4. Widzisz tą blondynkę z nim?

Obudziłam się wyspana i co dziwniejsze w swoim łóżku, musiał mnie ktoś przenieść bo ostatnie co pamiętam to film i wygodna kanapa. Przebrałam się w jeansowe szorty i czarny crop top, wyszłam ze swojego pokoju spotykając się z głuchą ciszą. Poszłam do kuchni gdzie na stole znalazłam miskę i pudełko płatków do którego była przyczepiona karteczka „ Jesteśmy w studiu, wrócimy koło 16.00. Dziś idziemy na imprezę ;) H.". Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam mleko z lodówki, po czym zrobiłam sobie śniadanie i je szybko zjadłam. Wykonałam też szybki telefon do mamy, aby się nie martwiła bo Harry się mną dobrze opiekuje. Rozmyślając co mogę porobić wpadłam na pomysł pogrania na playstion, ten chłopak ma chyba większość dostępnych gier! Od gier odkleiłam się dopiero koło 15.00, chłopaki mają wrócić za jakąś godzinę, postanowiłam zrobić im obiad. Kuchnia mojego kuzyna okazała się być nieźle wyposażona, obrałam ziemniaki i pokroiłam żeby następnie je opiec, do tego grillowany kurczak i sałatka. Rozstawiłam talerze, sztućce i szklanki na stole, przełożyłam kawałki kurczaka na półmisek, a opiekane ziemniaki rozłożyłam wprost na talerze, obok postawiłam miskę z sałatką.

- Emi?! – usłyszałam donośny głos Harrego.

- W kuchni! – krzyknęłam.

- Jak coś zajebiście pachnie. – skomentował Lou.

- Harry znowu zatrudniłeś Lucy? – spytał Liam.

- Co? Nie, od ostatniej trasy gotuję sam. – oburzył się i słyszałam szybkie kroki w stronę kuchni. – Emi? Co Ty zrobiłaś?

- Obiad. – zaśmiałam się – Nie miałam co robić i pomyślałam, że wrócicie głodni ze studia.

- Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem domowy obiad. – wparował do kuchni Louis, od razu zajmując miejsce przy stole.

Zjedliśmy obiad w miłej atmosferze, chłopcy byli na tyle uprzejmi że posprzątali po posiłku. Potem zostałam poinformowana dokładnie o planach na dzisiejszy wieczór i mam się o nic nie martwić bo bez problemu wpuszczą mnie do klubu. Byłam bardziej niż podekscytowana moją pierwszą imprezą w Londynie i to ze sławnymi chłopakami. Poszłam do swojego pokoju bo Liam znalazł mecz w telewizji i oczywiście cała czwórka właśnie bezmyślnie wgapia się w ekran, ułożyłam się na kanapie i włączyłam swój telewizor. Nie mam pojęcia kiedy przysnęłam, ale obudził mnie Lou szarpiąc moje ramię.

- Emi wstawaj, masz jakąś godzinę żeby ogarnąć się na imprezę. – mówił dalej próbując mnie dobudzić.

- Już, już. – próbowałam go zbyć.

- No właśnie już. – mówiąc to wziął mnie na ręce i postawił przed łazienką.

- Okej zrozumiałam. – burknęłam.

- Idź się ogarniaj, a ja przygotuję Ci jakieś ciuszki. – powiedział Lou zacierając ręce, okej to może być śmieszne.

Wykąpałam się, wysuszyłam włosy i ubrałam szlafrok, wyszłam z łazienki i zobaczyłam że Lou siedzi przy moim pudełku z biżuterią. Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął i wręczył mi ubrania, wróciłam do łazienki i przebrałam się, muszę przyznać że chłopak ma dobry gust wybrał jeansową, rozkloszowaną spódnicę do połowy uda, białą lekko prześwitującą koszulę na grubych ramiączkach z czarnym kołnierzykiem i czarną marynarkę z rękawem ¾, wszystko było w miarę eleganckie, ale jednocześnie wygodne. Wyszłam z łazienki, a Lou zlustrował mnie i szeroko się uśmiechnął.

- No Emi wszyscy faceci w klubie Twoi. – skomentował, na co się zaśmiałam.

- Jedziemy od razu od Harrego? – spytałam.

- Musimy zajechać po Liama i Nialla bo pojechali do domów się ogarnąć. – wzruszył ramionami.

