Rozdział*38
Spokój ogarnął Ilonę, dopiero kiedy znalazła się w pokoju. Od obiadu obawiała się reakcji króla na jej zachowanie, lecz ta nie nastała, co więcej odwołał kolację, więc nie musiała na niego patrzeć. Teraz kiedy znajdowała się w zaciszu swojego pokoju, wreszcie mogła się rozluźnić. Dalia, po tym jak pomogła jej ściągnąć suknię, poszła do swojego pokoju, więc Ilona miała trochę prywatności. Od czasu rozmowy ich relacje lekko się zmieniły, co cieszyło dziewczynę, ale dalej wiedziała, że Dalia nie miałaby skrupułów, by donieść królowi o jej działaniach. Długo czekała na moment, by móc poszukać kluczyka do księgi, którą znalazła w gabinecie królowej.
Zaczęła od przeszukania toaletki królowej. Ozdobna biżuteria w kuferkach sprawiła, że przypomniała sobie, jak pomagała wybrać królowej odpowiedni naszyjnik na bal. Było to jedno z nielicznych wspomnień, które budziły w niej ciepłe uczucie do królowej.
Lato było tego roku wyjątkowo gorące, podobnie jak emocje, które targały Iloną. Niedawno zaczęła pracę jako dwórka. Ciągle obawiała się, że popełni jakiś błąd. Już widziała, jak kończą osoby, które zawiodą władczynię. Właśnie zmagały się z ostatnimi przygotowaniami, kiedy królowa poprosiła młodą dwórkę o pomoc w doborze biżuterii.
Ilona pamiętała stres, jaki towarzyszył jej przy przeglądaniu drogocennych klejnotów. Niektóre były warte więcej niż jej miesięczna pensja. Królowa była tego dnia ubrana w złotą suknię, do której ze względu na bogactwo stroju trudno było dobrać biżuterię, która komponowałaby się ze zdobieniami wyszytymi na delikatnym materiale.
Dwórka szukała wytrwale wśród biżuterii. Odrzucała kolejne ozdobne naszyjniki, a nadzieja, że uda jej się znaleźć coś odpowiedniego, znikała. Wszystkie, jakie widziała, były bogate, z wielkimi klejnotami, przez co za bardzo się wyróżniały. Kiedy obejrzała wszystkie, poczuła, jak panika się w niej zbiera. Nawet nie wiedziała, skąd pojawił się w jej głowie pomysł.
– Czy mogę namalować na twojej skórze różę, Wasza Wysokość? – zapytała, głos jej lekko drżał.
Pamiętała swoje zaskoczenie, gdy władczyni się zgodziła. Ilona spędziła ponad godzinę na malowaniu atramentem róży, której pędy okalały szyję kobiety niczym naszyjnik. Władczyni uśmiechnęła się do Ilony, kiedy ta skończyła, i podarowała jeden z najcenniejszych klejnotów w swojej kolekcji.
Ilona ubierała go na specjalne okazje, a teraz gdy przeglądała biżuterię, ujrzała niemal identyczny naszyjnik. Złoty wisior z rubinem w kształcie serca. Delikatnie go dotknęła, a w swoim sercu poczuła ukłucie wyrzutów sumienia. Po raz kolejny przed jej oczami pojawiła się twarz umierającej władczyni i jej zszokowane spojrzenie.
Zamknęła kuferek na biżuterię. Wzięła głębszy oddech, nim wróciła do poszukiwań. Przeglądała wszystkie możliwe skrytki zarówno w szafach, jak i te pod podłogą. Znalazła ku swojemu przerażeniu nawet trupa szczura. Ze wstrętem go odrzuciła.
– Gdzie jesteś kluczu? – zapytała, klękając na podłodze. Spojrzała na bałagan, który zrobiła. Suknie walały się po całym pokoju. Na samą myśl o sprzątaniu tego czuła niechęć. Wiedziała, że jeśli zostawi tak ten chaos, to wyda się, że czegoś szukała. Wstała z podłogi i zaczęła zbierać ubrania. Sprawnymi ruchami składała je, jak wiele razy wcześniej. Włożyła wszystkie suknie do szafy i zajęła się kosmetykami, które leżały w chaosie na toaletce. Ozdobne pudełeczka umieściła w szufladzie.
