5. Przedstawienie czas zacząć.

***3 tygodnie później***

Ostatnie tygodnie spędziłam praktycznie z chłopakami w studiu ponieważ kończyli nagrywać swoją płytę, został tydzień do wyjazdu w trasę co oznacza że dziś kończę 18 lat! Jestem mega podekscytowana, dziś mamy iść do klubu i wybawić się za wszystkie czasy, ale jest jeden szczegół którym denerwujemy się wszyscy, dziś Niall i Lea mają się rozstać. Od kiedy mieszkam z Harrym chłopaki siedzą tu praktycznie cały czas i bardzo się z nimi zżyłam. 

Obudziłam się dość późno bo o 11.00, wykąpałam się po czym założyłam brzoskwiniową sukienkę na szerokich ramiączkach która sięga mi do połowy uda. Pogoda rozpieszczała nas jak na Anglię, od prawie tygodnia jest po prawie 30 stopni. Gotowa poszłam do kuchni gdzie zastałam rozgadanych chłopaków, którzy od razu rzucili się na mnie z urodzinowymi życzeniami, jako ostatni składał mi życzenia Harry.

- Wszystkiego najlepszego, żeby cały ten wyjazd był dla Ciebie przygodą którą zapamiętasz do końca życia, ale tego wieczoru nie musisz pamiętać. - rzucił Hazza na co wszyscy się zaśmialiśmy - A tu taki mały prezent od nas bo myślę że przyda Ci się w trasie. - podał mi spore pudełko owinięte tęczowym papierem.

- Nie musieliście! Dziękuję Wam! - powiedziałam i zaczęłam odpakowywać prezent którym okazał się MacBook Air - Oszaleliście do końca! - pisnęłam.

- Będziesz się mogła kontaktować z mamą przez Skype i ze swoimi znajomymi, przyda się kiedy my będziemy na jakimś wywiadzie albo coś. - przekazał mi Harry.

Potem wszyscy razem zjedliśmy pyszne śniadanie które zrobił sam Niall, wyglądał na bardzo wyluzowanego i szczęśliwego jakby w ogóle się nie przejmował dzisiejszym dniem. Po posiłku chłopcy rozeszli się do domu, a ja od razu odpaliłam nowe cacko. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam na Skype do mamy, odebrała po chwili i była bardzo zadowolona, że mogła porozmawiać ze mną i Harrym. Potem zadzwoniłam do Leny która była blisko utraty przytomności gdy Hazz usiadł obok mnie i pomachał do niej, moja przyjaciółka jak to ona złożyła mi bardzo ckliwe życzenia przez które prawie się popłakałam, oczywiście kazałam Lenie wszystkich ode mnie pozdrowić. Na koniec sprawdziłam facebooka i odpisałam na parę wiadomości.

- Szykuj się młoda. - rzucił Harry.

- Po pierwsze jestem młodsza tylko o rok, a po drugie dopiero 13 gdzie mam się szykować? - spytałam.

- Dziś zrobi Cię na bóstwo nasza stylistka, ale wcześniej jedziemy do galerii kupić Ci jakąś wystrzałową sukienkę którą powalisz pół klubu na kolana i nawet nie próbuj protestować bo to będzie Twój drugi prezent tylko ode mnie. - zarządził.

- Tylko wezmę skórę i jakąś torebkę. - uśmiechnęłam się.

Pół godziny później byliśmy w centrum handlowym i to w jego droższej części, czułam się mocno nieswojo, ale Harry zapewniał mnie że tutaj znajdziemy coś idealnego dla mnie. Byłam po przymierzeniu już kilku sukienek, ale Harry "perfekcja" Styles ciągle twierdził, że to jeszcze nie to. Już wręcz siłą zaciągnął mnie do Diora, wszystko wręcz krzyczało "kosztuje więcej niż kiedykolwiek miałaś". Niepewnie chodziłam między półkami, gdy przede mną wyskoczyła ekspedientka.

- W czym mogę pomóc? - spytała uprzejmie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć na szczęście Harry mnie uratował.

- Szukamy czegoś na wyjście do kluby dla jubilatki. - wskazał na mnie.

- Coś klasycznego? Czy bardziej odważnego? 

- Pośrednio. - odparł Harry, a kobieta zaczęła mierzyć mnie, mogłoby się wydawać że zna na pamięć każdą kreacje w tym sklepie.

- Wiem! - klasnęła w ręce i ruszyła do odpowiedniego wieszaka - Będzie idealna.

Kobieta podała mi piękną, choć trochę krótką czarną sukienkę obszytą koronką, na plecach miała rozcięcie w kształcie litery "v" i była na grubszych ramiączkach. Gdy przymierzałam sukienkę, ekspedientka dorzuciła mi srebrne, średniej wysokości szpilki. Ubrana w sukienkę i buty wyszłam pokazać się kobiecie i mojemu kuzynowi, ekspedientka uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie, a Hazza aż szerzej otworzył oczy.

