39
Siedzieliśmy w salonie na sofie. Dziewczyna zajmowała miejsce między moimi nogami, opierając się plecami o moją klatkę piersiową, a ja obejmowałem ją ramionami wokół brzucha. Oglądaliśmy jakiś serial komediowy, który tak naprawdę był średnio śmieszny.
- Nie miałaś wrócić do domu? – zapytałem. Jakby nie patrzeć obiecała to matce, a było już po dwunastej.
- Przeszkadzam ci?
- Co? Nie. Oczywiście, że nie. Tylko pytam.
- Napisałam jej, że zostanę jeszcze u ciebie – wzruszyła ramionami. – Mam pójść?
- Nie – objąłem ją bardziej, przez co zachichotała. Przysięgam, że kocham ten dźwięk.
- Michael! – usłyszałem trzask drzwiami, przez co blondynka aż podskoczyła. – Mamy problem! Gdzie jesteś?!
- Salon, idioto!
- Nie mam pojęcia czy wczoraj użyłem gu... o Becca – Luke uśmiechnął się niezręcznie, a ja zacząłem się śmiać. – Zamknij ryj – warknął i zaraz usiadł na drugim końcu kanapy. – I przynieś mi coś do picia.
- Rusz dupę.
- Ja mogę... - zaczęła Becca.
- Nie. Wie gdzie jest kuchnia – mruknąłem.
- Ale chyba chce z tobą porozmawiać...
- Daj spokój – westchnął blondyn i machnął ręką.
- Czyli za dziewięć miesięcy zostanę wujkiem? – zapytałem.
- Nie. Błagam...
- Stary, zawsze pamiętałeś, więc niby dlaczego tym razem nie?
- Bo wczoraj urwał mi się film i nie mam pojęcia co działo się po pierwszej – zmarszczyłem brwi.
- Rozmawialiśmy przed drugą.
- Serio?
- Czekaj... nie gadaj, że spałeś z Ann – powiedziałem z niedowierzaniem.
- Co? Skąd wiesz?
- Siedziała ci na kolanach, kiedy cię znalazłem.
- Oh.
- Ładne dzieci by były.
- Kurwa, Michael!
- Spoko, bierze tabletki.
- A ty niby skąd o tym wiesz?
- Od Tris? Wiem wszystko o jej przyjaciółkach, nie żebym tego chciał – wzruszyłem ramionami. – Za dużo gadała.
- O mój Boże... co za ulga – odetchnął, przeczesując dłońmi włosy. – A wy co? – spojrzał na nas. – Jesteście razem?
- Tak sądzę – odezwała się Becca. Spojrzałem na nią z zaskoczeniem, a zaraz potem uśmiechnąłem się szeroko.
Idę spać xD
Lov U♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top