Kilka miesięcy później
Poszukiwania Fear (lub jej ciała) trwały kilka miesięcy. I nawet kiedy wszyscy się już poddali, jej opiekunka wciąż wierzyła, że ją odnajdzie. Szukała jej na własną rękę, tłumacząc, że:
― Ktoś musiał ją gdzieś widzieć, do cholery! Nie jest duchem!
Maciek przyszedł jedynie na stypę, ponieważ nawet ona w końcu straciła nadzieję.
Siedzenie między jej kolegami z klasy, którzy najwidoczniej pożegnali ją już kilka dni po ogłoszeniu zaginięcia na Facebooku, było doprawdy dziwne. Rozmawiali przyciszonymi głosami, a właściwie to plotkowali o czymś nieistotnym ― Fear uważali za niemal obcą osobę.
Chłopak wstał od stołu, poprawiając marynarkę i postanowił odnaleźć kogoś, kto mógłby mu coś o niej powiedzieć.
Mieszkanie jej opiekunki wydawało się duże, kiedy nie siedziało w nim blisko trzydzieści osób. Maciek przeciskał się przez tłum osób, których Fear nie znała, ale którzy tutaj przyszli, z ciekawości. Okropieństwo.
Nagle usłyszał jakiś krzyk. Odwrócił się w tamtą stronę, widząc rozzłoszczoną nastolatkę, młodą kobietę oraz mężczyznę stojących w drzwiach wejściowych. Zaraz, czy on był... skuty?
Ciekawość przeważyła i młody leśniczy podszedł pod drzwi.
― Czego tutaj chcesz? ― warknęła rozwścieczona, przerażona i wychudzona nastolatka. ― Nie dość zdążyłeś zepsułeś?
Mężczyzna przełknął głośno ślinę.
― Słuchaj, ledwo wybłagałem, by pozwolili mi tu przyjść. Proszę, daj mi powiedzieć chociaż, że jest mi przykro.
Kobieta obok prychnęła.
― Tak, jasne, uważaj. Chciałbyś, żeby cię wypuścili, co? Zabrakło już towaru? Czy może koledzy chcą cię sprzątnąć?
Młodsza pocierała ramię, jakby... czegoś potrzebowała.
― Proszę, zrób coś ― mruknęła. ― Ja... nie mogę, ja ledwo co z tego wyszłam... Zabierz go, proszę ― szepnęła, odwracając się i wpadając na Maćka. ― Przepraszam. ― Spuściła wzrok i odeszła.
― Coś się dzieje? ― spytał, postanawiając stanąć w roli bramkarza na tej imprezie. Szanował Fear i nie chciał ― podobnie jak kobieta w okularach, która musiała być jej opiekunką ― by ktoś zakłócał spokój.
― Nie, dziękuję, dam sobie radę ― odparła, wpatrując się w zakutego mężczyznę. ― A ty, szmaciarzu, zabieraj się stąd. To, że raz zrobiłeś słuszny ruch, nie znaczy, że cały świat ci wybaczy. ― I zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Opierała się o nie czołem. Po chwili spojrzała na zdezorientowanego Maćka. ― Przepraszam, muszę znaleźć Gerdę.
I odeszła. Maciek jednak nigdy nie potrafił odpuścić, tak więc postanowił podążyć za nią, by dowiedzieć się, co było grane.
Znalazł te dwie w łazience, rozmawiające przez uchylone drzwi.
― ...nadal nie wiem, czemu i gdzie zniknęła. Powiedziałaś mi, że była chora psychicznie, ale co z tego?! Najgorsze jest to, że ja nawet o tym nie wiedziałam! Nie rozumiesz?! Wszystko przez mój egoizm! Dziwisz się, że nie przestałam?! Że to się mnie tak trzyma?! To moja jedyna ucieczka!
― To śmierć, Gerdo! Wykończysz się! Spójrz na siebie – jesteś narkomanką, nic z tym nie zrobisz, do jasnej cholery, jeżeli nie weźmiesz się w garść! Wszyscy ci tłumaczyliśmy...
― Co pan robi? ― spytał ktoś za plecami Maćka. Odwróciwszy się, spostrzegł dwoje ludzi trzymających się pod ręce i patrzących na niego z dezaprobatą. ― Podsłuchiwanie jest niegrzeczne.
― Przepraszam, po prostu... O co tutaj chodzi? Dziewczyna nie żyje, nikt jej nie opłakuje, jakiś gość z więzienia przychodzi przepraszać, a te dwie się kłócą. Chcę zrozumieć, kim była Fear i dlaczego tak bardzo... wstrząsnęła wami wszystkimi.
― Tobą też, jak widzę ― zauważyła kobieta, uśmiechając się słabo. ― To prawda, Fear miała w sobie coś dziwnego. Nikt nie wiedział o jej chorobie psychicznej, potrafiła ją ukryć. Kiedy jej siostra nam o tym powiedziała... byliśmy zszokowani. Ale to nie jest twoja sprawa, jak sądzę.