Kiedy skończyła sprzątać, położyła się do łóżka, jednak nie zasnęła. Liczyła, że Ksawier do niej przyjdzie. Zastanawiała się, gdzie królowa mogła schować kluczyk. Była pewna, że gdzieś go widziała, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie. Przeleciała wzrokiem po pomieszczeniu. Zauważyła błysk na obrazie. Wtedy do niej dotarło, gdzie widziała klucz. Wstała z łóżka i spojrzała wprost na portret królowej, na który z trudem patrzyła. Wydawało jej się, że kobieta patrzy na nią z wyrzutem i za chwilę wyjdzie z obrazu. Na szyi sportretowanej widział kluczyk, który nie był namalowany. Ilona wyjęła go delikatnie, nie chcąc zniszczyć dzieła. Chciałaby od razu pójść otworzyć księgę, ale zdawała sobie sprawę, że byłoby to zbyt podejrzane. Zawiesiła sobie przedmiot na szyi przy pomocy łańcuszka, by go jutro nie zapomnieć.
Usłyszała pukanie w okno. Odwróciła się i zauważyła Ksawiera. Chłopak nie miał zadowolonej miny, domyśliła się, że coś musiało się stać. Otworzyła okno, wpuszczając młodzieńca do środka.
– Co się stało? – zapytała, patrząc prosto w jego oczy.
– Trudno to wyjaśnić. Żeby zrozumieć, to musisz poznać pewną historię. Właściwie wie o tym tylko Artur, Astrid i Dorian, ale ufam ci, więc myślę, że powinnaś wiedzieć. Stało się to nad morzem, Astrid była wyczerpana po zaklęciu, ale i tak rzuciła mi się na pomoc. Prawie się utopiła. Musiałem coś zrobić, nie mogłem pozwolić jej umrzeć.
– Co zrobiłeś?
– Połączyłem się z nią przez oddanie energii. Od tego czasu byliśmy połączeni, co ona czuła, czułem i ja. Co prawda miało to swoje wady, ostatnio czułem się przez to słabo, ale nie chciałem stracić tej więzi. Może to głupio zabrzmi, ale czułem, że ona jest ważna. Dzisiaj ją straciłem.
– Jak do tego doszło?
– Dorian ją zablokował. Próbowałem się bronić, lecz wdarł się siłą do mojego umysłu. Nie miałem żadnych szans.
– Skoro dał radę ją zablokować, da radę ją odblokować. Chociaż wydaje mi się, że musiał mieć jakiś powód.
– Ty go bronisz? – zdziwił się.
Ilona wzruszyła ramionami. Wątpiła, że elf zrobiłby coś, co nie miałoby sensu. Poczuła, jednak ból, kiedy Ksawier spojrzał na nią z wyrzutem.
– Powiedział coś?
– Tylko że to dla mojego dobra. Wiesz, ja nie wpuściłem go do umysłu, gdy chciał mi pomóc, ale ja nie chciałem, żeby znowu ktoś grzebał w mojej głowie.
– Znowu?
– Tak, znowu, ale nie chcę o tym mówić.
– Rozumiem. Wróćmy do tematu Doriana, myślę, że powinieneś z nim porozmawiać.
– Znowu będzie chciał, żebym pozwolił mu wejść do swojej głowy. Ja nie chcę tego znowu przeżywać.
Ilona dotknęła ramienia Ksawiera. Chciała mu pokazać, że go wspiera, jednak nie wiedziała, co więcej może mu poradzić. Porozmawiałaby z Dorianem, ale nie mogła tego zrobić nie zauważona, a nie chciała sprowadzać uwagi króla na skrzydło królowej.
– Wiem, daj sobie czas, nie musisz podejmować decyzji od razu. Prześpij się z tym.
– Dziękuję, że jesteś. Dalej ciężko mi się przyzwyczaić do twojego nowego wyglądu, ale dalej jesteś moją przyjaciółką. Potrzebowałem tej rozmowy.
– Zawsze możesz na mnie liczyć. Chciałam z tobą jeszcze o czymś porozmawiać.
– Słucham – zachęcił ją.
– W czasie szykowania listy gości natknęłam się na twój portret. Zdziwiłem się trochę, bo nie sądziłem, że należysz do rodu Karolingów. Wiesz, nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie to, że ze wszystkich ksiąg, do których udało mi się dotrzeć, usunięto strony z informacjami o Karolingach.
– Wiesz, ja długo nie wiedziałem, że do nich należę. Gdyby nie wizyta u elfów. Wiesz, to ja teraz powinienem być królem. Mój ród w tym pokoleniu powinien rządzić.
– Właściwie jako adoptowany syn króla i tak przejmiesz władzę. Wystarczy się go pozbyć – szepnęła. Zdziwiła się, że te słowa tak łatwo przeszły jej przez gardło. Ksawier lekko się odsunął, a jego oczy rozszerzyły się w szoku.
– To wszystko nie jest takie proste. Może w teorii owszem, ale w praktyce szlachcice nie pozwolą na to. Jeśli czegoś się nauczyłem to tego, że aby rządzić, potrzebne jest poparcie. Pojawiłby się jakiś daleki krewny i rozpoczęłaby się wojna domowa, a tego nie chcemy.
