𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆𝖑 18

POV JASMINE

Jest kolejny dzień, czyli dzień w którym mamy na Florydzie święta bożego narodzenia. Gdy wstałam od razu na telefonie weszłam na grupkę mieszkalną na Messengerze i życzyłam domownikom na Florydzie "Wesołych świąt", akurat teraz mają kolejny dzień. 

Gdy wstałam z łózka zobaczyłam że wszyscy jeszcze w tym pokoju śpią oprócz Wilbura, bo go nigdzie nie widzę w tym pokoju.

Zeszłam na dół, i zobaczyłam w kuchni rodziców, a w jadalni Wilbura, i dziadków no i babcię cioteczną. 

Przywitałam się, i dosiadłam do stołu. 

- Chłopcy i dziewczęta dalej śpią? - Spytała babcia cioteczna. 

- Jak wychodziłam to spali. - Odpowiedziałam. 

- Okej. 

Pogadaliśmy i po chwili rodzice przynieśli śniadanie. No i mama poszła po wszystkich którzy jeszcze są w pokoju lub śpią. 

Po około dwudziestu minutach przyszli wszyscy i zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu dałam karmę dla Aurory. 

No i poszłam do salonu by obejrzeć coś na telewizorze, włączyłam i pierwsze co to zaczął się jakiś serial który miał nazwę Ukryta prawda. Wow obejrzę jakiś polski serial. 

Podczas pierwszej reklamy dostałam powiadomienie. Jak zobaczyłam była to wiadomość od Mai na Messengerze. 

Maja
No hej, to kiedy masz dzisiaj czas bym cię mogła
 oprowadzić, a i musimy wtedy zdążyć do godziny 14

Mam aktualnie czas, bo oglądam jakiś
 nudny serial, więc chętnie teraz pójdę z tobą

Maja
Dobra to zaraz będę u was 

Okej

Po dziesięciu minutach prawdopodobnie Maja zapukała do drzwi. 

Jak usłyszałam po rozmowie to ona przyszła. Wstałam z kanapy, i poszłam do korytarza.

- No hej Jasmine!

- Cześć.

- Ubieraj kurtkę i buty, i idziemy.

Pokiwałam głową. Ubrałam kurtkę i buty, i wyszłam przed dom z Mają.

Podczas drogi do jakieś atrakcji rozpoczęliśmy temat jakiś ciekawszy.

- W której klasie jesteś? - Spytałam się.

- W ósmej klasie.

- O spoko.

No i tak dalej rozmawialiśmy dopóki nie znaleźliśmy się w parku.

Tak spacerując znaleźliśmy jakiś chłopaków którzy stoją pod drzewem i palą papierosy. Kto to kurwa widziałem żeby tak młode osoby paliły?

- O hej Mają, choć przyłącz się do nas. - Zaczął jakiś chłopak.

- Nie, wiesz dobrze że nienawidzę palaczy, i wogóle nie palę, zresztą oprowadzam kuzynkę po mieście.

- Napewno ci się to zmieni Maju kiedy raz zapalisz, no i może twoja kuzynka pali?

- Ja nie palę, i naprawdę nie rozumiem tego że w tak młodym wieku palić, po chuj niszczyć zdrowie? Jak wiem u was jest to niby cool że się pali i w ogóle, ale kurwa nie, trzeba niszczyć sobie zdrowie bo trzeba być cool! - Naprawdę się zdenerwowałam.

- Ło, masz dziwny akcent, i nie jest to wyniszczanie zdrowia, po prostu fajne jest to, i można po tym mieć niezłą esse.

- Wiem że mam dziwny akcent, ale nie jestem z tego kraju, i jaka essa?

- To jak Maja cię uważa za kuzynkę?

- Po prostu nasze mamy są siostrami, a urodziłam się w innym kraju i mieszkam tam, i kurwa tak się cieszę że tam mieszkam, nie ma zbytnio patologicznych dzieci jak wy.

- Eej, laska. Nie jesteśmy patolą żadną.

- Ta, ta na pewno. Dobra idziemy, nie chce więcej tracić czasu na was. - Odezwała się Maja.

No i zaczęliśmy w końcu się od nich oddalać. Po dziesięciu minutach postanowiliśmy w końcu wracać do domu, bo zbliżała się godzina czternasta, godzina na którą mieliśmy wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top