Rozdział 16

Różowowłosa ledwie zdołała wstać z łóżka i umyć zęby, gdy w usłyszała pukanie do drzwi. Chociaż była w samej piżamie składającej się z podkoszulka i krótkich szortów, poszła je otworzyć. Biorąc pod uwagę, że zdecydowaną większość czasu spędzała w CR mając na sobie strój kąpielowy, była wystarczająco ubrana. Niezależnie od tego kto i w jakiej sprawie do niej przyszedł.

Kiedy tylko otworzyła drzwi, Maia weszła do środka, nie pytając o zgodę. Nawet gdyby zapytała, Dany nie miałaby nic przeciwko. Brunetka była wyraźnie zdenerwowana. Ewidentnie potrzebowała rozmowy, może jakiejś rady.

- Przepraszam, że przychodzę bez zapowiedzi. Jeszcze rano. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam- wyrzuciła z siebie Maia. Zamiast usiąść, niespokojnie krążyła po pokoju.

- Nic się nie stało. Zresztą, nie obudziłaś mnie. Po prostu nie zdążyłam się jeszcze przebrać. Chętnie wysłucham cię i w miarę możliwości pomogę, ale mam propozycję. Poczekasz chwilę, ja się przebiorę, a potem pójdziemy do restauracji na kawę czy herbatę. W porządku?

Brunetka pokiwała głową. Stone poszła się przebrać w wybrane przed chwilą ubrania. Dobrze, że Maia przyszła, kiedy już zdążyła się zastanowić. Zawsze miała problem ze zdecydowaniem się, co danego dnia ubrać. Szczególnie, gdy szła na jakieś imprezy. Wtedy potrafiła zmieniać pomysł na ubiór kilkanaście razy i finalnie była niemal spóźniona, ponieważ tyle czasu na to traciła.

Poza tym Dany potrzebowała kofeiny, żeby pozbyć się resztek snu. No i wypadałoby zjeść jakieś śniadanie. Tego dnia będzie musiała zaniedbać śniadaniową rutynę z Owenem, ale mówi się trudno. Maia potrzebowała pomocy albo rozmowy, ewentualnie obu.

Stone przygotowała się do wyjścia sprawnie i szybko. Zrezygnowała z robienia makijażu, bo jaki to sens miało w ośrodku wypoczynkowym z basenem i położonym koło jeziora? Później i tak pójdzie gdzieś nad wodę i tyle będzie z jej makijażu. Zresztą, makijaż i kremy z filtrem raczej ze sobą nie współpracowały. Tym bardziej, nie zamierzała tracić na to czasu.

- Co się stało?- spytała Dany, gdy już znalazły się w restauracji. Ona z owsianką i kawą, a Maia z kawą i pysznie wyglądającym ciastem. Różowowłosa walczyła ze sobą, żeby też nie poczęstować się ciastem. Niestety walka była z góry przegrana. Uznała, że jak skończy owsiankę, to pójdzie po deser.

- To- powiedziała brunetka, podając jej swój telefon. Różowowłosa wzięła urządzenie i spojrzała na nagłówek wyświetlającego się artykułu. Kolejna ofiara Smakosza zidentyfikowana. Znamy jego preferencje. Stone przebiegła wzrokiem kilka pierwszych linijek. Imię i nazwisko ofiary nic jej nie mówiły. Nie znała tej dziewczyny. W całym artykule najwidoczniej chodziło o to, żeby podać jej tożsamość i podkreślić, że zabójca ma słabość do młodych atrakcyjnych kobiet koło dwudziestki. Dość ogólne, ale faktycznie nic innego nie łączyło obu ofiar. Pod spodem oczywiście były załączone ich zdjęcia dla porównania.

- Okej. Pobieżnie przeczytałam artykuł. Znałaś tą Tracey?

- Kojarzyłam ją jedynie z widzenia. No wiesz, miasteczko turystyczne. W sezonie mnóstwo nowych osób, a potem zostają jedynie mieszkańcy. Chcąc nie chcąc, trochę się ich zna albo przynajmniej wie, że są stąd. Czy kontaktował się z tobą Richard?

