Rozdział 13

Pov: Czkawka

Obudziłem się wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Leniwie przetarłem oczy ręką i ziewnąłem. Gdy odzyskałem przytomność umysłu zauważyłem, że coś przygniata moje nogi. Skierowałem swój wzrok w tamtym kierunku i ujrzałem mojego smoczego przyjaciela wywalonego brzuchem do góry. Jego mordka była lekko uchylona, przez co z powodu stanu w jakim się znajdywał nie potrafił zapanować nad śliną, która już znaczyła wzorki na moich spodniach. Eh... No i znowu trzeba będzie robić pranie. Podparłem się mocno rękoma ziemi i zacząłem się wyczołgiwać spod mojego ocieplacza na nogi. Świetny na zimne noce - szczerze polecam. Dobra jakość produktu i inne takie. Zajebiście, jest początek dnia, a ja już mam zrypany humor. Na miękkich nogach podszedłem do jeziorka. Niestety, dzięki mojemu wrodzonemu talentowi potknąłem się o jakiś kamyk i zaryłem twarzą w błoto na brzegu. Podniosłem się na klęczki plując mokrą breją i złorzecząc na niemal wszystkie otaczające mnie rzeczy martwe. Moja koszulka po szybkich oględzinach okazała się być mokra, więc rzuciłem ją na pobliski kamień. Nabrałem ochoty na zimną kąpiel, więc po chwili spodnie wylądowały obok koszulki, a ja dałem nura pod wodę. Otwierając oczy poczułem lekkie pieczenie, lecz po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do przebywania pod powierzchnią, więc wypłynąłem gdzieś mniej więcej na środek jeziorka i dopiero wówczas pozwoliłem sobie na zaczerpnięcie powietrza. Co jak co, ale tlenu, to ja sobie nie będę odmawiał. Choć co niektórym można by nieco ograniczyć do niego dostęp. Po godzinie wypoczęty i usadyswakcjonowany porannym rozluźniającym treningiem wyłożyłem się plecami na ogrzanych już głazach. Nim się obejrzałem już odpłynąłem do krainy Morfeusza.

*259*

Rozdział specjalnie na życzenie EmiNowak.
Pisany tuż przed 23...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top