6. Louis gdzie Ty do cholery jesteś?
*** tydzień później ***
Dziś już 28 czerwca co oznacza, że ruszamy w trasę! Nie mogę uwierzyć że już minął miesiąc od kiedy jestem w Londynie, z dnia na dzień przekonuję się że mogłabym tu zostać na zawsze. Trasa chłopaków zaczyna się od Australii, więc czeka nas męcząca podróż, ale za to będzie tam cieplutko! Pierwsze dwa koncerty odbędą się w Sydney, w czasie wywiadów czy prób chłopaków ja będę mogła trochę pozwiedzać. Spakowałam swoją torebkę sprawdzając dokładnie czy na pewno wszystko zabrałam ze sobą, Harry pomógł zanieść mi walizki na przedpokój skąd weźmie je ochroniarz i spakuje do samochodu. Wysłałam mamie i Lenie wiadomości o której wylatuję i że dam znać jak będziemy na miejscu. Ubrałam czarne jeansowe szorty, białą zwiewną koszulę z rękawem 3/4 i czarne vansy do tego, uzupełniłam wszystko okularami przeciwsłonecznymi i razem z Harrym ruszyliśmy do garażu. Po 45 min dotarliśmy na lotnisko i zostaliśmy skierowani do prywatnej poczekalni, do odprawy mieliśmy jeszcze 2 godziny, przyjechaliśmy wszyscy wcześniej bo chłopaki woleli uniknąć tłumu fanek. Harry z Niallem i Liamem rozmawiali na nieznane mi tematy, natomiast Lou smacznie spał na swoim siedzeniu, ja przeglądałam spokojnie twittera i instagrama, plus oczywiście wysłałam snapa. Nagle ktoś potrząsnął moim ramieniem, podniosłam głowę i zobaczyłam Nialla który przykładał palec wskazujący do ust dając mi znać że mam być cicho i iść za nim, patrzyłam tylko jak Harry i Liam chowają nasze wszystkie bagaże do łazienki podłączonej pod poczekalnie. Cała nasza czwórka wyszła przed pomieszczenie gdzie stał Mark - nasz ochroniarz.
- Gdzie się wybieracie? - spytał unosząc brew.
- Chcemy wrobić Louisa. - szepnął konspiracyjnie Niall.
- Wstawiliśmy wszystkie walizki do łazienki. - powiedział Liam.
- A ja przestawiłem mu zegarek w telefonie tak żeby myślał, że w tym czasie powinniśmy mieć przesiadkę w Singapurze. - pochwalił się Harry.
- Genialne! - pisnęłam.
- Emi teraz Twoja część planu. - powiedział poważnie Niall - Musisz zadzwonić do Lou i zapytać się gdzie się podziewa bo zaraz wylatujemy z Singapuru, jak któryś z nas by zadzwonił mógłby ogarnąć że to żart, więc wszystko w Twoich rękach. - poklepał mnie po plecach blondyn.
Wybrałam numer do Lou i czekałam, aż odbierze.
* Halo? - mruknął chłopak zaspanym głosem.
* Louis do cholery gdzie Ty jesteś? Za 15 min wylatujemy z Singapuru, a Ty gdzieś się włóczysz? -
* Zaraz że co?! - krzyknął spanikowany.
* Lou gdzie Ty jesteś? - spytałam poważnie.
* Cholera na lotnisku w Londynie, kurwa czemu mnie nikt nie obudził!
Usłyszeliśmy tylko jak za drzwiami chłopak z hukiem wstaje z miejsca i biegnie, wyleciał przez drzwi prawie potykając się o własne nogi, a my już nie wytrzymaliśmy ze śmiechu. Niall dosłownie turlał się po podłodze i nawet Mark cicho się śmiał.
- Zabiję Was kiedyś! - warknął Lou - Prawie na zawał padłem! - krzyknął, a my dalej nie mogliśmy przestać się śmiać w końcu Lou sam nie wytrzymał i zaczął śmiać się z nami.
