𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆𝖑 17
POV JASMINE
Już za dwadzieścia minut będzie wigilia, przynajmniej tak się dowiedziałam od babci ciotecznej.
Już wszyscy przygotowali stół.
- Jasmine, Nathan chodźcie muszę wam coś pokazać. - Powiedziała mama.
- Już idziemy. - Odpowiedziałam za nas.
- Cieszę się.
Po chwili ja z Nathanem szliśmy za mamą, zapewne też tam się znajduje tata, bo nie było go w jadalni.
- Więc tak, mam piosenkę którą muszę wam puścić, i jest po Polsku, od razu mówię.
Pokiwaliśmy głową, i mama włączyła telefon, weszła zapewne na spotify i włączyła piosenkę o którą mamie chodzi.
- Miłość miłość w Zakopane! - Zaczęła śpiewać mama.
Musieliśmy cierpieć dobre kilka minut zanim babcia cioteczna nas nie zawołała.
- Nathan, Jasmine, Susan i Clay! Chodzie!- Krzyknęła pani domu.
- Już idziemy! - Odkrzyknęła mama. W końcu koniec śpiewania!
Mama odłożyła telefon i poszliśmy wszyscy na dół. Gdy byliśmy już na dole zauważyliśmy gości, dwie chyba rodziny których nie znamy, no i dziadkowie.
Te dwie rodziny których nie znamy mają dzieci na oko w wieku piętnastu lat, dziesięciu i pięciu.
- Więc tak to są Nathan i Jasmine, dzieci Susan. A to jej mąż i ich przyjaciel Wilbur. - Przedstawiła nas babcia cioteczna.
Przywitaliśmy się, podzieliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do stołu.
Na stole było dużo pyszności, i po zjedzeniu wstałam by jeszcze nakarmić Aurorę i wróciłam do stołu. Po chwili ta dziewczyna jednej z rodziny zaczęła ze mną rozmowę.
- Hej, ty jesteś Jasmine, co nie?
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Jak się mieszka w Ameryce? I ogólnie jak tam jest?
- Fajnie jest tam, ale minus że czasami są te huragany, no i jest tam ciepło. I chyba to tyle. Nie ma nic ciekawego by opowiadać o Ameryce.
Pokiwała głową ta dziewczyna.
- W ogóle jak masz na imię, bo nie wiem. - Powiedziałam do niej.
- Mam na imię Maja.
- Ładne polskie imię.
- Dzięki. A tak w ogóle bym mogła tam do was kiedyś polecieć? Bo to takie jedno z moich marzeń.
- Jeśli znasz mega dobrze angielski, i rodzice się zgodzą to jasne, ale na przykład teraz w kolejnym roku na początek mamy trochę dużo rzeczy do zrobienia.
- Okej, to... mogę Messengera lub Instagrama od ciebie? Bo całkiem miło się z tobą gada.
- Dzięki, i jasne dam Messengera.
Maja dała mi telefon i wpisałam siebie na Facebooku gdzie zaprosiłam tam siebie do znajomych. Oddałam jej telefon i wyjęłam swój by przyjąć zaproszenie.
- Już jesteśmy znajomymi na Facebooku
- Cieszę się. A tak w ogóle to ten psiak to wasz?
- Tak, nazywa się Aurora, i możemy tam do niej podejść.
- Jasne.
Wstaliśmy od stołu i poszliśmy do Aurory, no i usiedliśmy koło niej.
- Tak w ogóle jak rodzice się z tym planem zgodzą, to nie wystrasz się że w naszym domu mieszka jeszcze trzy osoby do tego kot.
- Okej. A kot jak ma na imię?
- Jak się dowiedziałam od rodziców to nazywa się Lady, i tak nie widziałam jeszcze tego kota bo ukrywają przed nami, no i zapewne leczą.
- O fajnie. I mam nadzieję że kot będzie za nie długo zdrowy.
- Też, w końcu Aurora będzie miała kogoś do zabawy, i ogólnie zobaczę w końcu tego kota.
- Zostajecie w Polsce do kiedy?
- Do nowego roku, czyli dosyć dużo spędzę tutaj czasu, i poznam was, no i waszą kulturę.
- Ogólnie to mieszkamy blisko, więc jak będziesz chciała, to będę przychodziła i ciebie oprowadzać.
- Fajnie, i to może jutro oprowadzisz mnie?
- Jasne.
Uśmiechnęłyśmy się i dalej fajnie i miło gadaliśmy do czasu aż musiała wracać do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top