Felix
Co miała znaczyć ta wiadomość ?! Czy on właśnie ze mną zerwał ?! Nie to niemożliwe.
Próbowałam zadzwonić do niego kilka razy, ale nie odbierał. Nie mam pojęcia co teraz zrobić. Chodziłam w tą i spowrotem. Łzy naszły mi do oczu. Poszłam do swojego pokoju, bo nie chciałam żeby ktoś widział mnie w tym stanie.
Usiadłam na łóżku i miałam zamiar kolejny raz do niego zadzwonić, jednak wiadziałam, że nie odbierze. Postanowiłam zadzwonić do Jordana. Może on wie coś na ten temat.
Wybrałam jego numer i nacisnęłam słuchawkę. Nie musiałam długo czekać aż odbierze.
- Halo - powiedział głos po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć Jordan - odparłam. Nie wiedziałam co dalej powiedzieć - słyszałeś może o tym co się stało pomiędzy mną, a Raphaelem ?
- O to chodzi. Tak, mówił mi. A co ?
Przegryzłam nerwowo wargę.
- Możesz mi powiedzeć o co chodzi ? Tak nagle dostałam tego SMSa, a przecież nic nie zrobiłam !
- On myśli co innego.
- Czyli co ?! - w tym momencie byłam naprawdę zła.
- Ktoś powiedział mu o tym, że chodziłaś po galerii z jakimś chłopakiem i się z nim przytulałaś. Mówiłem Raphaelowi, że to jakieś brednie i że nie zrobiłabyś mu czegoś takiego, ale on nie słuchał.
Zatkało mnie. Kto mu o tym powiedział ?
- Ale kto ?
- Nie wiem.
Cholera. Ktoś nas śledził ! Ten świat robi się coraz bardziej porąbany.
- Słuchaj. Wolałabym pogadać o tym sam na sam z Raphaelem, ale on nie odbiera. Więc przekaż mu, że byłam w galerii z Dreykiem, ponieważ oboje jesteśmy u mojej cioci. A co do tego przytulania to jakaś kompletna ściema.
- Sam nie wiem czy ci wierzyć - głos po drugiej stronie słuchawki się zmienił. Był to Raphael.
- Więc wolisz słuchać jakiejś obcej osoby niż swojej dziewczyny ?! - mój głos lekko się umiósł. Byłam zła na niego.
- Nie. Po prostu ... - urwał - zabolała mnie wiadomość o tym, że spędzasz czas z kimś innym niż ze mną. Bo wiesz ... ostatnio tak mało czasu ze sobą spędzamy. Chciałbym żebyś była tu przy mnie i ... - nie dałam mu skończyć.
- Do tego frytki ? - moja złość i irytacja sięgnęła granic - Człowieku to tylko dwa tygodnie ! Muszę spędzać też czas z rodziną i znajomymi, a nie tylko z tobą ! Niedługo się zobaczymy ! Ale jeśli znowu będziesz słuchał głupot, które wygadują obce osoby to lepiej żebyśmy zerwali !
Po wypowiedzeniu tych słów zaczęłam się zastanawiać, czy czasami nie przesadziłam. Jednak należało mu się to za tego SMSa.
- Przepraszam ... - powiedział. Miałam wrażenie, że zaczął płakać. - obiecam ci, że to już się nigdy nie powtórzy, ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem o ciebie zazdrosny.
- Spokojnie. Tylko ciebie kocham - cała złość minęła, a moje serce zaczęło mocniej bić (o mój boże ona ma palpitacje serca XD).
Chłopak zaśmiał się.
- Też cię kocham. Wybacz, ale muszę kończyć. Papa
- Pa - rozłączyłam się. Na całe szczęście wszystko się wyjaśniło.
Otworzyłam drzwi od swojego pokoju, a przed nimi stał Michael. Gapiliśmy się na siebie tak z pięć minut.
- Przechodziłem obok i ... - powiedział zdenerwowany brat.
- Podsłuchiwałeś ?! - krzyknęłam , a chłopak zaczął nerwowo drapać się po karku.
- C-co ?! N-nie ! J-ja tylko ... - zaczął rozglądać się dookoła - szukałem Dreyka. Tak ! Dreyka !Wiesz gdzie on jest ?
- Nie kłam i tak ci to nie wychodzi - zmierzyłam go wzrokiem i skrzyżowałam ręce - ale i tak mam to gdzieś. A Dreyk jest na zewnątrz.
- Po co mi to mówisz ?
- Bo podobno go szukałeś.
- A-a no tak - powiedział zakłopotany i odszedł.
Wyszłam ze swojego pokoju i poszłam do salonu obejrzeć jakiś film.