- Nie, pewnie jest zapracowany- odparła różowowłosa. Rich jasno dał jej do zrozumienia, że nie będzie dzielił się z nią wynikami ze śledztwa, ale to trochę dziwne, iż nie dał znać o zidentyfikowaniu ofiary. Poprzednim razem zwołał coś w rodzaju spotkania, ale może chodziło mu tylko o poinformowanie o zbliżającej się fali przesłuchań. Tym razem ofiara nie pracowała w CR. Nie miała z tym miejscem nic wspólnego poza faktem, że znaleziono ją na terenie ośrodka.

- Tak, pewnie ma mnóstwo pracy związanej z tym śledztwem. Mogłabyś w wolnej chwili zadzwonić i zapytać jak im idzie?

- Jasne- potwierdziła Dany, uważając tę prośbę za całkiem zasadną. Co prawda, nie wiedziała ile Rich jej powie.

Mimowolnie przypomniała sobie wiadomości, które wymieniła poprzedniego dnia z Larą. Ciągle nie potrafiła uwierzyć, że agentka tak po prostu stwierdziła, iż jeśli znajdą kolejne zwłoki, to będzie mogła oficjalnie włączyć się do śledztwa. Gdyby to zależało od Danielle, nie miałaby problemu z tym, że włączyłaby się w to jeszcze jedna kompetentna osoba. Cross mogła być ekscentryczna, ale znała się na swojej pracy. Jednak różowowłosa była świadoma tego, że Richowi to by się nie spodobało. Zwłaszcza, że ostatnio nie układało im się najlepiej. Jeśli mimo wszystko zajdzie taka potrzeba, Dany nie zawaha się dać agentce znać, żeby jednak przyleciała. Rzecz jasna, miała nadzieję, że wszystko się ułoży, a policja świetnie sobie poradzi bez wsparcia FBI.

- Z każdą godziną pojawiają się coraz to nowe artykuły na temat mordercy. Sporo też mówią o nim w telewizji i praktycznie wszędzie pojawia się też nazwa Callahan Resort. To okropne. Nawet jak śledztwo się skończy, ośrodek nigdy nie pozbędzie się łatki miejsca, gdzie seryjny morderca podrzuca ciała- stwierdziła Maia.

Czyli męczyła ją cała ta sytuacja, podsumowała w myślach Dany. Nie dziwiła jej się. Ją przecież nawiedzały koszmary dotyczące mordercy oraz innej newralgicznej kwestii... Poprzedniego dnia praktycznie w ogóle nie widziała Matteo poza krótką lakoniczną rozmową oraz momentem, kiedy minął ją i Maię bez słowa przy basenie.

- To i tak pewna forma rozgłosu. Zobaczysz, jeszcze będziecie mieli tutaj tłumy- rzuciła Stone, chcąc podnieść brunetkę na duchu. Ta uniosła lekko kąciki ust.

- Wiesz, że nawet widziałam gdzieś artykuł, który sugerował, że to ktoś z Callahan Resort stoi za morderstwami, żeby zdobyć rozgłos?

Różowowłosa uniosła brwi z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. W życiu nie wymyśliłaby tak nieprawdopodobnej teorii!

- To niedorzeczne. Niektórzy dziennikarze to chyba nie mają co pisać, skoro wymyślają takie rzeczy.

- Właśnie, ale to jeszcze nie wszystko. Teorii jest mnóstwo. A poza tym zgadnij co robi mój ukochany braciszek- kontynuowała Maia, ironicznie wypowiadając dwa ostatnie słowa.

Dany nie miała pojęcia co mógł robić Matteo. Czuła, że odpowiedź jej się nie spodoba. Głos Maii aż ociekał dezaprobatą.

- Nie mam pojęcia. Kiepsko go znam- wzruszyła ramionami różowowłosa. Miała nadzieję, że jej głos brzmi normalnie.

- Znowu spotyka się albo raczej sypia z nową laską... Jakby sądził, że takim zachowaniem rozwiąże wszystkie problemy.

Stone w odpowiedzi wzruszyła jedynie ramionami. Nie wiedziała co miałaby powiedzieć. Poza tym te słowa zaskakująco mocno ją zabolały. Nie winiła za to Maii. Brunetka nie miała złych intencji. Po prostu nie o wszystkim wiedziała.

