Rozdział 7
Wygląda jakby się kłóciły, a Astriel po za kilkoma siniakami żyje oraz jest nieprzytomny.
- Zjedzmy go! - krzyczą wielokolorowe istoty.
- Wykiwał nas, musi ponieść karę!
- Ale jest dzielny i nie chciał nas zabić. Może powinniśmy go zmienić - odezwał się Shakuzo.
- Nie! Chyba żartujesz! - przekrzykiwał się tłum skrzydlatych gadów.
- Wiem doskonale jakie to zaszczytne stanowisko. Ostatecznie będzie nad nami. Będzie naszym władcą. Ale czy on nie nadaje się do tego idealnie? Żaden człowiek się wam nie spodoba. Czy nie lepiej wybrać mniejsze zło?
Smoki nie były pewne. Widać było, że się zastanawiają. Gdyby usłyszały te słowa od byle kogo napewno nawet nie wzięliby tego pod uwagę. Jednak teraz odezwał się najstarszy smok z tu obecnych, a drugi najstraszy na Świecie.
- Shakuzo, skoro tak mówisz, to my wierzymy Ci. Zrób, jak uważasz za słuszne - odpowiedział jeden ze skrzydlatych stworzeń.
Stary smok skinął głową. Legenda na przywrócenie pierwszej pary smoków, żyjącej osiem tysięcy lat temu, ma prawo wreszcie się ziścić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top