smoczy kieł 1
Ocknęłaś się z zamyślenia, dopiero kiedy twoja przyjaciółka wbiła ci łokieć w żebra.
Ałł! Za co to?
Od dziesięciu minut gapisz się na tego barmana!- Oznajmiła. Miała rację. Zapatrzyłaś się w jego umięśnione ramiona. Utopiłaś się w jego czarnych jak węgielki oczach, tak nietypowych dla europejczyków... Kolejny cios, tym razem w głowę.
Znowu!
Przepraszam, ale on jest taki, taki...
Jest chińczykiem, a ty nawet nie znasz dobrze tego języka. Wiesz, że niełatwo tu o kogoś kto dobrze zna angielski.
Umiem przecież po japońsku i koreańsku!
Aha... Fajnie. Skąd wiesz że on też?
Dużo tubylców mówi po japońsku.
Może i tak. Tak czy siak, znając ciebie to nawet się do niego nie zbliżysz.- Trafiła w czuły punkt. Faktycznie byłaś nieśmiała i kiedy miałaś zagadać do chłopaka, który wpadł ci w oko to miękły ci kolana i chowałaś się za przyjaciółką. Kolejne mocne uderzenie, tym razem w brzuch.
Pytałam jakiego chcesz drinka! - Właśnie do ciebie dotarło że siedzisz w barze znajdującym się w centrum Hong Kongu, wokół ciebie siedzą śmiejący się i pijący ludzie. Nad twoją głową wisi tysiące tradycyjnych, chińskich lampionów. Jeden z nich wił się z jednego końca sali do drugiego i był robiony na wzór smoka z mitologi. Nagle przyszła ci do głowy pewna myśl - zamówienie drinków może być świetną okazją, by choć przez chwilę porozmawiać z przystojnym barmanem (tak jesteś głupia, że wcześniej na to nie wpadłaś).
Wezmę Long fang (smoczy kieł).
Okej, idę zamówić.
Czekaj! Ja zamówię, co chcesz?
To samo.
Ostatnio pijesz tylko to, w kółko.
Po prostu mi smakuje, a ty już idź bo nigdy się nie napijemy.
Niepewnie podeszłaś do barku zastanawiając się czy złożyć zamówienie po koreańsku, japońsku, angielsku, a może spróbować po chińsku? A co tam, lecimy po chińsku (może i jesteś głupia, ale przynajmniej umiesz mówić w większości azjatyckich języków - normalne...)
Wo wen liang ge liao ya long (poproszę dwa smocze kły). - Powiedziałaś siląc się na jak najlepszy akcent.
Barman bez słowa zabrał się za robienie drinków, a ty cały ten czas byłaś zapatrzona w jego umięśnione ramiona i chyba zaczęłaś się ślinić. Kiedy blondyn oddawał ci drinki dotknął twojego podbródka zamykając ci usta. Śmiejąc się powiedział coś po chińsku. Wróciłaś do stołu pogrążona fantazjami typu: „Co jeśli powiedział - Śliczna poczekaj na mnie a po pracy zajdziemy do mojej willi aby się 'bliżej poznać'". Ale zaprzestałaś tych myśli, ponieważ byli przy tym inni ludzie (tak, był to dla ciebie jedyny powód dlaczego by tak nie powiedział). Niespodziewanie poczułaś mocny ból w stopie, gdyż twoja przyjaciółka wyraźnie miała cię dość.
Daj mi w końcu tego drinka.- Właśnie się zorientowałaś, że ściskasz w dłoni wasze drinki i nie chcesz jej oddać ani jednego z nich.
Przepraszam. - Powiedziałaś i wypuściłaś duszonego drinka z uścisku. Dopiero teraz do ciebie dotarło jaki jest piękny. Miał trzy warstwy; beżową, białą i kremową a po ściankach kieliszka spływał gęsty truskawkowy syrop. Słomka natomiast była w kształcie smoka.
***
Wypiłyście całe drinki (już szóste tak w ogóle) rozmawiając o 'różnych rzeczach', kiedy podszedł do was ten barman.
Przepraszam, ale zamykamy.- Oznajmił po angielsku.
Okej, już idziemy.- Wstałaś i chciałaś wyjść, ale twoja przyjaciółka miała wyraźne problemy ze wstaniem. Byłaś mocno zdziwiona, ponieważ miała mocniejszą głowę od ciebie. Nagle upadła na ziemię śmiejąc się mimo wyraźnej utraty tchu, a zaraz potem zwymiotowała na podłogę.
Przepraszam, naprawdę bardzo mi przykro.- Powiedziałaś podbiegając (lekko chwiałaś się przy tych czynnościach, w końcu też się 'troszkę' spiłaś) do przyjaciółki i podtrzymując ją.
To moja wina. Specjalnie przyszykowałem mocniejsze drinki, ale powiedziałem że są dla ciebie. - No tak! Czyli to właśnie powiedział wtedy po chińsku (nagle stała się światłość).
Aha, świetnie! Teraz pomóż mi ją zabrać do domu! Przy okazji opowiesz mi jaki to miałeś powód do przygotowania mi mocniejszych drinków!
Miałem nadzieję na rozmowę z tobą jak skończę pracę (tak, on po prostu chciał cię upić - dla jasności). Wydałaś mi się interesująca, szczególnie jak zaczęłaś się ślinić (Jackson ma fetysz do dziewczyn ze ślinotokiem).
