Rosmary

- Przepraszam za spóźnienie. Zostało dla mnie jeszcze trochę tortu Kami?

Awwww. Jakie małe, słodkie, urocze... i rude. Wszyscy odwrócili się w stronę nowoprzybyłej i tylko ja chyba się z tego niespecjalnie ucieszyłam. Przyznaję, że młoda wygląda dość uroczo(nawet bardzo), ale mimo wszystko nie ufam ludziom tak po prostu... za wiele razy mnie skrzywdzili. W sumie w życiu tak do końca zaufałam tylko pięciu osobom, z czego dwie złamały mi serce, jedna (lub nawet dwie)nie żyją i tylko jedna nadal pozostała przy życiu i nie wyrządziła mi jeszcze żadnej krzywdy. Pierwszy odezwał się Kami.

- Oczywiście - odpowiedział jakby ucieszony z obecności rudej. - Ale gdybyś przyszła chwilę później, to nie załapałabyś się nawet na ciastka.

- Emm... kto to? - spytałam, niepewnie spoglądając na Tatianę i wskazując palcem "gościa". Ona tylko jakby... zarumieniła się i trochę zawstydziła?!

- To jest...

- Myrra Timor, najlepsza przyjaciółka Tati i jej siostra - powiedziało małe stworzonko z szerokim uśmiechem i skłoniło się teatralnie.

No to teraz zamurowało wszystkich, a po chwili zdezorientowane spojrzenia pobiegły w stronę wspomnianej przez dziewczynkę "Tati".

- Tatiana... - zaczęła niepewnie Odre, ale Amy przerwała jej w porę. Co jak co, ale Odre wręcz słynie z kompletnego braku wyczucia, więc ucieszyłam się, że to Amy będzie mówić.

- Czy mogłabyś... uhm... nam to jakoś wytłumaczyć?

- Co tu jest do tłumaczenia? To jest moja siostra Myrra i tyle, koniec tematu.

Wydawała się jakaś zdenerwowana i widać było, że zjawienie się niespodziewanego gościa nieco wytrąciło ją z równowagi. Ruda natomiast ucieszyła się na samo słowo "siostra" i teraz niemal nie skakała z radości.

- Mam coś dla ciebie! - wyciągnęła zza pleców niewielkich rozmiarów pudełko i podała je zdezorientowanej Tat, momentalnie się do niej przytulając i szepcząc coś na ucho. Jakże zabawnie musieliśmy wyglądać: Odre stojąca z rozdziawioną paszczą, Amy ze szczerym pytaniem na twarzy, niemal skacząca z radości Az i na koniec ja, prubująca zrozumieć cokolwiek. Myrra nagle odkleiła się od siostry i niemal wykrzyczała.

- To kiedy zamierzacie wreszcie udać się po Jajo?

- Ehm... jeszcze tego do końca nie uzgodniliśmy...

- Jak to?!

-Tak to. Po prostu nie zdążyłyśmy jeszcze się narodzić co do tej kwestii...

- No to na co czekasz?! Sru do roboty siostrzyczko i bez gadania. Ale już!

Młoda wybiegła po masywnych schodach, zostawiając samą Tat na pastwę losu.

- Tatiano Timor, co się tu do jasnej Hestii the Bestii wyprawia? - Odre niemal krzyczała, a Tat chyba po raz pierwszy straciła swoją pewność siebie. Westchnęła tylko przeciągle i udała się do kuchni.

- Zrobię bejcę, coś czuję że to będzie dłuuuuga noc.

Po chwili Tatiana i Myrra wróciły i starały nam się wszystko wyjaśnić. Ruda przyniosła z biblioteki na górze mapy Terry, a Tat kawę. Zaczęły tłumaczyć, ale słuchałam ich tylko jednym uchem, gdyż moją uwagę bardziej niż słowa, przykuły mapy Terry. Tak, wiem. To Az powinna się zachwycać sztuką i tak dalej, ale w kwestii malarstwa i rysownictwa nie miała zielonego pojęcia. Ja natomiast wręcz odwrotnie - wiedziałam niemal wszystko. Ale takiej techniki cieniowania i zestawienia kontrastów nie widziałam jeszcze nigdzie. Wszystkie spojrzenia nagle powędrowały w moją stronę.

- No co?