- Mamy zwycięzcę! - zaśmiał się Harry. 

- Wygląda Pani powalająco. - skomplementowała mnie kobieta.

Czułam się dosłownie jak milion dolarów. Przebrałam się w moje ubrania w tym czasie Harry zapłacił za ubrania i pojechaliśmy do stylistki. Tam zostałam kompletnie dopieszczona, paznokcie miałam pomalowane na srebrno do butów, włosy falami opadały na moje ramiona, a oczy były przepięknie pomalowane na smoky eyes. Punkt 20:30 wsiedliśmy z Hazzą do tego samego vana co ostatnio, mieliśmy podjechać po Liama i Louisa bo Niall musiał się pojawić w klubie w tym samym momencie co Lea. O 21.00 podeszliśmy do loży gdzie siedział już Niall, przywitał się ze mną uściskiem i przedstawił mi swoją "towarzyszkę", która nie spojrzała na mnie zbyt przyjaźnie, ale jakoś mnie to nie ruszyło ponieważ to ja dzisiaj świętuję. Złożyliśmy zamówienie na alkohol i czekaliśmy w loży rozmawiając na różne tematy.  Dostałam pysznego i dość mocnego kaktusowego drinka, ale dziś mogę szaleć i nawet się upić. W trakcie gdy piłam drugiego drinka rozmawiając z Liamem i Lou, Niall i Lea wstali i odeszli od loży, spojrzałam na zegarek który wskazywał 23.00.

- Przedstawienie czas zacząć. - zaśmiał się Louis.

- Jak to przedstawienie? - zdziwiłam się.

- No wiesz musi huczeć w mediach, że się rozstali i to Niall musi zerwać. Jestem ciekawy co wymyślili tym razem. - westchnął Liam.

Media to gówno, nie chciałabym chyba być osobą publiczną, widzieć swoją twarz w gazetach po chociażby najmniejszym wybryku. Po dopiciu drinka czułam że jestem już lekko wstawiona, to był czas by ruszyć na parkiet, moje ruchy były odważniejsze niż zwykle. Tańczyłam z kilkoma facetami, ale jako że był to elegancki taniec był przyzwoity co bardzo mi się podobało. Przez chwile w tle było słychać zamieszanie po czym zauważyłam Nialla idącego lekkim krokiem w stronę loży, postanowiłam odpocząć od tańca i dosiąść się do reszty. Akurat gdy usiadłam zamawiali napoje, więc poprosiłam o mojito.

- I jak Niall? - spytał Liam.

- Nareszcie kurwa spokój. - wyrzucił z siebie blondyn.

- To z nowymi siłami wkraczamy w trasę? - krzyknął Lou z piwem w ręku.

- No jasne! - odkrzyknął Niall podnosząc swoje piwo, w tym momencie zauważyłam że zachowanie chłopaka zmieniło się o 180 stopni.

- Ale tym razem z powiększonym o Emi składem! - dorzucił Harry.

- Za trasę! - krzyknął Niall i wszyscy upiliśmy trochę naszych napojów.

Była już 2.00 w nocy, a ja byłam w połowie czwartego zabójczego drinka i dosłownie buzowała we mnie energia, nawet śmiałam się z nieśmiesznych żartów Harrego i praktycznie ze wszystkiego co mówił Lou. Jedyną chyba trzeźwą osobą był Liam który śmiał się, ale chyba z naszego zachowania. W pewnym momencie gdy poszło hasło "wracamy do domu" ja i Niall zaczęliśmy się stawiać, blondyn parsknął śmiechem i przybił mi piątkę, w chwili gdy Harry i reszta ruszyli w stronę wyjścia, Niall przerzucił mnie przez ramię i zaczął praktycznie biec w innym kierunku, patrząc na niego nigdy nie pomyślałabym że ten chłopak ma tyle siły, śmiałam się ile sił w płucach dopóki Niall nie posadził mnie na stołku barowym po drugiej stronie lokalu. Niestety nie minęło 15 min gdy Harry nas znalazł i tym razem on przerzucił mnie sobie przez ramię, wisiałam grzecznie jednak minę miałam jak naburmuszona 5 latka z czego przez cały czas śmiał się Niall idący tuż za nami. Harry wpakował mnie do vana, a ja położyłam się na jego kolanach zmęczona jak nigdy i odpłynęłam. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ta dam :D

Jest i kolejny rozdział SoF po tygodniowej przerwie :3

Może życie straciło sens bo skończyło się BIAS ;(

Zapraszam na YAMT moje drugie ff :D

alex9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top