– Zdobędziemy poparcie. Za niedługo odbędzie się bal, pojawią się na nim największe osobistości. W końcu sama ich zapraszałam.
– Poparcie bez dowodu, że mam prawo rządzić, na niewiele się zda. Nawet jeśli jakimś cudem król zginie.
– Nie jakimś cudem, Ksawierze. Wiem, że nie uważasz tego za słuszne, ale powinniśmy go zabić, zanim on zabije nas.
– Gdyby chciał, już by nas zabił. Ilono, wiem, że czujesz się zagrożona, ale nie możemy tego zrobić. Nie zniżymy się do jego poziomu – odpowiedział twardo.
Ilona zacisnęła usta w wąską kreskę. Chciała dla nich jak najlepiej, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie chce tego zaakceptować. Co prawda sama myśl o zabiciu króla, sprawiała, że brzydziła się samą sobą, ale gdyby to im pomogło, to gotowa była nawet na ten ruch.
– Zmieniłaś się – szepnął cicho, po chwili milczenia.
– Musiałam. Wiesz, widziałam wiele w czasie służby u królowej i wielu czynów musiałam się dopuścić, z których nie jestem dumna, ale robiłam, co musiałam. Po zabiciu królowej dalej mam wyrzuty sumienia, zastanawiam się, co by było, gdybym postąpiła inaczej, ale zrobiłabym to znowu.
– Nigdy mi nie mówiłaś o cieniach służby u królowej – zauważył.
Ilona kiwnęła głową. Nie opowiadała mu o ciężarze, jaki miała na sercu przez pracę u królowej. Widział jej łzy, ale nigdy nie znał prawdziwego powodu. Teraz zaczynała żałować, że nigdy mu nie powiedziała prawdy.
– Nie chciałam, żebyś mi współczuł. Przestałam być dzieckiem, ty także powinieneś.
– Są pewne granice, których nie należy przekraczać, Ilono – wyszeptał.
– Też je mam, chociaż przez lata się przesunęły. Początkowo nawet nie było widać, że coś jest nie tak. Nie raz raniłam innych nie tylko słowem, ale również czynem. Ty byłeś jedynym, przy którym czułam się sobą. Nie dwórką, lecz Iloną. Oddzielałam to od siebie.
– Nie, Ilono, nie oddzieliłaś. Udawałaś. Udawałaś przy mnie, że wszystko jest w porządku, ale w ten sposób tylko pogarszałaś sytuację.
Ilona przyciągnęłam kolana pod brodę. Poczuła, jak Ksawier obejmuje ją. Położyła głowę na jego ramieniu.
– Tak było prościej – wyszeptała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. – Jestem złą osobą.
– Nie, robiłaś, co musiałaś. Teraz nie musisz tego robić. Znajdziemy inne rozwiązanie.
Ilona nie odpowiedziała. Czuła, że Ksawier dalej nie rozumie, co więcej nigdy nie poznał jej prawdziwej twarzy. Rozkoszowała się ciepłem bijącym od niego. Jego spokojny oddech uspokoił ją, jak zawsze przez te wszystkie lata. Chłopak nigdy nie dociekał, za co była mu wdzięczna, jednak poczuła, że czas opowiedzieć mu, co naprawdę działo się w skrzydle królowej. Całą historię.
– Pierwszy raz byłam w skrzydle królowej w pierwszym roku służby – zaczęła – uznałam to za zaszczyt. Wiesz, wcześniej nawet o nim nie wiedziałam. Możesz wyobrazić sobie moje przerażenie, kiedy odkryłam, co robi tym biednym stworzeniom. Jednak nie reagowałam na to, podobnie jak na krzywdę ludzi. Bałam się.
– Nie dziwię się, na pewno także teraz się boisz. Już nie królowej, ale króla.
– Już nie, mam dość strachu przed nimi. Dzisiaj uwolniłam Felicję z lochu. Wiem, że poniosę karę, ale już mnie to nie obchodzi. Bardziej boję się o moją rodzinę. Jednak wrócę do mojej historii. Wyrywanie skrzydełek wróżkom, łusek syrenom, by zmusić je do płaczu, piłowanie rogu jednorożca... Na wszystko to pozwalałam, bez słowa sprzeciwu. Wstydzę się, że nie zareagowałam. Po tym jak ostrzegłam cię i Artura przed zmianą planów, królowa się o tym dowiedziała. Miałam za karę pomagać w skrzydle królowej.
Ksawier milczał. Patrzył skupiony na twarz Ilony, która zamilkła na chwilę.