Założyłam jeszcze bransoletkę i kolczyki, po czym zrobiłam makijaż – trochę mocniejszy niż na co dzień, podkreśliłam oko grubą kreską i dokładnie wytuszowałam rzęsy. Odpuściłam buty na obcasie bo nie wytrzymam w nich tak długo, zamiast nich założyłam czarne balerinki i byłam gotowa do wyjścia. Na przedpokoju w lustrze zrobiłam sobie zdjęcie, ale nie obeszło by się bez wkroczenia Harrego i Lou do akcji, z jednego zdjęcia zrobiło się dwadzieścia. W końcu zjechaliśmy do garażu, tym razem czekał na nas nieduży van zamiast czarnego Range Rovera, z tyłu było miejsce dla sześciu osób. Usiadłam, przodem do kierunku jazdy razem z Harrym, a Lou naprzeciwko nas. Chwilę później odebraliśmy Liama który usiadł koło Lou, a potem Nialla który miał widocznie kiepski humor, ale usiadł obok mnie i całą drogę wpatrywał się w okno co nie umknęło mojej uwadze, nie znamy się na tyle dobrze żebym zaczynała temat, więc od razu odpuściłam. Po 15 min byliśmy już pod klubem, weszliśmy od razu bez kolejki i sprawdzania, wyglądał na porządny cieszę się że Louis wybrał moje ubrania który idealnie tam pasowały. Usiedliśmy w loży, a po chwili zamówiliśmy napoje, dostałam pysznego drinka arbuzowego. Rozmawiałam z Harrym który rzucał kiepskimi dowcipami które były tak denne że aż śmieszne, spojrzałam na resztę Lou i Liam rozmawiali z Soph – dziewczyną Liama która swoją drogą jest bardzo miła, Niall siedział sam popijając piwo. Chciałam go zagadać, ale w tym momencie Lou i Hazz wyciągnęli mnie z loży i zaprowadzili na parkiet, świetnie się z nimi bawiłam czułam jakbyśmy się znali dobrych kilka lat, a nie kilka dni. Nie spuszczali ze mnie oka i umilali czas swoim towarzystwem, spojrzałam w stronę loży i zobaczyłam że Niall siedzi tam z nieznaną mi blondynką, a jego mina pokazuje że nie podoba mu się towarzystwo dziewczyny. Postanowiłam że zapytam o to Harrego.

- Co jest Niallowi? Nie widać żeby dobrze się bawił. – powiedziałam.

- Widzisz tą blondynkę z nim? – spytał na co przytaknęłam – To Lea, jest modelką i Modest mimo oporu Nialla kazał im udawać parę. Dziewczyna jest strasznie namolna, są „razem" – tu pokazał cudzysłów palcami – od 3 miesięcy, ale na szczęście tydzień przed wyjazdem w trasę ma być wielkie zerwanie. Horan strasznie się zmienił przez to, mam nadzieję że wróci do żywych.

- A jakby się nie zgodził na ich pomysł?

- Rozwiązaliby umowę z nim i pożegnałby się z zespołem. – westchnął Harry, a mi zrobiło się cholernie żal blondyna, zobaczyłam że siedzi znów sam więc postanowiłam usiąść z nim.

Po kiepskim początku rozmowy i kilku drinkach w moim wypadku i piwach w jego, siedzieliśmy w loży śmiejąc się w najlepsze. Niall to świetny chłopak z milionem pomysłów na minutę, opowiadał mi jakie to żarty robią sobie z chłopakami w trasie i jak to było gdy mieszkali jeszcze razem. Nim się obejrzeliśmy była już 3.00 nad ranem i postanowiliśmy się zebrać, najpierw odwieźliśmy Lou który był dość mocno wstawiony i żegnając się ze mną nie chciał wypuścić mnie z uścisku co bardzo mnie rozbawiło, ale w końcu udało nam się go odtransportować do mieszkania. Kolejny był Niall, na szczęście nie był tak pijany jak Lou, podał rękę Harremu i przytulił mnie co było miłe z jego strony. Zanim my dotarliśmy do mieszkania było w pół do czwartej, od razu poszłam do łazienki, zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do miękkiego łóżka, chwilę rozmyślałam o dzisiejszym dniu i o sytuacji Irlandczyka, może Hazz ma racje - rozstanie się z tą dziewczyną i chodź trochę poczuje się lepiej. Z takimi myślami zapadłam w głęboki sen.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny dopiero w sobotę 13 lutego :/ jadę na podbój woj. pomorskiego :D

Tak, tak zima, ferie a ja jadę w okolice morza xD

Dziękuję za wszystkie gwiazdki, wyświetlenia i komentarze ❤

alex9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top