LILLIE POV

ja: co robisz ? dotarłeś w ogóle do domu?

harry: nie

harry: jestem w szpitalu bo do mnie dobiło jakieś auto, roztrzaskało mi nogę i wyrwało kość z łydki, resztką sił wezwałem karetkę, zabrali mnie i niedawno sie wybudziłem, wszystko mnie boli

ja:

ja:

ja:

ja: harry?

harry: tak?

ja: a tak na serio to co robisz?

harry: wzięło mnie na golenie 'tego co przeważnie stoi rano pierwsze' i tak jakby siedzę w łazience z maszynką do golenia i zastanawiam się czemu mnie wzięło na tak bardzo pojebany pomysł...

ja:

ja: kur*a styles

ja: jesteś chorym durniem!

harry: dlaczego?!

harry: kiedyś musiał byś ten pierwszy, profesjonalny raz!

ja: nie o to chodzi!

ja:

ja: znaczy..

ja: że niby do tej pory sie nie goliłeś?

harry: goliłem ale tak troche 'na odpierdol'

harry: w sensie że nie używałem jakichś pianek i specjalnych maszynek

harry: co miałem pod ręką, to szło w ruch i było ok

harry: a dzisiaj mnie wzięło na profesjonalizm i uważam że wyrządziłem sobie największą krzywdę ever

ja: tak łyso?

harry: zaciąłem się!

ja: eee tam

ja: ile razy ja sie zacięłam maszynką na kolanie

harry: na kolanie! ale nie kurwa pod penisem! 

harry: którego btw nie masz.

ja: nie rozpaczaj

ja: kilka prób i wejdziesz we wprawę

harry: ciekawe skąd jesteś takim znawcą co?

harry: pewnie jakbym tak tu i teraz chciał cie zgwałcić, to bym ci między nogami prędzej trzecią Amerykę odnalazł niż de facto zgwałcił.

ja: nie bądź taki pewny kolego

ja: może i jestem jaka jestem ale jeszcze o siebie dbam

harry:

harry: przestańmy

harry: ta rozmowa robi sie dziwna

[nie żeby coś, ale wyobraźcie sobie tą sytuację. Pół nagi Harry, siedzący w samej bluzce na skraju wanny, z jedną nogą wystawioną na brzeg, umazany po jednej ręce pianką do golenia, który niby się goli a jednak co chwilę musi przestać i odpisuje Lillie.

czujecie to? ]

harry: powinniśmy o takich rzeczach gadać normalnie a nie w sms-ach

ja: racja

ja: w końcu mógłbyś sie zaciąć kolejny raz i już w ogóle by ci ego spadło

harry: kurwa lillie!

ja: no już!

ja: weź może odłóż tą maszynkę bo sobie zrobisz większe kuku

harry: ciekawe kto za mnie to zrobi, co?

ja: nie marudź

ja: będziesz miał na to cały weekend

harry: a może mam jakieś plany?

ja:

harry:

ja:

harry:

ja:

harry: zabrzmiało jakbym miał iść na dziwki?

ja: nie, skąd.

harry: ...

harry: mam przeprosić?

ja: lepiej zacząć myśleć dziecko

harry: a tam od razu dziecko...

harry: a nawet jeśli

harry: to ty jesteś od dbania ode mnie

harry: więc nie wymagaj za wiele

ja: ponoć to ty chcesz dominować w relacji?

harry: a nie?!

ja: z tego co mi wiadomo, to dziecko słucha się matki a nie matka dziecka

ja: kochanie.

harry:

harry: nie było tematu.

ja: no pewno..

ja: a właśnie! [coś mi przypomniałeś]

ja: musisz w końcu wydorośleć!

harry: napisałem że 'koniec tematu' !

ja: nie o to chodzi!

harry: to o co?

ja: nie pisz do mnie heheszkowych wiadomości typu tej z góry, o treści szpitala

ja: bo być może nastanie kiedyś taki dzień, kiedy na serio ci się coś stanie a ja nie będę mogła stwierdzić czy ty żartujesz, czy nie

ja: i wtedy mogłabym mieć wyrzuty do końca życia, gdyby coś ci na serio było a ja bym to uznała za żart

harry: ok

ja:

ja: tylko 'ok' ?

harry: dobrze

ja: tylko 'dobrze' ?

harry: dobrze, Lillie?

ja: całkiem w porządku

harry: tylko 'całkiem w porządku' ?

ja: oh przymknij się xxx

#

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top