― Skąd ją znaliście? ― drążył dalej. Małżeństwo nie wyglądało na rozgniewane tylko... smutne. Jakby potrzebowali takiej rozmowy.
― Jesteśmy rodzicami jej przyjaciółki, Gerdy ― wyjaśnił mężczyzna. Maciek kiwnął głową ze zrozumieniem.
― Wiecie, że ona ćpa? ― spytał z niepokojem. ― Śmierć Fear aż tak nią wstrząsnęła...
― Właściwie to ona ją powstrzymywała przed ćpaniem. Była jak tama, ale od czasu, gdy zaginęła... zginęła, nie potrafimy sobie poradzić z nią. Pogarsza jej się...
Nagle coś wpadło na niego od tyłu.
― Przepraszam, niezdara ze mnie ― Zasmarkana Gerda minęła go, próbując uciec. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że to ta sama osoba. Maciek złapał ją za ramiona i postawił przed rodzicami.
Coś go tchnęło, żeby to zrobić, zrobił to bezwiednie, nie zastanawiając się nad tym głębiej. Słowa same popłynęły z jego ust.
― To ja przepraszam, ale wy chyba musicie porozmawiać na poważnie. ― Maciek uśmiechnął się lekko. ― Myślę, że typowo telewizyjna, szczera rozmowa by wam pomogła.
― A kim ty jesteś? ― rzuciła Gerda z pogardą. ― Nie udawaj Fear, pajacu. Wynoś się.
Wtedy do akcji wkroczyła opiekunka Fear.
― Gerdo, przestań. Nie powinnaś się tak wobec niego zachowywać. Raz ocalił życie Fear. ― Spojrzała na niego kwaśno, mimo że tak go broniła. ― Jesteś Maciek, tak? Przydałby się nam mediator.
Chłopak kiwnął głową, nieco zaskoczony swoją nagłą rolą.
― Słuchaj, Gerdo ― powiedział jej ojciec, biorąc głęboki wdech. ― Wiem, że cierpisz, ale narkotyki wpędzają cię w jeszcze większą dziurę.
― Stara gadka ― mruknęła pod nosem tak cicho, że tylko „mediator" dosłyszał. ― Mam to gdzieś. Chcę umrzeć, tak jak Fear. Skoro ona mogła, to czemu nie ja? ― Furia w jej oczach niemal przypominała szaleństwo. Ale o ile Maciek potrafił ocenić po jednym spotkaniu z jej przyjaciółką, ich szaleństwa się od siebie różniły. Fear nie chciała być tym, kim była, zaś Gerda zmieniała się w zło na własne życzenie.
― Nie jesteś nią ― odpowiedział. ― Ona podjęła tę decyzję, dopiero kiedy nie miała wyjścia. I zrobiła to dla ciebie, z tego, co słyszałem.
― Jak można dla kogoś popełnić samobójstwo?! ― krzyknęła nastolatka. W oczach siostry Fear zapłonął gniew, jakby przypominanie obecnym, co najprawdopodobniej stało się z jej podopieczną, hańbiło jej imię. Gerda tego nie dostrzegła. ― Wasze kłamstwa mnie już męczą! Nikt mi nie chce powiedzieć, o co tak naprawdę chodzi!
― Ja mogę znać odpowiedź ― oparła gospodyni.
― No tak bym się, kurwa, spodziewała.
― Uważaj na słowa ― syknęła matka. ― To stypa twojej przyjaciółki.
Nastolatka zacisnęła zęby i odetchnęła głęboko.
― Gerdo ― powiedziała siostra Fear. ― Ona zostawiła ci liścik na swoim łóżku szpitalnym. Prowadził do miejsca, w którym ukryła swój pamiętnik. Razem postanowiliśmy, że powiemy ci o tym, kiedy wydobrzejesz, będziesz gotowa na... pożegnanie jej.
― Raczej, kiedy przestanę brać, co? ― sarknęła w odpowiedzi. Mimo to uspokoiła się odrobinę. W jej oczach zbierały się łzy.
― Właśnie. ― Kobieta zacisnęła usta. ― Jeżeli w obecności nas wszystkich obiecasz, że będziesz walczyć z uzależnieniem, dam ci tę karteczkę.
Gerda rozejrzała się.
― Dobrze. Obiecuję. Dla Fear.
Opiekunka Fear kiwnęła głową i sięgnęła do kieszeni. Wcisnęła dziewczynie zmięty kawałek papieru w dłoń. Maciek dyskretnie zajrzał przez ramię Gerdy, by móc odczytać wiadomość.
„Chcę ukryć prawdę,
Chcę Cię ochronić.
Ale z tą bestią w środku
Nie mamy gdzie się ukryć."
Pamiętasz, gdzie chowałam swoje demony?*
― Oczywiście ― szepnęła. ― Chatka.
*Fragment piosenki „Demons" Imagine Dragons.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top