Wywiad z @Anna_Sand
Pysia: — Dzisiaj mam zaszczyt porozmawiać z Anna_Sand – kobietą, która zdobyła drugie miejsce w konkursie graficznym na koncie Smocze_Bractwo — powiedziała wprost do kamery, po czym odwróciła się na fotelu, patrząc na kobietę naprzeciwko siebie. Oparła przedramiona o podłokietniki fotela, zakładając nogę na nogę — Witam cię, Aniu. Dziękuję, że zgodziłaś udzielić mi wywiadu.
Ania: — To dla mnie zaszczyt — przyznała. Z trudem powstrzymywała się przed rozejrzeniem się. Patrzyła na Pysię z uśmiechem, starając się ukryć zdenerwowanie. — Wiesz, że już mnie zaskoczyłaś? Kiedy nazwałaś mnie kobietą, bo nigdy tak o sobie nie myślałam, zwykle używam słowa dziewczyna. — Zaśmiała się.
Pysia: Kącik jej ust drgnął ku górze w uśmiechu.
— Dlaczego cię zaskoczyłam? Czyżbyś nie była kobietą? Na moje oko tak. Co także pokazuje twoja praca. Ma pazur. Widać, że dojrzała kobieta ją tworzyła, która na tym się zna i przede wszystkim na talent. Więc skąd to określenie "dziewczyna"? — zapytała, lekko ciągnąć Annę za język, biorąc delikatnie ją pod włos, bo jednak widziała, jak kobieta sie stresuje.
Ania: — Wiesz, bo ja czuję się młoda duchem. Natomiast jeśli chodzi o talent... — Lekko się zmieszała. — To wolę jednak uważać, że pracowałam na to, niż że się z tym urodziłam. — Uśmiechnęła się szerzej. Poprawiła kosmyk włosów, który niesfornie opadł na jej czoło. — I nie twierdzę, że się na tym znam. Staram się i uczę na błędach, ale jest jeszcze wiele rzeczy, których nie potrafię.
Pysia: — Młoda duchem? Niech zatem tak zostanie na długie lata! — Podniosła głos z entuzjazmem. Nawet ręce uniosła na chwilę ku górze. — To na pewno. W końcu człowiek uczy się całe życie. Czy i ty byłaś samoukiem skoro nie urodziłaś się z tym?
Ania: — Może i nie urodziłam się z talentem, ale z potrzebą malowania czy rysowania już tak. Jestem samoukiem, chociaż kiedyś przez rok chodziłam na zajęcia plastyczne, ale jedyne co zapamiętałam, to że kiedyś namalowałam faraona i byłam z niego dumna. — Uśmiechnęła się na to wspomnienie. — Ale największy progres zrobiłam w ciągu ostatniego roku, dzięki dołączeniu do czatu grupowego, gdzie zebrało się kilku ludzi, którzy rysują. Można się pochwalić, zapytać o rady, a to bardzo mnie rozwinęło — wyjaśniła. Dyskretne poprawiła bordową sukienkę.
Pysia: — Grupka? Czy zechcesz się z nami podzielić szerszymi informacjami? Jak tam trafiłaś? Czego się tak uczycie? Jak można do takiej grupy pomocy trafić? — dopytała, nie spuszczając wzroku z kobiety, chcąc jednak wysłuchać odpowiedzi na zadane pytania.
Ania: — Wszystko rozpoczęło się od challenge'u, że namalujemy, o ile mnie pamięć nie myli, sto twarzy. Koleżanka zapytała, czy chcę dołączyć i tak trafiłam na chat grupowy. Pewnie gdybym wchodziła na grupy związane z rysunkiem, trafiłabym wcześniej do czegoś takiego. – Zaśmiała się cicho.
Pysia: — Sto twarzy? Takich samych czy różnych? — dopytała, brnąc w temat. Cóż, sto twarzy – to nie było mało. Dla niej wręcz dużo, ale może to dlatego, że artystą nie była i nie malowała. Chociaż, zapewne nie tylko dla niej było to bardzo dużo.