Latałam po kanałach dobre parę minut, aż w końcu znalazłam jakiś film o kosmitach. No cóż lepsze to niż nic.
Do salonu weszła ciocia Clove. Widocznie mnie szukała, bo gdy mnie zobaczyła uniosła ręce i się uśmiechnęła.
- Tu jesteś - powiedziała zdyszana i usiadła obok mnie - mam ci coś do powiedzenia. Chłopakom już powiedziałam i zostałaś tylko ty.
- Co to takiego ? - spojrzałam na kobietę, która nie przestawała się uśmiechać. Miałam co do tego złe przeczucia.
- Otóż obiecałam mojej przyjaciółce, że jutro zajmę się jej 8 letnim synem, ale niedawno poznałam wspaniałego mężczyznę i umówiłam się z nim na randkę, która jest jutro. Kompletnie zapomniałam o tym chłopcu i zgodziłam się na to spotkanie. Miałam z niej zrezygnować, ale przecież mam was ! Wy zajmiecie się dzieckiem, a ja pójdę na tą kolację. Tylko jeszcze poinformuję o tym moją przyjaciółkę. Wiem, że ty lubisz dzieci więc nie sprawi ci to trudności. - wstała i odeszła nie czekając na moją odpowiedź.
Siedziałam na kanapie z wielkimi oczami i otwartą buzią, jakbym chciała coś powiedzieć. Nienawidzę dzieci i nie mam zamiaru opiekować się jakimś bachorkiem. Jednak ciocia zdaje się być taka szczęśliwa z powodu tej randki. To zdecydowanie najmniej odpowiedzialna kobieta jaką znam. Oczywiście zaraz po mnie.
Wyłączyłam telewizor i zaczęłam szukać Dreyka.
Chłopak właśnie wchodził do domu.
- Dreyk ! Tu jesteś. Szukałam cię - powiedziałam i rozejrzałam się dookoła sprawdzając czy cioci nie ma w pobliżu.
- O co chodzi ? - spytał.
- O tego dzieciaka, którym mamy się opiekować jutro - zaczęłam - szczerze to ja nawet nie lubię dzieci więc są małe szanse, że złapę z nim kontakt. Ostatnia nadzieja w tobie.
- Ale ja też nie lubię dzieci. No a twój brat ?
- Nie lubię dzieci, ale nie do takiego stopnia żeby zostawiać tego biednego chłopca pod opieką Michaela - to akurat prawda. Mój brat jest okropnym opiekunem. Bałam się zostawić z nim mojego kota, a co dopiero dzieciaka.
- Więc wychodzi na to, że któreś z nas będzie musiało się nim zaopiekować. Proponuję papier, kamień, nożyce. Co ty na to ?
- A może oboje się nim zajmiemy ? Będzie nam raźniej - zasugerowałam. Cóż gra w papier, kamień, nożyce nie jest takie głupie, ale boję się, że przegram.
- W sumie racja. To ustalone. Miejmy nadzieję, że nie rozwalimy całego domu - zaśmiał się.
*Następnego dnia*
Jedliśmy obiad, a ciocia od rana już szykowała się na tą super ekstra randkę. A my czekaliśmy na przyjście tego bąbla, którym mamy się opiekować. Przed ciocią udawaliśmy, że się z tego cieszymy, ale tak naprawdę myśleliśmy, czy nie podać temu dzieciakowi tabletek nasennych. Oczywiście nie jesteśmy sadystami i tak na serio nie mamy tego w planach.
Dochodziła 15. Ciocia truła nam cały czas, że nie może się doczekać tego spotkania. Na całe szczęście w końcu przyjechał po nią ten facet i zostaliśmy sami.
Przyjaciółka cioci ma przyprowadzić chłopca o 16, więc mamy jeszcze godzinę wolności.
Jednak ta godzina trwała tylko 30 minut, bo kobieta postanowiła przyprowadzić wcześniej dzieciaka żeby mieć więcej czasu na załatwienie jakichś tam spraw w mieście.
Chłopczyk nie wyglądał na 8 lat. Był bardzo niski. Miał blond włosy i niebieskie oczy. Na imię miał Felix. Co ludzie mają w głowach żeby dawać dzieciom imiona jak dla psa.
Zmierzył nas wszystkich wzrokiem.
- Chce mi się pić - powiedział jakże słodkim głosikiem.
- Zaraz ci coś przyniosę - powiedziałam i poszłam do kuchni. Był tylko sok jabłkowy i woda. Nie wiedziałam co chce, więc wzięłam oba napoje.
- Wolisz sok czy wodę ? - spytałam
- Sok ! - krzyknął Felix.