– Nie było źle. Karmiłam istoty, w tym syreny. Nigdy nie wyobrażam sobie ich bólu w czasie wyrywania łusek, lecz pierwszego dnia odczułam go aż za dobrze. Przekazały mi go, pokazały, jak cierpiały przy każdej wyrwanej łusce. To był najgorszy ból, jaki kiedykolwiek czułam. Jednak nawet to nie sprawiło, że postawiłam się królowej. Stało się to za sprawą Doriana.
Ksawier krzywo się uśmiechnął.
– Chciałam mu pomóc i popełniłam pierwszy błąd. Podarowałam mu małą różę. Nie spodziewałam się problemów, lecz on wykorzystał ją. Zaatakował mnie. Chciał uciec. Ryszard nie miał wyboru i zranił elfa.
– Królowa musiała być wściekła.
– Była, chciała połączyć mnie z elfem więzią, aby nie zranić go, ale bez robienia mu fizycznej krzywdy. Dorian odmówił. Królowa kazała mi go zabić. Podała mi sztylet. Wbiłam go w jej pierś – powiedziała spokojnym głosem. – Gdyby nie Ryszard, już bym wisiała za zabicie królowej. Wiperion sprawiła, że wyglądam jak królowa, ale mam u niej dług.
– Król jednak dowiedział się prawdy? – zapytał.
Ilona kiwnęła głową.
– Zapytał, jak się poznali. Nie wiedziałam.
– Tego nikt nie wie poza nimi – stwierdził.
Ilona kiwnęła głową. Już zdążyła się zorientować. Kiedy opowiedziała Ksawierowi całą prawdę, poczuła się lepiej. Chłopak nie odsunął się od niej. Dalej obejmował ją ramieniem.
– Dlaczego nawet teraz, kiedy wiesz, jak do tego doszło, jesteś przy mnie?
– Bo wiem, że nie widziałaś innego wyjścia, a po drugie nie tylko ty masz krew na rękach.
– To nie była twoja wina, że Ronald zginął – zaprzeczyła.
Ksawier jednak nie przyznał jej racji. Nigdy sobie nie wybaczył, że tamtego dnia namówił przyjaciela na wyjście poza bezpieczny teren.
– Wiesz, tego dnia w czasie zabawy się pokłóciliśmy. Bawiliśmy się w rycerzy. Wygrał ze mną, a ja w złości powiedziałem, że nie chcę go znać. To były moje ostatnie słowa do niego. Może to głupie, ale może gdybym przyjął swoją porażkę z godnością, to razem schowalibyśmy się za skałą. Nie zginąłby.
Ilona pokręciła głową.
– To nie twoja wina. Ronald powiedziałby ci dokładnie to samo – zapewniła, patrząc prosto w oczy chłopaka. – Nie zabiłeś go, smoki to zrobiły.
– Nie winię za to smoków.
Ilona pokręciła głową. Dalej nie uważała, żeby Ksawier był winien śmierci królewicza. Szkoda tylko, że nie potrafiła przekonać do tego chłopaka, a próbowała zrobić to od lat.
– Pójdę już. Lepiej, żeby nie wyszło na jaw, że nie jestem w swojej komnacie.
Ilona wyczuła, że chodzi o coś innego niż ryzyko przyłapania, ale o rozmowę, którą usiłował przerwać. Żałowała, że w ogóle wspomniała Ronalda, nie chciała zostać znowu sama. Popatrzyła, jak chłopak podchodzi do okna i przez nie przechodzi. Zimny podmuch nocnego powietrza sprawił, że zadrżała.
Ułożyła się wygodnie w łóżku. Jednak dalej nie spała. Zastanawiała się nad ostatnią rozmową. Ksawier powinien rządzić – ta myśl nie dawała jej spokoju. Chciałaby, żeby stała się prawdą. Jednak nie wierzyła, że uda się to osiągnąć bez królobójstwa. Wiedziała, że Ksawier by się do tego nie posunął, ale ona była do tego zdolna. Czuła, że przekroczyła granicę, gdy wbiła sztylet w ciało królowej, teraz nie zamierzała wracać za bezpieczną barierę, którą wcześnie tworzyło nie tylko jej sumienie, ale również strach. Strach, który zniknął. Nie obawiała się już o siebie. Teraz miała cel – osadzenie Ksawiera na tronie Fantazji – który zamierzała zrealizować niezależnie od ceny.
Hejka, Słodziaki!
Przepraszam za małe opóźnienie, myślę, że mi to wybaczycie. W ramach zadośćuczynienia następny, a zarazem ostatni rozdział, nie będzie za dwa tygodnie, ale na dniach, a kiedy dokładnie... jeszcze nie wiem. Ten rozdział był poświęcony Ilonie. Lubię tę postać, chociaż widzę, że jeszcze nie wykorzystałam jej całego potencjału.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top