31

Jak postanowiłam tak zarobiłam. Z samego rana ubrałam się, spojrzałam ostatni raz na śpiącą Camile i wyszłam z jej domu. Od tamtej pory miałam milion sms-ów, oraz nieodebranych połączeń, wiadomości od jej przyjaciółek. Bardzo ciężko było mi funkcjonować. Za każdym razem zastanawiałam się czy robię dobrze. Dużo sytuacji przez ten miesiąc było takich, że chciałam zrezygnować ze swojego planu. Jednak poprosić Camilę o drugą szansę, przeprosić ją za swoje zniknięcie i postarać się o wiedzenie szczęśliwego, normalnego życia, ale jednak coś mi na tp nie pozwoliło. Coś mi nie pozwoliło się poddać bym to zrobiła. Ona mogłaby mnie zranić, a tego naprawdę nie chciałam. Wolę stanąć przed nią. Spojrzeć jeszcze raz w jej przepiękne oczy, przeprosić i wycelować prosto w jej serce nóż. Nie wiem czy będę mogła potem normalnie żyć bo jednak Camila stała się dla mnie naprawdę kimś wyjątkowym. Ciągle mam w głowie jej uśmiech, jej mimikę twarzy, jej sposób poruszania się. W głowie mam wszystko, każdy szczegół który ją charakteryzuje, który sprawia że jest naprawdę bardzo wyjątkowa. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Jestem już ubrana i przygotowana do wyjścia na ostatnie spotkanie z na pewno rozżaloną kobietą, ale i również wiem, że będzie szczęśliwa kiedy mnie zobaczy. Z jednej strony tak cholernie się nienawidzę, a z drugiej może to także jest czas by zadzwonić na policję, do wszystkiego się przyznać i sobie też odebrać życie? Pierdolone życie, ponieważ sama naprawdę nie wiem jak będę miała dalej żyć bez niej. Przymykam oczy do których napływają mi łzy biorę bardzo głęboki uspokajający oddech i chowam narzędzie (tak wielu okrutnych zbrodni i jeszcze kolejnej) do kieszeni. Wsiadam do samochodu. Jadę pod jej adres. Spokojnie, opanowana... Ale nikt kto by mnie znał powiedział by przecież, że to bardzo mylne, ponieważ to co się dzieje w środku jest naprawdę bardzo przytłaczające. Niestety nikt mnie nie zna i takie wnioski i grę aktorską mogę rozpoznać jedynie tylko ja sama. Jakieś piętnaście minut później staję na jej podjeździe i wysiadam z samochodu. Stoję przed jej drzwiami i biorę kolejny głęboki uspokajający oddech. Pukam dość głośno trzy razy w drzwi. Otwiera mi je oczywiście nie kto inny jak Camila.

Jej oczy są podpuchnięte od wielogodzinnego płaczu. Cała jest ubrana w zbyt duże dresy. Moje serce aż się ścisnęło na jej widok. Dobrze wiem, że ona naprawdę mnie kocha, a ja pokochałam ją, choć nie chcę przyznać tego na głos to jednak wiem, że niestety tak się właśnie stało i to właśnie dlatego że tak się stało jest mi tak cholernie ciężko.

- Lauren? - zapytała z nadzieją pocierając oczy w niedowierzeniu - Czy to naprawdę ty? - pyta z nadzieją w głosie. Kiwam tylko twierdząco głową na tak, a ona jak na zawołanie wpada mi w ramiona. Przytulam ją tak dłuższą chwilę, aż w końcu unoszę ją i wnoszę do domu zamykająca za nami drzwi. Biorę głęboki oddech próbując jak najlepiej zapamiętać zapach jej włosów. Wyciągam bardzo powoli tak by nie zwróciła na to uwagi z kieszeni swoje narzędzie zbrodni.

- Tęskniłam - mówię cicho zaciskając powieki jednocześnie na kierując nóż prosto w jej plecy.

- Jestem w ciąży Lauren.

___________________________________________

Dobra a teraz tak na szybko. Piszcie mi i obstawiajcie jak na to zareaguje Lauren, bo jestem bardzo ciekawa waszych pomysłów, może zrobimy też na ABC w komentarzu w zależności jak do tego podejdziecie i po prostu wybierzemy jedną z opcji czy ją za ciuka czy może co innego? Po udzielajcie się trochę śmiało

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top