Po raz kolejny uderzyła ją świadomość, że nic dla Matteo nie znaczyła. Była dla niego nikim, kolejną laską, która pojawiła się w jego zasięgu. Może też miała być jedynie odskocznią od całego tego bagna związanego z zabójcą? Super, pomyślała bez entuzjazmu. Czuła w ustach gorzki smak rozczarowania. Nie obeszło go w żaden sposób to, że dostał kosza, a ją tak. Dlaczego akurat on jej się podobał? W samym CR znalazłaby kilku całkiem niezłych facetów w jej typie, ale tylko on robił na niej takie wrażenie. Denerwowało ją to.

Stone miała dość rozczarowań związanych z Matteo. Przecież już w liceum przekonała się, że to był kiepski pomysł zakochiwać się w nim. Teraz znowu robiła to samo. Czas sobie dać z nim spokój i zacząć korzystać z urlopu. Kto powiedział, że nie może mieć niezobowiązującego romansu z kimś innym niż Matteo? Owen nawet jej to sugerował. Czemu nie miałaby tego spróbować? Za kilka dni nie będzie jej w CR i nigdy więcej tego mężczyzny nie zobaczy. Co mogło pójść nie tak?

- Wiesz co? Powinnaś się rozerwać i wziąć przykład z brata- stwierdziła Dany, zaskakując tym nie tylko brunetkę, ale i siebie. Do tej pory nie myślała, że przelotny romans może być w jej stylu. A teraz? Chciała po prostu spróbować czegoś nowego i raz nie przejmować się konsekwencjami.

- Mam przespać się z jakąś laską? To się nie uda. Jestem w stu procentach hetero. Sprawdzałam- zauważyła Maia.

Różowowłosa pokręciła głową. Nie to chciała jej zasugerować. W każdym razie Maia na serio to sprawdzała? Trochę ją to zaskoczyło. Ona nigdy nie całowała się z dziewczyną, była pewna swojej orientacji. W każdym razie to sprawa Maii. Niech robi ze swoim życiem co tylko chce.

- Nie o to mi chodziło. Miałam na myśli wyjście do klubu czy baru. Rozerwiemy się. Może kogoś poznasz. Spędzimy miło czas. Co na to powiesz?

Brunetka od razu się rozpromieniła.

- Pokażmy Matteo, że też potrafimy się dobrze bawić i mieć gdzieś problemy- zgodziła się Maia.

Niemal wyjęła jej to z ust. Tyle że Dany nie zamierzała poprzestać na wyjściu z Maią. Czas złamać tę idiotyczną zasadę o niełączeniu życia prywatnego i zawodowego. Jej dawna przyjaciółka nie wiedziała jeszcze, że załapała się na wyjście z resztą ekipy pracowników CR. Teraz tylko Stone musiała przekonać Owena. To nie mogło być trudne, prawda?

*****

- Czy ty przypadkiem nie oszalałaś, Dany?- zapytał Owen, gdy tylko zadzwoniła do niego i przedstawiła mu swój pomysł. Niestety nie był do tego tak entuzjastycznie nastawiony jak zakładała.

- Nie wydaje mi się. Będzie fajnie.

Dlaczego to by się miało nie udać? Zwyczajne wyjście grupy znajomych oraz dwóch nowych osób. Miała na myśli siebie, bo mimo jednego wspólnego wyjścia wcale nie czuła jakby ich dobrze znała, oraz Maię. Nadawali na podobnych falach. Skoro ją polubili, to Maię tym bardziej. Po prostu musieli na chwilę zapomnieć kto jest szefową, a kto dla niej pracuje.

- Będzie fajnie?- powtórzył po niej blondyn z niedowierzaniem.- Masz na myśli wyjście niespodziankę z moją szefową? Wiem, według ciebie jest w porządku i może tak rzeczywiście jest. Jednak cały czas jest moją szefową i nie tylko moją! Tak się nie robi.

Stone przewróciła oczami. Czemu Owen robił z tego aż tak wielką aferę? Przecież nie miała problemów z poznawaniem nowych osób. Był bardzo towarzyski.

- Przesadzasz- oceniła różowowłosa. Z dnia na dzień robiła się coraz śmielsza w stosunku do nowych znajomych. Nie wiedziała czy to dobry znak. Prawdopodobnie nie zdąży się tego dowiedzieć, bo niebawem będzie w drodze powrotnej do Nowego Jorku. Tym bardziej nie miała nic do stracenia.

