Smoczy kieł 3


Z lotniska odebrała cię przyjaciółka (tak, ta, która udawała węża i wróciła wcześniej do Polski). Zaszłyście razem do baru, gdzie zamówiłyście po Smoczym Kle. Niestety, nie był tak dobry jak ten Jackson'a. Rozpłakałaś się, wiedząc że już dłużej nie wstrzymasz łez.

Co się stało?


Pamiętasz tego barmana, przy którym puściłaś pawia?- spytałaś dławiąc się łzami.


Nie przypominaj mi- westchnęła.


Zaczęliśmy ze sobą chodzić, ale on wyjechał do Korei, a ja wróciłam tutaj.- ledwo wymówiłaś te słowa przez słoną ciecz spływającą ci po twarzy.


To już wiem.- oznajmiła twoja przyjaciółka- Trudno było się nie zorientować po waszych postach na fb.


Tęsknię za nim.- nie wytrzymałaś i po twojej twarzy nie spływały już pojedyncze krople, a cały potok.


Może spróbujesz poznać kogoś nowego? W sobotę organizowana jest impreza i jesteśmy zaproszone. Dasz radę pójść?


Tak.

***

Leżałaś na łóżku razem z pluszową mątwą, Agatą, przeglądając nowe mv kiedy rzucił ci się w oczy nowy zespół - Got7. Gdy zobaczyłaś profile członków o mało nie wyskoczyłaś w górę i nie rąbnęłaś w sufit. Jednym z nich był Wang Jackson. Tak, twój Jackson. Wszystkie wspomnienia... te cudownie spędzone chwile... nie mogłaś tak dłużej. Zbiegłaś po schodach do salonu, gdzie siedział twój aktualny chłopak z sobotniej imprezy. Nie byliście zbyt blisko - na imprezie chciał się z tobą przespać, ale ty oblałaś go piwem i zaczęłaś mamrotać coś o przystojnych azjatach-barmanach. W końcu z chińczykiem poszłaś do łóżka po pierwszym spotkaniu – tak, przypomniałaś to sobie i było ci naprawdę głupio, gdy wspominałaś swój „pierwszy raz". Oznajmiłaś chłopakowi, że z nim zrywasz, oraz żeby zawiózł cię na lotnisko. O dziwo, zgodził się od razu (to wcale nie tak, że po twoim odejściu zorganizował imprezę, na której ciągle wrzeszczał „w końcu jestem wolny od tej wariatki"). Wsiadłaś do najbliższego samolotu lecącego do Seulu.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top