Ania: — Oczywiście, że różnych, ale dalej nawet do ćwierci tego wyzwania nie dotarłam. Przestałam właściwie liczyć — rzekła, mając nadzieję, że nie pomyliła się i faktycznie nie ma ich dwadzieścia pięć. — Wszystkie są na Instagramie, a pierwszą do tego wyzwania wybrałam Tris z "Niezgodnej".
Pysia: — Nie dotarłaś? Jak to? Czyli rzecz można, że wyzwanie nie zostało wykonane? Tris? Dlaczego akurat tę kobietę? — zapytała, nalewając z karafki wodę z miętą i cytryną. Miała także w sobie nutę miodu dla urozmaicenia. Jednak tym razem nie było żadnych ciastek, nie licząc przedniego odcinka z Astrą.
Ania: — A tak to! To malowanie zajmuje dużo czasu, na niektóre prace poświęcam po dwa tygodnie, więc logicznym jest, że przez rok tylu nie namalowałam — odpowiedziała. Z trudem kryła swoje oburzenie. — Natomiast Tris wybrałam, gdyż kiedyś już podejmowałam próby jej wykonania.
Pysia: Kobieta skinęła głową, poznając jednak czas, w którym Anna była w tym wyzwaniu. Szczerze sądziła, że będzie to o wiele więcej dni, jednak nie miała zamiaru wchodzić już w ten temat. Nie trudno było zauważyć, że jest to temat drażliwy na kobiety.
— W porządku, rozumiem. Zatem mówisz, że już kiedyś chciałaś namolować Tris. To oznacza, że lubisz tę serię? Czy może inne postacie z książek także malujesz? — zapytała, chcąc znaleźć jakiś punkt zaczepienie, o który będzie mogła oprzeć temat, by w niego brnąć.
Ania: — Lubię, aczkolwiek chęć namalowania Tris zaczęła się od ulotki, którą kiedyś zabrałam z kina. — Uśmiechnęła się szerzej. — Innych postaci z książek nie maluję, chyba że już kiedyś powstał fanart lub... — Zawahała się. — ...jest to postać z mojej historii.
Pysia: O, o, o i to jest hot temat. Wręcz uśmiechnęła się pod nosem, widząc uśmiech dziewczyny, jak i mając możliwość by jednak brnąć w inny temat. Bądź co bądź, nie chciała jej denerwować. W końcu nie po to przyszła do telewizji. Chciała żeby się wyluzowała, a nie spinała, mając w sobie negatywne emocje.
— Z twojej historii? Czyżby artystka nie była tylko artystką ale także autorem? Zechcesz się tym podzielić ze mną, jak i widzami?
Ania: — Teraz to wkroczyłaś na ryzykowny grunt, bo jak zacznę, to trudno mi przestać — odpowiedziała, a w jej oczach pojawiły się iskierki radości. — Tak, jestem też autorką, publikuję na Wattpadzie, ale to pierwszy draft. — Uśmiechnęła się z zakłopotaniem. — Piszę dwie powieści: "Smoczą łzę" i "Siostry blasku i cienia", ale może nie będę was zanudzać szczegółami.
Pysia: — Ależ mów, śmiało. Bardzo chętnie dowiemy się czegoś więcej. Brniemy w grunt, jestem bardzo ciekawa twojej odpowiedzi. Zresztą na pewno nie tylko ja, bo także wiele widzów przed telewizorem — powiedziała, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który wręcz poszerzył się. W końcu sama przyznała, bądź co bądź, że o tym mogła dużo mówić, a co za tym idzie, uwielbia ten temat. Cudnie. Trafiła w dziesiątkę.