- Ja przesadzam?!- oburzył się blondyn.- A jeśli Maia uzna, że ten pomysł był nasz, pracowników CR? Może się zdenerwować, całkiem słusznie zresztą, za taką akcję i komu się za nią oberwie?

- Jak już coś, to mi. Powiem jej, że to był tylko i wyłącznie mój pomysł, a wy jesteście tak samo zaskoczeni jak ona. Nie daj się prosić. Obiecuję, że wezmę na siebie wszelkie możliwe konsekwencje.

Dany mówiła szczerze, chociaż nie sądziła, żeby cokolwiek miało pójść nie tak. Nawet jeśli chodzi o tę zasadę niemieszania życia zawodowego i osobistego, Maia i Owen byli wyjątkowo zgodni. To przypadek? Raczej nie. To znak, że powinni się poznać. Chociaż tyle mogła dla nich zrobić Stone przed wyjazdem. Kto wie, może jeśli jeszcze kiedyś odwiedzi CR, to ta dwójka będzie się ze sobą przyjaźnić?

- To kłamstwo. Przecież właśnie mnie wtajemniczyłaś w swój okropny plan.

Różowowłosa miała ochotę się oburzyć. Przecież jej plan nie był okropny! Był dobry tylko Owen jeszcze go nie zrozumiał. Postanowiła wyjaśnić mu to trochę inaczej, tylko nieznacznie grając na jego emocjach. Niezależnie od metod miała dobre intencje. Po fakcie uświadomiła sobie, że zaczynała brzmieć jak Lara. Nie wiedziała czy to dobrze.

- Będę z tobą szczera- zaczęła Dany, starając się brzmieć poważnie. Czas na żarty minął.

- A zwykle nie jesteś?- wszedł jej w słowo Owen, łapiąc ją za słówka.

- Zamknij się na moment i mnie posłuchaj. Proszę. Z przykrością muszę stwierdzić, że większa część mojego wyjazdu już minęła. Zostało mi niewiele czasu i dlatego chciałabym spędzić z wami tyle ile się da. Z tobą i Maią, twoi znajomi też są w porządku. Dlatego tak nalegam, żebyście chociaż spróbowali się dogadać. Jestem pewna, że się polubicie. Nie chcę wybierać pomiędzy wami z kim spędzę tego dnia czy wieczoru czas. Czy możesz zrobić dla mnie wyjątek?

Taka była prawda. Im dłużej była w CR, tym więcej myślała o zbliżającym się wyjeździe. Czy chciała wrócić? I tak i nie. Odpowiedź nie była jednoznaczna. Mogła się oszukiwać, że utrzyma kontakt z Owenem, Maią, Stacey i resztą, ale jej racjonalna część osobowości podpowiadała, że to się nie uda. Nie na dłuższą metę.

Zawsze tak było. Najpierw obietnice dozgonnej przyjaźni, a potem stopniowo każdy coraz bardziej daje się pochłonąć własnemu życiu. Najpierw telefony czy wiadomości są całkiem regularne. Dopiero z czasem robią się coraz rzadsze i w pewnym momencie odkrywasz, że nie macie tematów do rozmów. To nie jest i nigdy już nie będzie to samo co na początku. Czasami jeszcze uświadamiasz sobie, że osoba, z którą rozmawiasz nie jest tą samą, którą poznałeś. Dołujący schemat, który chcąc nie chcąc, ciągle się powtarzał. Nawet wiedząc jak on wygląda, nie dało się temu w żaden sposób zapobiec.

- No dobrze. Nie wierzę, że to mówię, ale tak, zrobię dla ciebie wyjątek. Widzimy się o dwudziestej przed CR, tam gdzie ostatnio? Proponuję iść do Midnight.

- Jasne. Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy.

Danielle cieszyła się, że udało jej się go przekonać. Wiedziała, że po tak emocjonalnej i szczerej opowieści Owen jej nie odmówi. Trochę go już zdążyła poznać. Chociaż starał się stawarzać pozory, że nie obchodzi go zdanie innych, a tym bardziej ich uczucia, nie potrafił zignorować próśb bliższych mu osób. Blondyn nie był zbyt asertywny.

