14

Patrzę jej głęboko w oczy niedowierzając, że właśnie w ten oto sposób ta dziewczyna dała mi więcej niż wszystkie moje poprzednie ofiary, mimo wszystko ich nie kochałam, ale widziała, że oni się starają jak Camila jednak myślę, że nie robi tego umyślnie. Nawet zaczynam podejrzewać, że jej może na mnie zależeć ,co jest kompletną głupotą, ponieważ nie wiem jak skończy się ta historia. Mam wielką ochotę z jednej strony spędzić z nią całe swoje życie, a z drugiej strony, po prostu wyruchać i zabić. Pokręcone co? Niestety tak z moich myśli wyrwały mnie ciepłe i miękkie usta brunetki. Westchnęłam cicho z zadowoleniem i bez namysłu zaczełam oddawać każdy jeden pocałunek, jednak po chwili odsunęła się ode mnie jak poparzona, rozglądając się na boki.

- Ja bardzo cię przepraszam. Naprawdę nie chciałam, nie wiem jak to się stało, naprawdę przepraszam. Lauren nie gniewaj się - z jej ust wydobył się potężny potok słów. Nigdy nie spotkałam się z kimś kto mnie przeprasza za to że mnie pocałował.

- Hej malutka. Spokojnie przecież nic się nie stało. Nie musisz się niczego bać, nic złego nie zrobiłaś.

- Ale, ale, ale ja naprawdę. Nie. Ja. Nie, nie wiem. Przepraszam nie wiem, ugg - w tym momencie przejęłam inicjatywę, po prostu złapałam jej twarz w obie dłonie przyciągam delikatnie do siebie i całuje. Oczywiście jeszcze chwilę mówiła przez pocałunki, co okazało się dość zabawne, ale po kilku kolejnych sekundach zaczęła z powrotem oddawać pocałunki. Nie pewnie, słodko, ale z uczuciem. Poczułam nieprzyjemne ścisk w sercu myśląc o tym jak bardzo mogłabym ją skrzywdzić. Pewnie gdybym ją zabiła nie czułaby tego aż tak mocno jak inne. Agonia trwałaby tylko kilka sekund, ponieważ nie miałabym serca by mocno cierpiała, ale na samą tą myśl że mogłoby się jej coś stać, moja reakcja się nie zmienia. Tak samo jak i wtedy jak ją poznałam tak samo jak i teraz. Nie sądzę bym mogła jej rzeczywiście zarobić krzywdę, ale także tego nie odrzucam. Niestety wiem z czym wiąże się bliski kontakt ze mną.

- Camila Myślę że powinnam już iść - mrucze niechętnie, gdy tylko się odrywam. Jeśli zabijam tylko po seksie nie mogę w żaden sposób dopuścić do tego by coś więcej połączyło mnie i Camilę, z drugiej strony to jest zbyt ciężkie, ale jeszcze z kolejnej wiem, że w ten sposób mogę uratować jej życie. Mogę ją uratować przed samą sobą.

- Och, no dobrze- wymamrotała smutno.

- Przepraszam Cię Camz, ale mam coś do załatwienia i na śmierć o tym zapomniałam, a naprawdę muszę - przełykam głośno ślinę kiedy orientuje się jakiego sformułowania użyłam - Po prostu muszę coś załatwić, bardzo pilnie odezwę się do Ciebie - mówię pospiesznie, kiedy ona niechętnie schodzi z moich kolan. Ja wstaję i szybko idę do wyjścia, mruczę jeszcze na odchodne jakieś pożegnanie i wsiadam do auta kierując się do swojego domu. Kurwa co się z tobą dzieje? Jauregui mięknie, ale też zaczynasz mieć dusze? Nigdy by Cię nikt o to nie podejrzewał. Uderzam pięścią w kierownicę. Jak ja mogę być taka? Kiedy tylko wyparowuje do domu idę przemyć twarz. Wzdycham głośno i opieram się rękami o zlew patrząc na siebie w lustrze po czym uderzam w nie z całej siły, a kawałki szkła rozpryskują się na ziemię i zlew. Pojedyncze kawałki które zostają w mojej pięści od razu powodują krwawienie, ale szczerze? Mam na nie wyjebane.

_______________________________________

Jeśli wychwycicie jakieś błędy piszcie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top