Ania: — Skoro zachęcasz, ale pamiętaj, że ostrzegałam. — Uśmiechnęła się szeroko i z zadowoleniem wypisanym na twarzy zaczęła opowiadać: — Zacznę od tej, która zaczęłam wcześniej, czyli "Smocza krew", ale teraz powinna zapalić się czerwona lampka. Przecież powiedziałam, że piszę "Smoczą łzę". — Zaśmiała się cicho. — Otóż, to druga część. Pierwsza została zakończona na poziomie pierwszego draftu, czekam z poprawianiem na koniec trylogii. Ta historia opowiada o Astrid, która wraz z niemalże duchowym przewodnikiem... — Nie mogła się powstrzymać od tyciego żartu, który zrozumieją tylko osoby, które czytają jej powieść. — ...wyrusza, by oddać smocze jaja skradzione przez ludzi. Tak wygląda główna oś fabuły, a że ja kocham wątki, to jest ich wiele. — Na moment zamilkła, wpatrując się w cień rzucany przez fotel, co przypomniało jej, że powinna opowiedzieć o drugiej powieści, związanej właśnie z cieniem. — Drugą historią jest powieść pod tytułem "Siostry blasku i cienia". Opowiada historię dwóch sióstr, Damony i Luminy, które zostały rozdzielone. Tę historię trudno ująć w jednym zdaniu, ale spróbuję. — Poprawiła rękawy sukni, jakby chciała podkreślić jakie to wyzwanie. — Historia łącząca przeszłość z teraźniejszością, w której bohaterki odkrywają siebie, ale też historię rodziny, a wszystko z dodatkiem magii blasku i cienia. — Odetchnęła z ulgą. W jej oczach pojawił się błysk satysfakcji.
Pysia: Słuchała kobiety z niemałym zainteresowaniem, które powiększało się z każdym wypowiedzianym słowem. Wręcz nie mogła się powstrzymać i pochyliła się opierając łokcie o swoje uda.
— Z tego co słyszę gustujesz w fantastyce. Czy mam rację? A oprócz tej tematyki w czym jeszcze gustujesz? Masz jeszcze jakieś plany pisarskie?
Ania: — Kocham fantastykę, w innej tematyce czasem coś przeczytam lub napiszę, ale moje serduszko bije dla magicznych stworzeń. — Uśmiechnęła się szerzej. — A jeśli chodzi o plany... to zawsze jakieś mam. Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że chciałabym zobaczyć swoją książkę na półce. Ale czy to się uda? Nie mam pojęcia. — Wzruszyła ramionami. W myślach przypomniała sobie, że powinna wcześniej skończyć pisać powieść, ale to przecież było wiadome.
Pysia: — Kto nie marzy, by swoją pozycję widzieć w Empiku, czy innej księgarni stacjonarnej lub internetowej. — Pochyliła się, by nalać z karafki wody do szklanki, którą wzięła i oparła się o oparcie fotela. — Warto próbować na pewno. A jakie wydawnictwo ci się marzy?
Ania: — Szczerze mówiąc, nie wiem. Chciałabym na pewno tradycyjne, w którym powieść byłaby dopieszczona zarówno pod względem redakcji, korekty, ale także promocji. — Nalała sobie zimnej wody, której nie znosiła, ale od rozmowy zaschło jej w gardle. Szkoda, że nie mieli mleka.
Pysia: Kobieta skinęła głową na znak zrozumienia. W końcu parę tych wydawnictw tradycyjnych było. Zresztą, na wydanie samemu trzeba było mieć dużo pieniędzy, by wszystko było na wysokim poziomie wydane, zwłaszcza, jak nikt nie zna nazwiska debiutanta.
— Tego ci życzę, kochana. Może akurat uda ci się wydać coś swojego. A powiedz mi, skąd się wziął twój nick: Anna Sand? Czy to tylko pseudonim, czy tak naprawdę się nazywasz?
Ania: Spodziewała się tego pytania, wielu już opowiadała historię swojego nicku.
— Jest to pseudonim, który właściwie nie wymyśliłam sama. Wszystko zaczęło się od przyjaciółek, które zaczęły nazywać mnie Sandi. Delikatnie skróciłam i tak oto jestem Sand. — Wzruszyła ramionami. — Nie jest to oryginalne, ale już wielu ludzi mnie kojarzy po tym pseudonimie.
Pysia: — A Anna? — dopytała, upijając kolejny łyk ze szklanki, po czym oparła ją o udo.
Ania: — Moje imię. Proste i logiczne — odpowiedziała, chociaż dziwiło ją to oczywiste pytanie.
Pysia: Skinęła głową na znak zrozumienia. Bądź co bądź także mogło być zmyślone, a nie wspomniała o tym wcześniej, a raczej jej to nie umknęło. Dlatego szybko napiła się wody, ponownie opierając w połowie pełną szklankę o swoje udo.
