Ametyst

Po dłuższym marszu zobaczyliśmy w oddali bibliotekę i schowałyśmy się w krzaki. Zachwyciłam się jej widokiem. Alezja nie wspominała że biblioteka jest praktycznie całkowicie zrobiona ze szkła. Zostawiliśmy nasze zwierzęta i podzieliłyśmy się na dwie grupy: ja i Tatiana oraz Rosemary, Alezja i Odre. Znalazłyśmy uchylone okno i prześlizgnęłyśmy się i schowałyśmy się za regałem z książkami. Tatiana szła przed siebie a ja za nią. Po dłuższej ciszy poczułam się niekomfortowo i zaczęłam rozmowę:

- No...więc...Tatiana?

Tatiana obejrzała się za siebie i spojrzała na mnie swoimi zimnymi oczami.

- Tak? - odpowiedziała chłodnie.

- Może powiesz mi coś o sobie...? - spytałam. Mamo boję się jej.

- Dlaczego miałabym ci cokolwiek mówić.

I tym zdaniem zakończyła rozmowę. Rozglądałam się na wszystkie możliwe kierunki. Biblioteka była naprawdę wspaniała, witraże na oknach rzucały kolorowy cień na całe miejsce, korytarze regałów dawały tajemniczą atmosferę. To całe miejsce było niekończącym się labiryntem i jakimś cudem Tatiana znała drogę ,co według mnie robiło wrażenie za względu na to że wszystko wyglądało praktycznie identycznie . Dalej szłyśmy w ciszy póki Tatiana nie zatrzymała się

.- Widzisz tą szafkę - Powiedział i wskazała na wysoko położoną szafkę.

- Jak masz zamiar się tam dostać.-popatrzyłam na nią.

- Podsadzę cię.

Splotła swoje ręce w koszyczek i czekała na mój ruch. Położyłam swoje na jej ramionach i poczułam że nie mam gruntu pod nogami. Szybko złapałam się regału.

-Którą książkę mam wziąć?-spytałam się.

- Te z wypalonymi emblematami smoków.

- Co?!

- Wypalony smok, tyle.

Odszukał ich wzrokiem i znalazłam pięć dzienników.Każdy był innego koloru na grzbiecie pięknie prezentował złotego smoka ozdobionego różnymi kamieniami szlachetnymi. Na okładce było wyszywane z największą precyzją piękne jajko w różnych kolorach w zależności od egzemplarza. Jedną ręką zrzuciłam jej książki w kolejności od najbliższej do najdalszej a drugą trzymałam się regału. Następnie puściłam się podparcia i zaczęłam spadać , na szczęście Tatiana złapała mnie w stylu panny młodej.

- Co teraz? - Popatrzyłam na nią.

- Idziemy szukać reszty.

Ruszyłyśmy w stronę miejsca spotkania. Podczas spaceru podziwiałam malunki na ścianach , wzięłam kilka obiecująco wyglądających książek niestety nie mogłam odczytać tytułów. Szłam pogrążona w myślach póki nie walnęłam w Tatianę. Wychyliłam się za regałów i zauważyłam dwóch wysokich strażników ,no bo to byłoby dziwne żeby takie ważne miejsce było bez ochrony. Tatiana kilkoma zwinnymi ruchami przeszła nie zauważona obok strażników i czekała na mnie. Szybko zrobiłam salto i znalazłam się po drugiej stronie obok Tatiany w końcu musiałam jej pokazać że nie jestem gorsza , ale sama przesadziłam z tymi trikami.Nareszcie doszłyśmy do wyznaczonego miejsca jedynie co mogłyśmy zrobić to czekać. Na szczęście miałam książki na umilenie czasu bo Tatiana raczej nie była chętna do rozmowy.

Bardzo przepraszam! Rozdział miał być wczoraj, ale tak to jest kiedy skupia się tylko na jednej rzeczy -_-
Dziękuję za wszystkie gwiazdki! Jest to dla nas bardzo ważne. A teraz kolejny z serii dziwnych tekstów:
"Wejdźmy na drzewa i pozbierajmy żołędzie dla głodujących wiewiórek!"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top