32
Camila odwraca się i zerka w dół
- Po co ci ten nóż? - pyta podejrzliwie.
- Chciałam ci pokazać prezent od taty - mówię szybko bez zastanowienia - Wpadłaś mi w ramiona i wystraszyłam się, że zrobisz sobie krzywdę - potrząsam głową - Powtórz jeszcze raz.
- Co mam powtórzyć? - marszczy brwi patrząc na mnie.
- Jesteś w ciąży? - pytam poważnie nie wpuszczając jej z oczu, a ona wzdycha kiwając głową. Idzie gdzieś, a po chwili wraca i podaje mi jakiś patyczek.
- Zrobiłam trzy i wszystkie pozytywne. Nie odzywałaś się, a ja nie chciałam Ci psuć życia... - spuszcza głowę - Przepraszam, że Cię przytuliłam... Domyślam się, że po takim czasie gdy się nie odzywałaś po prostu mnie nie chcesz - przy ostatnich słowach jej głos się niebezpiecznie załamał - J-ja tylko uznałam, że powinnaś wiedzieć... Naprawdę nie chcę zepsuć Ci życia jeśli uważasz, że to za szybko...
- Hej, już spokojnie - łapie jej twarz w dłonie - Będę taką samą mamą jak i ty. Nie zostawię Cię z tym samej skarbie. Miałam po prostu dużo pracy... Aż za dużo - wzdycham teatralnie - Nic między nami się nie zmieniło, teraz już nie zniknę - całuje ją w głowę i przyciągam do siebie mocno przytulając.
- Kocham cię Lolo - podciąga nosem wtulając się we mnie mocniej. Uśmiecham się lekko i całuje ją w głowę, a po chwili biorę na ręce i idę z nią do salonu siadając na kanapie.
- Też Cię kocham - odpowiadam ledwo słyszalnie. Teraz pytanie brzmi czy serio ją kocham? Raczej muszę. Może i jestem zabójcą z zimną krwią, ale to kobieta z dzieckiem... Moim dzieckiem... Wjebałaś się Lauren na całej linii. Bądźmy szczerzy nie zaopiekujesz się nią, a co prędzej zabijesz je obie. Moja podświadomość ze mnie drwi. Marszczę brwi zła. Nie zabije jej i zaopiekuje się nimi. Muszę to zrobić.
- Czyli... Będziemy rodziną? - pytam znów cicho zerkając w oczy Cabello. Uśmiecha się uroczo i przytakuje delikatne głową.
- Już jesteśmy - bierze moją dłoń i kładzie ją sobie na brzuszku - A to będzie twoja i moja pociecha - zerka na moją dłoń - Czyli zostaniesz z nami? - znów zerka mi w oczy.
- Nigdzie się już stąd kochanie nie ruszę - kładę drugą dłoń na jej policzku, a po chwili całuje ją delikatnie - A myślałam, że nigdy mi to nie będzie dane...
- Czemu ? - unosi brwi.
- Bo jestem bezpłodna - patrzę na nią. Właśnie Lauren ty dzbanie jesteś bezpłodna! Więc jakim cudem niby udało Ci się ją zapłodnić?
- Sypiałam tylko z tobą - mówi po chwili widząc mój podejrzliwy wzrok - Jeśli będziesz chciała możemy wystąpić o badania... - mówi, a ja kiwam głową. W tej chwili poczułam się oszukana i nawet mnie to zabolało... Myślałam, że ona jest naprawdę inna... MYŚLAŁAM, a myśleć mogłam dużo... Mogła mi nie mówić, że jest w ciąży. Teraz nie miała bym aż takiego dylematu.
- Gdy pojedziemy do ginekologa, poproszę by zbadali to - mówię posępnie - Nie to, że ci nie ufam, ale wolę się upewnić. Nie raz byłam zdradzana - odsuwam się od niej i wstaje - Jak będziesz czegoś potrzebować mów mi od razu - w jej oczach widzę tylko i wyłącznie łzy, a po chwili mam przed oczami swój samochód.
- To kurwa nie moje dziecko - siadam za kierownicę i w nią uderzam pięściami- Jak ja mogłam pomyśleć, że serio spotkało mnie takie szczęście i będę mogła mieć dziecko, skoro kurwa mieć nie będę, bo nie mogę?! - zdaje sobie sprawę, że krzyczę i serio napierdalam w tą cholerną kierownice przepełniona, żalem, złością i gniewem - Dlaczego mi to zrobiłaś? Nawet Ty Camila? Wierzyłam w Ciebie - czuję jak po moich policzkach spływają łzy żalu - Jak mogłaś? - szepcze do siebie. Podciągam nosem przecieram rękawem bluzy łzy i ruszam przed siebie do domu - Dlaczego musiałam Cię pokochać Cabello? To nie może być moje dziecko.
__________________________________________
Trochę dłuższy niż zwykle i trochę czekaliście. W miarę waszej prośby nie zabiłam Camili, ale jak myślicie co się wydarzy dalej? To naprawdę okaże się dziecko Lauren? A może i Camila ma jakieś mroczne sekrety? Piszcie w komach co obstawiacie jestem ciekawa waszej opinii... Przez kolejny tydzień postaram się dodawać chociaż jeden dziennie rozdział także będziemy już na bieżąco miłej nocy / dnia. Zależy o jakiej porze czytacie ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top