Korzystając z okazji Dany postanowiła zadzwonić do Richa. Akurat miała czas, więc mogłaby zapytać go czy czegoś się dowiedzieli z Montero. Wybrała numer kuzyna, wsłuchując się w sygnał.

Richie nie odbierał. Najwidoczniej pracował. Różowowłosa nie zostawiła mu żadnej wiadomości ani nie dzwoniła po kilkanaście razy. Wiedziała, że jak będzie miał chwilę to do niej zadzwoni. Jej kuzyn musiał się naprawdę mocno na kogoś zdenerwować, żeby ignorować jego telefony, a nie miał żadnych powodów, aby być wkurzonym na nią. Na pewno później oddzwoni. Dobrze byłoby gdyby znalazł chwilę jeszcze przed jej wyjściem do klubu.

*****

Rich nie zdążył odezwać się przed jej wyjściem do Midnight. Ciągle nie oddzwonił, co trochę ją martwiło. Tłumaczyła sobie, że pewnie był zajęty, ale to i tak było dziwne. Przecież mógł zadzwonić i powiedzieć, że ma na przykład dziesięć minut, a później musi wracać do pracy. Tyle by jej wystarczyło.

W każdym razie Dany była w trakcie przygotowań do wyjścia. Wcześniej zdążyła umyć i wysuszyć włosy, po czym ułożyła je w ładne fale. Nie wiązała ich. Pozwoliła im swobodnie spływać na ramiona, co było tylko odrobinę niewygodne, ale wyglądało świetnie.

Ubrała bluzkę z odsłoniętymi ramionami oraz eleganckie czarne spodenki z wysokim stanem. Do tego dobrała swoje ulubione trampki na koturnie, trochę biżuterii oraz zrobiła sobie lekki makijaż. Na koniec przejrzała się sobie w lustrze i stwierdziła, że efekt jest zadowalający.

Teraz tylko musiała przekonać Maię, że wyjście z pracownikami CR to dobry pomysł. Jeszcze nie wiedziała jak to zrobi. Nie miała też pojęcia jak jej znajoma zareaguje na niespodziankę. Usiłowała sobie przypomnieć czy w liceum Maia lubiła niespodzianki. Nie potrafiła udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Stone pośpiesznie wzięła torebkę, uprzednio pakując do niej najpotrzebniejsze rzeczy, po czym wyszła z pokoju, zamykając go na klucz. Szła szybko, bo musiała zdążyć przed resztą. Z pewnością przed Maią. Nie miała jasno określonego pomysłu, jak ją do tego przekonać. Uznała, że zwyczajnie będzie improwizować. Ewentualnie powie jej mniej więcej to samo co Owenowi. Czy ze względu na nią ta dwójka może się dogadać? To się okaże. Tak czy siak, nie miała nic do stracenia, co było dobrą stroną jej wyjazdu.

Różowowłosa czekała niecałe pięć minut. Już po chwili obok niej pojawiła się Maia. Brunetka naprawdę się postarała. Dany od razu skomplementowała jej strój. Zresztą Maia była jedną z tych osób, które cokolwiek by nie ubrały wyglądałyby dobrze.

- Ty też świetnie wyglądasz. Gdzie nasza taksówka? Mówiłaś, że ją zamówisz. Za chwilę powinna być, prawda?

Dany uśmiechnęła się przepraszająco. Czas odsłonić karty i powiedzieć jak faktycznie miało wyglądać to wyjście.

- Niezupełnie- mruknęła Stone. Maia obrzuciła ją pytającym spojrzeniem.- Przepraszam, że wcześniej ci o tym nie powiedziałam, ale byłam pewna że się nie zgodzisz. Naszą "taksówką" będzie Owen albo któryś z jego znajomych.

Dany w miarę zwięźle wyjaśniła, kto pójdzie z nimi do klubu, a później płynnie przeszła do wyjaśnień skąd wzięła ten pomysł. Brunetka przez cały czas milczała, co było dziwne. Nie było po niej widać czy jest zła czy wręcz przeciwnie. Choć było to szalenie mało prawdopodobne, może spodobał jej się ten pomysł? W tym momencie bardzo przypominała Matteo. On praktycznie cały czas był trudny do rozszyfrowania.

