I
Wstałam z łóżka i zbiegłam na dół. Obojętnie ominałam tort i prezenty. Rzuciłam szybkie ,,Cześć" rodzicom i wybiegłam na dwór. Ktoś może pomyślałby, że to głupota olać swoje 11 urodziny. Jednak najlepszy prezent właśnie tu leciał. Nie była to sowa która leciała w moją stronę chociaz była śliczna.Cała biała z czarnymi plamkami.Interesowała mnie rzecz przyczepiona do jej nóżki-list. List z Hogwartu na który czekałam odkąd sięgam pamięcią. Sowa przysiadła na moim ramieniu. Pogłaskałam ją i zerwałam koperte. Przeczytałam:
Szanowna pani Aurelio Greengrass
Mamy zaszczyt poimformować panią o tym, że została pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dołączamy listę rzeczy do kupienia.
Pociąg odjeżdża 1 września o godz. 11 z peronu 9 i 3/4
Wyrazy Szacunku.
Zastępca Dyrektora
Profesor M. Mcgonacall
Zaczęłam piszczeć i skakać z radości. Wbieglam do domu i podzieliłam się nowiną z Rodzicami. Zaśpiewali mi sto lat i zjedliśmy tort. Moim przezentem był cały zestaw markowego sprzętu quidditcha. Chciałabym polecieć do Hogwartu na miotle od razu, ale najpierw czekały mnie zakupy na Pokątnej. Dostaliśmy się na nią dzięki proszkowi Fiuu.
Poszłam do Olivandera. Moja różdżka to głóg, włókno smoczego serca,12 cali bardzo sztywna. Następny sklep to ,,Madame Malkin. Szaty na wszystkie Okazje". Weszłam do środka, rodzice byli gdzieś w tyle. Zainteresował mnie pewien chłopak, chyba w moim wieku... zrozumiałam, że to Harry Potter. Wyszłam ze sklepu niezauważona, jednak moi rodzice mnie zauważyli i wciągneli do sklepu z powrotem. Spojrzałam na chłopaka, który wydawał sie przestraszonyi miły...trochę. Uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok.
Gdy miałam już wszystko od książek po zwierzaka mieliśmy się już deportować gdy zaczepił nas Lucjusz Malfoy. Poprośił tatę na słówko. Niby o interesach. Mama stała z boku, niechtna do rozmowy z Narcyzą Malfoy. Jednak ona sama zaczęła rozmowę:
-Twój pierwszy rok w Hogwarcie?- Zapytała lodowatym tonem
-Tak.
Nie znosiłam Malfoy'ów z powodu ich poglądów na temat Dzieci Mugoli. My też mamy czystą krew a nie zachowujemy się jak królowie świata.
- Mój Draco też.- Oznajmiła z satysfakcją. Kto to jest Draco? To ich syn?
-Możemy iść, kochanie-mruknął Lucjusz i odeszli, a ja zastanawiałam się, czy jeśli ten Draco jest podobny do rodziców, to przyjaciela w nim raczej nie znajdę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top