— A czymś jeszcze się interesujesz?
Ania: — Poza pisaniem, grafiką? — Zamyśliła się. — Dawniej dużo czytałam, teraz z tym trochę gorzej, ale z takich zainteresowań to może spacery, bajki. Niewiele czasu zostaje przy pisaniu i grafice, no i studiach. — Westchnęła ciężko, wspominając, ile czasu miała w wakacje.
Pysia: — Studiach? Czyżby były one związane z twoją pasją? — Zaczepiła się tej jednak części wypowiedzi, która miała jednak ciąg dalszy. A przynajmniej zawsze można było spróbować, czy coś powie na ten temat. Jeżeli nie to zostają jej tematyki książek jakie czyta, czy o bajki też mogłaby zapytać.
Ania: — Niestety nie. Ciągle się zastanawiam, co na nich robię. Chemia ma jednak niewiele związku z pisaniem, no chyba że sprawozdań, czy grafiką. Rysowanie wzorów strukturalnych nie należy do najciekawszych. — Smutno spuściła głowę, a po sali przeszedł szmer współczucia. — Ale dalej liczę, że znajdę w chemii kolejną pasję.
Pysia: — Chemia? O proszę. Co takiego właśnie skłoniło cię, by to właśnie na tym kierunku szukać kolejnej pasji? Co się stało, że ruszyłaś właśnie do niej, gdy jest tyle artystycznych uczelni? — zapytała, po czym wypiła szklankę wody do końca, odkładając ją na szklany stolik do kawy. Ponownie oparła się o oparcie fotela, przyglądając się rozmówczyni z zainteresowaniem.
Ania: — Coraz trudniejsze pytania zadajesz. — Zmieszała się. — Byłam i właściwie jest dobra z przedmiotów ścisłych, więc chemia wydawała się dosyć ciekawa. Artystyczne rzeczy traktuję jako hobby, a nie realną możliwość późniejszej pracy. — Wzruszyła ramionami. Nie lubiła rozmawiać o studiach, ale starała zapanować nad wyrazem twarzy, by jej rozmówczyni, nie odczuwa dyskomfortu.
Pysia: Mimowolnie zaśmiała się, słysząc jej słowa na temat jakie pytania zadaje. Czy były takie trudne? Nie wydawało jej się. Zresztą jeszcze miały czas na wizji, więc mogła poczekać aż ułoży sobie odpowiedź na spokojnie, lecz szybko opanowała ów reakcję, pozostawiając jedynie szeroki uśmiech na twarzy. Odłożyła szklankę, słuchając słów kobiety.
— Dlaczego? Nie widzisz się w tym zawodzie? A jako chemik? W laboratorium?
Ania: — Nie, nie widzę się w tym zawodzie — przyznała. — Laboratorium bywa stresogenne, a pisanie raportów męczące i nudne. O ile chemię lubię, o tyle w laboratorium siebie nie widzę. Jeśli zapytasz gdzie się widzę, to Cię uduszę! — zagroziła, dostrzegając chytry wzrok prowadzącej.
Pysia: Uniosła ręce do góry w geście obronnym. Chociaż nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, który spowodowany był rozbawieniem przez słowa rozmówczyni.
— Dobrze. Nie zapytam. Ale zapytam o to, co byś chciała powiedzieć na koniec? Nie będę cię męczyć — powiedziała, opuszczając dłonie, nie spuszczając wzroku z kobiety naprzeciwko.
Ania: Zamilkła na chwilę, zastanawiając się nad ostatnią wypowiedzią.
— Wytrwałość to według mnie największa cnota pisarza. Nie warto rezygnować z marzeń i nigdy nie jest za późno na znalezienie pasji. Dziękuję za wywiad. — Kiwnęła głową rozmówczyni z wdzięcznością.
Pysia: — Zgadzam się w stu procentach. I to ja bardzo dziękuję — powiedziała, a zaraz usłyszała głos kamerzysty: "Mamy to". Dlatego wstała z uśmiechem raz jeszcze dziękując Ani i proponując wspólną kawę.
Smok Anny:
Wykonała: Emilia Kolosa
Korekta panic_black_
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top