- I co powiesz? Pasuje ci taki pomysł czy nie? Jesteś na mnie zła? Powiedz coś w końcu- zakończyła długą i dość chaotyczną wypowiedź Dany. Czuła się jakby prowadziła monolog i bynajmniej jej się to nie podobało.

- Skoro tak ci na tym zależy, żebym poznała swoich pracowników... Okej. Kto wie, może niedługo już i tak nie będą tutaj pracować. Nie zamierzam nikogo zwalniać chyba że zmusi mnie do tego sytuacja- odparła Maia, wzruszając ramionami.

Jej reakcja nie była przesadnie entuzjastyczna, ale Callahan również nie była na nią zła. To dobry znak.

- Nie zamkniecie CR. Zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży, a teraz chodźmy do Owena i naszej podwózki. Czekają przy ogrodzeniu poza terenem ośrodka.

Różowowłosa specjalnie umówiła się najpierw z Maią w innym miejscu, żeby wyjaśnić sytuację.

*****

Prezentacja poszła gładko, a Maia doskonale dogadała się ze swoimi pracownikami. Nie formalnie. Dany wprost nie mogła uwierzyć, że to poszło tak bezproblemowo. Szybko znaleźli wspólny język. Dlaczego wcześniej nie wpadli na pomysł, żeby chociaż spróbować normalnie porozmawiać? Tego Dany pewnie nigdy się nie dowie.

Midnight prezentowało się tak samo spektakularnie jak za pierwszym razem. Elegancki czarny marmur, neony, wysoki sufit powiększający optycznie już i tak sporą przestrzeń. Ludzie też było tam sporo, biorąc pod uwagę, że był środek tygodnia. Jeszcze te cudownie wyglądające świecące drinki. To będzie zajebisty wieczór.

Po raz kolejny Lany załatwiła im lożę, chociaż było o kilka osób mniej niż ostatnio. Zjawiła się Stacey, jej chłopak z dwoma kumplami, których imion nie pamiętała, Lany, Chris i jeszcze jakieś dwie osoby. Również nie pamiętała ich imion. Miała nadzieję, że tego wieczoru uda jej się choć częściowo uzupełnić braki i zapamięta więcej imion.

- Pójdziesz ze mną na dół?- spytała w pewnym momencie Maia. Znajdowali się w loży na górze, skąd rozpościerał się imponujący widok na wnętrze klubu. Spore tłumy. Czemu Maia chciała iść do tego tłumu?

- W porządku- zgodziła się różowowłosa, przeczuwając że brunetka chce z nią porozmawiać na osobności. Jednak jej się nie podobało to wyjście, ale wolała nie krytykować tego przy innych? Dopiero po wyjściu z loży, Stone zdecydowała się zadać nurtujące ją pytanie.- Jak się bawisz? Chyba towarzystwo ci nie przeszkadza?

- Bawię się wyśmienicie- zapewniła ją brunetka z uśmiechem.- Serio. Miałaś rację. Nie wiem czemu wcześniej wolałam utrzymywać czysto zawodowe stosunki.

- To super- mruknęła zdziwiona Dany. Teraz tym bardziej nie rozumiała, dlaczego wychodziły z loży.- A po co idziemy na dół, tak właściwie?

- Miałyśmy się zabawić, prawda? Jak ty to ujęłaś? Miałam wziąć przykład z Matteo? Więc idziemy wyrwać kogoś przy barze. Na pewno nie zamierzam mieć nawet przelotnego romansu z kimś z pracy. Do tego mnie nie przekonasz.

W tej kwestii różowowłosa nie zamierzała jej do niczego przekonywać. Zresztą z tego co się orientowałam, to większość facetów z loży miało dziewczyny. Chris chyba nikogo nie miał oraz Owen, ale on był gejem.

Maia i Dany zeszły na dół i usiadły przy barze, zamawiając drinki. Stone zdała się na brunetkę, bo wymyślne nazwy nic jej nie mówiły. Razem z brunetką zaczęły oceniać co atrakcyjniejszych facetów przy barze i w jego okolicy. Świetnie się przy tym bawiły, sącząc swoje świecące drinki.

