2. Zaraz nie wiesz kim jestem?

Emi POV

Nim się obejrzałam został mi jeden dzień do przygody mojego życia, siedzę z Leną która pomaga mi spakować ostatnie rzeczy. Dziś jeszcze idę pożegnać się z moją paczką, wiem że to będzie ciężkie pożegnanie, ale bardzo cieszę z tego wyjazdu. Poznam wiele nowych osób i zobaczę ciekawe miejsca, mam nadzieję że Harry okaże się miłą osobą, ale mam pewne obawy on ma już swoich przyjaciół i boję się że będę się czuła jak piąte koło u wozu. Z moich rozmyślań wyrwała mnie Lena.

- Halo ziemia do Emi, czy Ty mnie w ogóle słuchasz? – podparła się rękoma o biodra tupiąc nogą.

- Przepraszam , zaczynam się trochę stresować tym wyjazdem. – odpowiedziałam.

- Ej będzie dobrze, gdzie dziewczyna która nie mogła się doczekać aż w końcu odwiedzi Londyn? – wzruszyłam ramionami, ale ona dalej mówiła – Siedzi tu koło mnie i jutro leci spełnić swoje marzenia i pokaże że chcieć to móc. – nie wiem co bym bez niej zrobiła. – Jak ma na imię ten Twój kuzyn?

- Harry i jest rok starszy, nic więcej o nim nie wiem. – westchnęłam.

- Będzie dobrze Emi, szkoda że nie będzie Cię tutaj w grudniu mam dwa bilety z M&G na One Direction. – powiedziała z wyraźnym smutkiem.

- Lena może to lepiej, weźmiesz kogoś kto za nimi szaleje, ja nawet nie wiem jak wyglądają znam ich tylko z Twoich opowieści. – zaśmiałam się.

- Ale to Ty jesteś moją przyjaciółką i to z Tobą chciałabym przeżyć najlepsze chwile w moim życiu. – zamknęłam ją w ciasnym uścisku.

- Zobaczę co da się zrobić. – zapewniłam ją.

- Dobra idziemy spotkać się z resztą? Musisz jak najlepiej zapamiętać swój ostatni dzień przed wyjazdem, poza tym nie będzie Cię tu w swoje urodziny więc musimy też to oblać. – uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę do wyjścia.

- Mamo wychodzę z Leną! – krzyknęłam.

- Dobrze tylko wróć o przyzwoitej porze bo masz samolot o 11.00, więc musimy o 8.00 wyjechać z domu. – poinformowała mnie.

- Będę przed północą! – rzuciłam i wyszłam z domu.

Pół godziny później byłyśmy w naszym ulubionym barze, dzięki temu że wszyscy są ode mnie rok starsi wtapiałam się w tłum i nikt nigdy mnie nie sprawdzał. Tak było i tym razem, przywitałam się ze znajomymi i każdy zamówił dla siebie piwo, ja sobie z dodatkowym sokiem. Właśnie takich momentów będzie mi brakowało, cotygodniowych spotkań przy piwie, naszych śmiechów i często głupich żartów.

- Ekhem – uwagę wszystkich zwróciła Lena – Jako że jesteśmy tu wszyscy i wiemy że wyjeżdżasz już jutro, a zbliżają się Twoje urodziny chcemy złożyć Ci najlepsze życzenia i podarować Ci coś od nas wszystkich. – zakończyła Lena, a chwilę później na stole pojawił się niewielki tort z iskrzącą się „świeczką" w tym samym czasie wszyscy zaśpiewali mi sto lat i postawili przede mną 2 prezenty. W mojej ekipie było razem ze mną 7 osób Lena, Gabi, Paula, Mati, Eryk i Filip, łzy wzruszenia wydostały się z moich oczu. Każdego po kolei wyściskałam i usiadłam na swoim miejscu.

- No dalej otwórz prezenty! – ponagliła mnie Paula, delikatnie odwinęłam pierwszy pakunek i ukazała mi się prosta biała ramka, a w niej nasze zdjęcie ze studniówki.

- Będziesz nas mogła postawić koło łóżka i codziennie rano śmiać się z naszych min. – skomentował Filip.

- To cudowne na pewno tak zrobię – zaśmiałam się.

-To teraz drugi prezent! – powiedziała Gabi, rozerwałam papier i otworzyłam pudełko, moim oczom ukazał się piękny zegarek na czarnym, skórzanym pasku, a na tylnej części tarczy było wygrawerowane „L. G. P. M. E. F. & E. forever 1" pisnęłam ze szczęścia i od razu zapięłam go na nadgarstku.

Zjedliśmy tort, wspominając najlepsze wspólne chwile i te najbardziej kompromitujące też, spojrzałam na mój piękny prezent który pokazywał, że jest już po 23 i powinnam się zbierać. Podziękowałam wszystkim i obiecałam że dam znać jak już dolecę do Londynu, ruszyłam do wyjścia gdy szłam już chodnikiem usłyszałam kogoś krzyczącego moje imię, odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Matiego.

- Co tu robisz? Zapomniałam czegoś? – zapytałam zdziwiona jego towarzystwem.

- Nie ja też już muszę wracać do domu, więc pomyślałem że Cię odprowadzę i tak mam po drodze. – uśmiechnął się na co przytaknęłam i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Całą drogę buzie nam się nie zamykały, chłopak kilka razy się potknął prawie lądując na chodniki na co za każdym razem wybuchałam śmiechem, wyglądał na mocno rozkojarzonego. Wreszcie po ok poł godziny dotarliśmy pod mój dom.

- Dzięki za odprowadzenie. – uśmiechnęłam się – Będę tęsknić i to bardzo. – przytuliłam chłopaka, który natychmiastowo oddał uścisk.