W końcu przeszliśmy przez odprawę i weszliśmy do samolotu, miałam miejsce przy oknie obok mnie był Niall, a za nim Harry. Długo z Horanem rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy, aż w końcu oboje poczuliśmy zmęczenie, Niall zaproponował mi jedną słuchawkę którą oczywiście przyjęłam i usłyszałam mój ukochany zespół - Arctic Monkeys. Zostaliśmy obudzeniu tuż przed lądowaniem w Singapurze, tam mieliśmy prawie 1,5 godziny przerwy którą spożytkowaliśmy na posiłek i pogaduchy, chłopcy mniej więcej opowiedzieli mi gdzie po kolei kiedy będą przerwy na powrót do Londynu i jak wyglądają ich koncerty. Po ich opowieściach nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć jeden z nich bo z tego co mówili jest to jedno wielkie show na którym zarówno oni jak i fani bawią się doskonale. Gdy kierowaliśmy się do samolotu nie obyło się bez dopiekania Louisowi czy na pewno jest koło nas i wsiada do samolotu, zajęliśmy poprzednie miejsca i wystartowaliśmy w dalszą drogę. Nie mogłam już zasnąć więc zabrałam się za oglądanie filmów z Harrym i Niallem i oczywiście nie obyło się bez salw śmiechu i miliona komentarzy.
Reszta podróży minęła spokojnie i odetchnęłam z ulgą gdy wylądowaliśmy w Sydney, miałam już serdecznie dość tej podróży i jedyne o czym marzyłam to prysznic i wygodne łóżko. Gdy dojechaliśmy do pokoju podzielili nas na pokoje w jednym byłam ja, Harry i Niall, a w drugim Lou i Liam, pierwsze co zrobiłam to wyciągnęłam piżamę z walizki i poszłam pod prysznic. Dokłanie się wykąpałam, zmyłam makijaż i założyłam piżamę którą były bawełniane krótkie szorty i koszulka na ramiączkach. Wychodząc z łazienki poczułam cudowny zapach jedzenia, chłopaki zamówili makaron z kurczakiem i pesto, który swoją drogą był pyszny. Najedzona i czysta życzyłam chłopakom dobrej nocy i poszłam spać.
***
Obudziłam się w środku nocy, od czasu śmierci ojca raz na jakiś czas mam napady lękowe zazwyczaj jak dzieje się coś stresującego. Ostatni napad miałam w przeddzień pierwszego egzaminu i było to prawie 2 miesiące temu, jutro powinny być wyniki wszystkich egzaminów więc stres znowu wrócił. Wyjęłam paczkę papierosów, wyszłam na balkon i usiadłam na chłodnych płytkach, odpaliłam fajka i zaciągnęłam się uspokajającą nikotyną, oddychałam głęboko starając się uspokoić. Usłyszałam skrzypnięcie drzwiami i szybko się obejrzałam, stał w nich Niall. Odwróciłam wzrok znowu zaciągając się papierosem, słyszałam zbliżające się się kroki podniosłam wzrok i zobaczyłam blondyna siadającego na przeciwko mnie. Siedzieliśmy w głuchej ciszy dopóki nie skończyłam palić, przez ten cały czas czułam na sobie jego wzrok.
- Emi wszystko okej? - spytał niepewnie, na co wzruszyłam ramionami - Chcesz o tym pogadać? - chwilę się zastanawiałam czy powinnam, aż tak zaufać blondynowi.
- W stresowych sytuacjach miewam napady lękowe, często w nocy. - mruknęłam.
- Czymś się stresujesz?
- Wynikami egzaminów, jutro powinny być dostępne jakoś wieczorem. - westchnęłam.
- Skąd się wzięły te napady? - zapytał delikatnie - Jeśli oczywiście mogę spytać. - mimowolnie z moich oczu poleciały łzy, widziałam tylko zamazaną sylwetkę Nialla która podniosła się ze swojego miejsca, po czym poczułam jak siada obok mnie i oplata ramionami - Przepraszam nie powinienem pytać.
- Nie Niall, miałeś prawo. - powiedziałam pociągając nosem - Mam je od śmierci ojca. - chłopak nic nie powiedział tylko objął mnie mocniej.
Łzy swobodnie spływały po moich policzkach, ale poczułam wewnętrzną ulgę ponieważ nikt oprócz mamy nie wiedział o moich napadach. Bałam się że gdy ktoś się dowie uzna mnie za wariatkę i odrzuci, a tymczasem siedzę w środku nocy na balkonie z chłopakiem którego znam zaledwie miesiąc, z chłopakiem który nie odrzucił mnie mimo że poznał moją historię, czułam że jest kimś komu mogę zaufać, że jest godny na nazwanie go przyjacielem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niespodzianka!
W ramach wynagrodzenia mojej nieobecności mam tutaj jeszcze jeden rozdział :3
Liczę na komentarze ^^ gwiazdkami też nie pogardzę :)
Jutro prawdopodobnie kolejny rozdział YAMT || Niall Horan :3
aleks 9506 xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top