- Ty wypiłaś całą szklankę bejcy w jakieś pół minuty. Ona nawet nie była posłodzona i bez mleka.

- No i? - wzruszyłam ramionami. - Niemal padam na twarz, ale żyć mi nie dacie jak teraz usnę, więc pozostaje mi jedynie kawa. Poza tym jak szybko się ją wypije to nawet smaku nie czuć... tylko trochę w gardło parzy, bo jeszcze gorąca.

- Dziwisz się, skoro dopiero co ją zaparzy...

Dalej już nie słuchałam wywodów Tatiany, tylko nalałam sobie drugi kubek kawy, tym razem jednak była z mlekiem i cukrem... co jednak nie zmieniło czasu, w jakim ją wypiłam. Nie słuchałam dziewczyn, miałam na to a mało sił i determinacji. Starałam się więc w zamian zapamiętać mniej więcej podziemia domu Tatiany.

Po jakiejś pół godzinie poczułam, jak kawa zaczyna działać, a moja głupawka jest nieunikniona. Nim się obejrzałam, zaczęłam się bujać na krześle w tył i przód, nucąc pod nosem jakąś bliżej mi nieznaną piosenkę. Odre wraz z Tat i Amy starały się to ignorować, a Az dołączyła do mnie po chwili. Dorwała się jakimś cudem do cukierków Amy i teraz odbijało jej bardziej jak mnie. Dodatkowo do naszej zgrai "zdrowo trzepniętych" dołączył Kami, któremu się ewidentnie nudziło, bo dziewczyny zabroniły mu zbliżać się do map. Kami poszedł do kuchnii, mrucząc pod nosem, że trochę zgłodniał. To była część planu. Szepcząc obmyśliliśmy jego resztę, a po chwili wraz z Az chóralnie zawołałam:

- Taaatiiiaaaanaaa!

Ona spojrzała się na nas ze zdziwieniem. W końcu bujałyśmy się objęte ramionami w tył i przód na jej kanapie, chichocząc pod nosem.

- Co?

- Do you wanna have a bad time?

Niemal nie mogłyśmy usiedzieć na miejscu ze śmiechu, a Tat wydawała się coraz bardziej zaintrygowana. Już prawie kończyły narady, więc miała trochę czasu dla nas.

- Nie.

- W takim razie... - nie wiem jakim cudem udało nam się mówić jednocześnie w takim stanie. - Do you wanna have a bed time?

Tat tylko spłonęła rumieńcem, gdy jej narzeczony podszedł do niej od tyłu i objął ramionami w talii. Nie czekając na jej reakcję cmoknął ją w usta, a ja razem z Az skandowałyśmy "Gorzko! Gorzko!". Potem nagle urwał mi się film i dalszej części już nie pamiętałam...

Przekazie Ros, że ją zabije -_-

Witam i o zdrowie się nie pytam! Na sam początek kilka spraw oraganizycayjnych. Najpierw ta smutna...
~ Zauważyłam, że pod każdym kolejnym rozdziałem jest coraz mniej gwiazdek. Jest to dla nas dość smutne. Historia wam się znudziła?
Możecie nie wierzyć, ale wasze jedno kliknięcie "robi nasz dzień".
Teraz coś przyjemniejszego:
~ Gdy niedawno weszłam na pierwszy prolog moim oczom ukazała się następująca liczba:
Dwadzieścia. Gwiazdek.
Dwadzieścia.
Mój Boże... Jak?!

~ Nasza opowieść osiągnęła już 2000 wyświetleń!
Nie mam bladego pojęcia jak tego dokonaliście, ale dziękuję!
Dziękuję z całego serca!

A teraz dwa cytaty!

"Rozmowa na chacie, Ros do Tat:
Ros - Ty i kultura? Jako jedyna potrafiłabyś wbić komuś na chatę w środku nocy spytać się czy nie pożyczy ci 20zł, a jak nie to zrabować dom!"

"Wyobraź sobie, że Gwiezdne Wojny i Władca Pierścienia mają dziecko... I jest ono wychowywane przez Avengersów. Do swoich nowych opiekunów, którymi są bogowie greccy, zostało przeniesione przez Soriel z Undertale. Przez większość życia wakacje spędzało w Gravity Falls a rok szkolny w Instytucie. Pogrzeb został urządzony w Basement II pod pizzerią Freddy Fazber - właśnie tak wygląda nasz mózg."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top