- Ja też i to bardziej niż myślisz. – powiedział patrząc mi w oczy i widziałam jak pochyla się w moją stronę, zatrzymałam go kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i delikatnie odpychając.

- Mati jesteśmy przyjaciółmi, ja wyjeżdżam, Ty idziesz na studia, nie chce stracić Twojej przyjaźni. – powiedziałam pewnie, bo nic do niego nie czuję, wszystkich chłopaków z ekipy traktuje jak braci.

- Masz racje przepraszam Emi, nie powinienem. – przytulił mnie – Powodzenia w wielkim świecie. – zaśmiał się i ruszył w kierunku swojego domu.

Uśmiechnęłam się w duchu bo ta sytuacja mogła skończyć się gorzej, weszłam do domu zamykając za sobą dokładnie drzwi. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka.

***

Z głębokiego snu wyrwał mnie donośny dźwięk budzika, mam godzinę na ubranie się, ogarnięcie i zjedzenie śniadania, na szczęście przed wczorajszym wyjście przygotowałam ciuchy na dzisiejszy dzień. Ubrana w jasne, jeansowe rurki, biały top i skórzaną kurtkę zniosłam na dół moje walizki, po czym wróciłam po moją torebkę, przed zamknięciem pokoju ostatni raz się po nim rozejrzałam patrząc przy okazji czy czegoś nie zapomniałam. Zeszłam do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie, a obok niego mały pakunek.

- Mamo? Co to jest? – zapytałam ciekawa.

- Prezent urodzinowy ode mnie i od dziadków, pomyślałam że przyda Ci się coś praktycznego. – mrugnęła do mnie, a ja rozerwałam papier i moim oczom ukazał się nowiutki iPhone 6.

- Dziękuję, ale nie musiałaś! – pisnęłam.

- Rób dużo zdjęć i wysyłaj mi je, przynajmniej tak będę miała Cię koło siebie. – pociągnęła nosem.

- Mamo będziemy gadać na skype, poza tym nie jadę na drugi koniec świata. – mama uśmiechnęła się pod nosem i przytuliła mnie.

Punkt 9.00 byłyśmy na lotnisku, pożegnałam się z mamą i udałam się na odprawę, równo o 11.00 samolot wystartował. Nie było sensu iść spać bo lot ma trwać niecałe 3 godziny, więc włączyłam cicho muzykę i stwierdziłam że dokończę książkę którą męczę już od dobrych 2 tygodni. Zatraciłam się całkowicie w powieści i nim się obejrzałam lądowaliśmy w Londynie, już za chwilę poznam Harrego i zobaczę gdzie będę mieszkać. Po dość długim szukaniu bagażu w końcu znalazłam obie walizki i ruszyłam do głównego holu gdzie miał czekać mój kuzyn. Koło tablicy ogłoszeń stał wysoki chłopak z burzą brązowych loków i tabliczką z napisem „EMI". To musi być Harry, ma na sobie białą koszulkę w serek przez które prześwitują liczne tatuaże, wąskie, czarne spodnie i widzę że nie jedna dziewczyna mogłaby mu pozazdrościć nóg i okulary przeciwsłoneczne które nie wiem na co mu skoro jest w pomieszczeniu, ale nie będę go oceniać. Ruszyłam w jego kierunku szarpiąc się z walizkami i torebką, podeszła, do niego dość niepewnie.

- Harry? – zapytałam chłopaka.

- Ty jesteś Emi? Miło Cię poznać. – powiedział, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku.

- Mi też miło. – odpowiedziałam, nie powiem że zachowanie chłopaka mnie nie zdziwiło, ale było bardzo pozytywne. – Pomożesz mi z walizkami?

- Tak jasne. – wziął jedną ode mnie – Czy Ty kamienie ze sobą zabrałaś? – zaśmiał się.

- Tylko najpotrzebniejsze rzeczy. – odpowiedziałam, odwróciłam się i zobaczyłam idących za nami krok w krok dwóch wielkich facetów ubranych na czarno, wyszliśmy przed budynek lotniska i stanęliśmy czekając na taksówkę? Bo nie widzę żeby Harry przyjechał samochodem.

- Zaraz kierowca przyjedzie, a Ty dziewczyno nie stresuj się tak. – zaśmiał się na głos – Ci z tyłu to ochroniarze. – i teraz wszystko jasne, ale kierowca? Ochroniarze? Po co to wszystko?

- Umm okej Harry, ale po co to wszystko? – chłopak uniósł brwi w geście zdziwienia.

- Zaraz nie wiesz kim jestem? – zapytał.

- Oprócz tego że moim kuzynem to nie. – w tym momencie nastała cisza którą postanowiłam przerwać – więc?

- Wytłumaczę Ci w samochodzie. – powiedział i w tym samym momencie przed nami stanął czarny Range Rover do którego zapakowaliśmy moje walizki i usiedliśmy na tylnych siedzeniach.

- To powiesz mi po co ta cała otoczka? – spytałam z ciekawości.

- Kojarzysz taki zespół jak One Direction? – zapytał.

- Tak, moja przyjaciółka jest fanką. Ale nie wiem jak wyglądają, słyszałam kilka ich kawałków, ale nie znam tytułów. A co to ma do tego?

- Właśnie siedzi obok Ciebie ¼ One Direction. – uśmiechnął się szeroko, a ja zamarłam... jak powiem Lenie, że członek jej ukochanego zespołu to mój kuzyn padnie na zawał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mamy spotkanie z Harrym :3

Akcja na razie powoli się toczy, ale spokooojnie :D

W weekend będzie kolejny :3

alex9506 xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top