Spoko, to wszystko wyjaśnia!
Zdenerwowana wzięłaś przyjaciółkę pod ramię i zaczęłaś prowadzić ją do wyjścia. Efekt wypicia tylu drinków niestety wziął górę, i wywaliłaś się już po kilku krokach. Chińczyk widząc twój mało zgrabny upadek zaśmiał się jeszcze głośniej, niż przy swojej uwadze o ślinieniu się.
Co cię tak śmieszy?- Zapytałaś, sama próbując powstrzymać się od śmiechu.
Jesteś naprawdę intrygującą osobą.
Nazywam się [y/n]. - Odpowiedziałaś, by zaraz potem wybuchnąć śmiechem.
Jestem Jackson (nikt się tego nie spodziewał, w ogóle) - Powiedział sprzątając wymiociny z podłogi (biorąc pod uwagę że to bar to nie tylko te twojej przyjaciółki). Kiedy skończył podszedł do ciebie i do twojej przyjaciółki, która wiła się po podłodze robiąc sss...
Z pomocą Jackson'a podniosłaś ją z ziemi, po czym ruszyliśmy do wyjścia. Na dworze było wyjątkowo zimno, a ty miałaś na sobie tylko krótkie, czarne, jeans'owe spodenki oraz granatowy top z białym napisem „Butterfly" i motylkami. Blondyn widząc jak się trzęsiesz puścił twoją przyjaciółkę, co było fatalne w skutkach: obie wylądowałyście na ziemi. Podszedł do ciebie, nałożył ci swoją skórzaną kurtkę na ramiona i pomógł wam wstać. Barman zapytał cię o adres hotelu; ty dumnie odpowiedziałaś że masz mieszkanie (normalnie szpan na dzielni).
Wygląda na to, że dotarliśmy. - Powiedziałaś rozczarowana.
Co ty na to, że jak już ją odprowadzisz to wyskoczymy gdzieś jeszcze?
Mi pasuje. - Przytaknęłaś, próbując ukryć radość (tak naprawdę to skakałaś w kółko wrzeszcząc z radości, tylko nie pamiętasz).
Szybko zajęłaś się swoją przyjaciółką i wróciłaś do Jackson'a.
Masz pomysł gdzie pójdziemy?
Tak, chodź za mną.- powiedział, po czym złapał cię za rękę.
Myślałaś, że po wskazaniu kierunku w którym idziecie puści ją, ale chyba nie zamierzał. Po chwili dotarliście do ogromnego parku z fontanną. Chiński smok oplatał trój-poziomową kolumnę, a z jego paszcz tryskała podświetlana woda. O tej godzinie nie było tu nikogo (dla Jackson'a może to dobrze, ale na twoim miejscu nie czułabym się bezpiecznie). Chłopak wyjął z plecaka dwie butelki drogiego wina (chyba się na to nie dasz? To już jego druga próba spicia cię jednego dnia).
Kolejna próba spicia mnie jednego dnia? (Brawo)
Ja tylko proponuję Ci wino. (akurat)
Niech Ci będzie. - Odpowiedziałaś, po czym wzięłaś od niego butelkę (nie wierzę, ja cię tu kreuję na normalną dziewczynę, przeżywającą historię miłosną, a ty dajesz się upić przy pierwszej lepszej okazji).
Masz jakieś marzenia?- Spytał, kiedy byliście już porządnie spici.
Chciałabym chodzić z jakimś przystojnym, umięśnionym Azjatą, a ty?
Marzę o wygranej w mistrzostwach szermierki, aby ojciec pozwolił mi jechać do Korei.
Trzymam kciuki. - Oznajmiłaś, po czym uśmiechnęłaś się szeroko.
Chcesz wpaść do mnie na noc?
Jasne.
Zaraz potem ruszyliście chwiejnym krokiem w stronę jego domu (a przynajmniej tak wam się zdawało). Kiedy po 1,5h wędrówce dotarliście do celu, (który znajdował się 15min od parku) była już 8.30. Weszliście do salonu (w waszym stanie nie było mowy o dojściu do sypialni po schodach) i rozebraliście się (do naga oczywiście).
Jesteś pijana, na pewno tego chcesz?- ty tylko przytaknęłaś. Po wszystkim Chińczyk przykrył was kocem i od razu zasnęliście.
***
Rano obudził cię zapach smażonego mięsa. Niczym zombie podążyłaś za zapachem kurczaka.
Głodna, co?- Zapytał siląc się na uśmiech, wyraźnie było widać że ma kaca. Waśnie wtedy poczułaś silny ból głowy i o mało co się nie przewróciłaś. Jackson podał ci szklankę wody i tabletkę przeciwbólową. Połknęłaś lek (mądre - brać niezidentyfikowane leki od praktycznie nieznajomego faceta) i jednym łykiem zniknęłaś całą zawartość naczynia.
Pamiętasz może, co się wczoraj stało?
Poza rozmową w parku to nie, a ty?
Nie, właśnie dlatego pytam.
W ciszy spożyliście bagietkę czosnkową z kurczakiem, po czym ruszyliście ogarnąć się do łazienki.
~~~~ Jackson
Może lepiej będzie jej nie mówić, że obudziłem się nagi obok niej, kiedy była w tej samej sytuacji (czyli naga). Ubrałem ją i z powrotem położyłem. To prawda, że niczego nie pamiętam więc teoretycznie jej nie okłamałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top