Podałam mu szklankę z sokiem, a ten wypił go zanim zdążyłam mrugnąć. Szybki jest.
- To co chcesz teraz robić ? - spytał Dreyk i kucnął obok chłopca.
Felix rozmyślał chwilę.
- Chcę iść na dwór ! - krzyknął.
Czemu dzieci muszą cały czas krzyczeć ?!
Wyszliśmy wszyscy na dwór. Felix zaczął biegać po podwórku.
- Pobawisz się ze mną w berka ? - chłopczyk spytał Dreyka.
- Yy... no dobrze - odpowiedział. Spojrzał się na nas a na jego wzrok mówił „POMOCY".
Jednak my tylko się uśmiechnęliśmy i usiedliśmy na trawie (bo na ławkę ich nie stać).
Po dziesięciu minutach Dreyk nadal biegał za Felixem. Chłopczyk był już zdyszany, a Dreyk wcale.
Wstałam z ziemi i podeszłam do nich.
- Dobra koniec. Felix musisz odpocząć.
- Ale ja nie chcę ! - zaprotestował chłopczyk.
- A może chcesz coś porysować w domu, albo pooglądać bajki ? Dam ci jeszcze trochę soku - zaproponowałam. Na twarzy chłopca zawitał uśmiech.
- Tak ! Chcę rysować ! - znowu krzyknął i wbiegł do domu. Spojrzałam na Dreyka, który powiedział cicho „dziękuję". Widać teraz moja kolej opieki nad dzieckiem.
Znalazłam jakieś kartki i kredki. Dałam je Felixowi, a on zaczął na nich coś mazać.
Nalałam sok do szklanek. Jedną dałam Dreykowi, bo widocznie go suszyło, a drugą wielkiemu artyście, który malował swoje wielkie dzieło.
Siedzieliśmy w ciszy. Felix bełkotał coś pod nosem, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. W końcu chłopczyk wstał, podszedł do mnie i podał mi kartkę, na której było coś namalowane.
- To ty - powiedział i uśmiechnął się. Usiadł obok mnie i zaczął się gapić czekając na moją reakcję.
Na kartce był namalowany różowy ludzik z patykami zamiast rąk i brązowymi włosami. W jednym patyku, znaczy ręce trzymał kwiatki.
- To bardzo ... ładne. Dziękuję - spojrzałam na chłopca. Uradowała go moja opinia i znowu zaczął coś rysować.
Chyba zaczynam go lubić. Mieliśmy szczęście, że trafił nam się taki spokojny dzieciak.
Potem oglądaliśmy bajki. Zanim się obejrzeliśmy była już osiemnasta. Michael usnął na fotelu, a ja i Dreyk gapiliśmy się w telewizor.
- Pobawimy się w chowanego ? - spytał Felix i spojrzał na nas błagalbym wzrokiem.
- No dobrze - powiedział Dreyk - to kto liczy ?
- Ty - odparł chłopczyk.
- No dobrze. Liczę do 10 i zaczynam szukać ! - Dreyk odwrócił się do ściany i zaczął liczyć.
Felix rozglądał się za jakąś dobrą kryjówką. Podpowiedziałam mu żeby schował się w szafie. Ja natomiast ukryłam się za drzwiami.
Dreyk doliczył do 10 i zaczął szuakć. Pierwszą znalazł mnie, po czym kontynuował szukanie Felixa. Kryjówka by się udała, gdyby nie to, że chłopczyk zaczął się głośno śmiać.
Chłopak udwał, że go nie słyszy, jednak po chwili otworzył szafę.
- Mam cię ! - krzyknął. Felix jeszcze bardziej zaczął się śmiać. Wyszedł z szafy i zaczął biegać po pokoju.
Ja też zaczęłam się śmiać, bo to było śmieszne (XD).
Bawiliśmy się tak do 20, aż w końcu po chłopca przyszła jego mama.
- Dziękuję, że się nim zaopiekowaliście - powiedziała kobieta - Felix pożegnaj się.
- Papa - powiedział chłopczyk i pomachał ręką.
- Do zobaczenia młody - powiedział Dreyk. Widocznie on też polubił tego małego urwisa.
Kobieta jeszcze raz nam podziękowała i wyszła. Zamknęliśny za nią drzwi i rzuciliśmy się na kanapę.
Michael był w łazience. Przez cały ten czas gdy my bawiliśmy się z Felixem, on spał na fotelu.
- Jestem wykończona - powiedziałam. Strasznie chciało mi się spać.
- Ja też - odpowiedział Dreyk.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę i poszliśmy do swoich pokoi.
Byłam tak zmęczona, że usnęłam w ułamku sekundy i nie słyszałam jak ciocia wraca do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top