Po chwili podeszli do nich dwaj goście, których obczajały. Prezentowali się dobrze, ale szybko okazało się, że byli zapatrzonymi w siebie dupkami, którzy szukali ładnej ozdoby dla swojej osoby. Udało im się ich spławić. Na szczęście.

- Idę do toalety. Zaraz wracam- poinformowała Maia. Różowowłosa pokazała kciuk w górę, nawet nie próbując przekrzyczeć muzyki.

Nagle zobaczyła znajomego bruneta. Przeklęła w myślach. Na serio?! Znowu musiała wpaść na niego w Midnight?! Przecież ten klub jest taki ogromny. Nie mógł być w innej części? Szybko podjęła decyzję, że może jak pójdzie do toalety, to zdoła uniknąć spotkania. Wzięła swojego drinka i dopiła go na jeden raz. Alkohol palił ją w przełyk, ale nie przejmowała się tym. Popatrzyła w kierunku, gdzie przed momentem był Matteo i dopiero teraz zauważyła, że nie był sam. Był z jakąś laską, wysoką, długonogą i bardzo ładną.

Dany tak skupiła się na obserwowanej parze, że nie zauważyła jak w kogoś weszła. Automatycznie przeprosiła dopiero po chwili unosząc wzrok. Miała przed sobą wysokiego, szerokiego w barkach szatyna. Miał na sobie idealnie dopasowaną marynarkę, ciemną koszulę pod spodem i równie ciemne jeansy.

- Przepraszam. To moja wina- powtórzyła po raz kolejny różowowłosa. Szatyn uśmiechnął się. Miał naprawdę ładny uśmiech. W ogóle był całkiem w jej typie. Może w końcu szczęście się do niej uśmiechnęło i będzie mogła pozbyć się tej klątwy Matteo?

- Nic nie szkodzi. Przynajmniej możemy się poznać. Jestem Cliff.

- Dany- przedstawiła się od razu używając zdrobnienia.

- Śpieszysz się gdzieś? Chętnie postawiłbym ci drinka.

Jego propozycja brzmiała zachęcająco. Po raz pierwszy od przyjazdu do CR zrobił na niej wrażenie ktoś inny niż Matteo. Nareszcie. Mimowolnie obejrzała się do tyłu. Zobaczyła bruneta i wpatrzoną w niego jak w obrazek blondynkę. Dodatkowo ta laska trzymała dłoń na jego dłoni.

- Nigdzie mi się nie śpieszy. Z przyjemnością- oznajmiła różowowłosa.

*****

Bliżej nieokreśloną ilość drinków później Dany czuła się wyśmienicie. Świetnie jej się rozmawiało z Cliffem. Maii od dłuższego czasu nie widziała. Pewnie też się dobrze bawiła. Matteo też gdzież zniknął z tą długonogą blondynką, ale akurat to jej odpowiadało. Czy była pijana? Może odrobinę, ale ciągle potrafiła iść prosto, więc nie było tak źle. Myśleć też mogła, chociaż wymagało to od niej lekkiego wysiłku. Było w porządku.

W pewnym momencie pojawił się koło niej Matteo. Nawet nie zauważyła jak się zbliżał. Dlaczego on zawsze musiał się pojawiać i niszczyć jej nastrój?

- Co tutaj robisz?- spytała różowowłosa, nawet nie starając się brzmieć przyjaźnie. Chciała go spławić. Niech sobie idzie do tej swojej blondynki i zostawi ją w spokoju.

- Też się cieszę, że cię widzę- rzucił Matteo tonem, który wskazywał coś zupełnie przeciwnego.- Gdzie masz telefon?

- A co cię to obchodzi?- odparowała, nie rozumiejąc czego od niej chciał. Brunet przewrócił z irytacją oczami.

- Chyba nie myślisz, że zamierzam ci go sprawdzać, co? Richard próbuje się do ciebie dodzwonić od dłuższego czasu i nie może. Ma ważne informacje w sprawie śledztwa. Mówił, żeby natychmiast przyjechać z tobą na komisariat.

Dany spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu. Przeklęła pod nosem. Dziesięć nieodebranych połączeń. Coś się stało. Jej kuzyn nie dzwoniłby tyle razy bez powodu. Miała złe przeczucia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top