Rozdiał 4 "Musicie szczerze porozmawiać"
Rozdział dedykuję @randomowaHeroska
Dzięki niej postanowiłam, jednka dokończyć tą miniatutkę
Miłego czytania
Czemu tak zareagował? To przez szok. Przecież nie codziennie przyjaciel, z którym widujesz się codziennie, razem pływasz, trenujesz, bierzesz prysznic, a czasem nawet śpisz w jednym łóżku; wyznaje ci, że jest gejem. I do tego gejem, który się w tobie kocha.
Przecież miał prawo się zdziwić.
Tak przynajmniej sobie to tłumaczył, gdy kompletnie rozbity wracał do mieszkania Nagisy.
Prawda była taka, że na początku sądził, że to sen, albo żart. Nie żeby kiedykolwiek śnił o przyjacielu wyznającym mu miłość... No może raz. Może więcej niż raz.
Westchnął ciężko.
Tak jak sądził, blondyna nie było w mieszkamniu, wszystko zastał dokładnie tak samo, jak pozostawili to przed wyjściem. Zrezygnowany opadł na kanapę. Zdjął okulary i przetarł oczy dłonią.
Denerwował się, to chyba normalne, był pewien, że swoim brakiem reakcji zranił przyjaciela, nie mógł znieść tej myśli. Nagisa mimo radosnego usposobienia i zdawałoby się nieskończonego entuzjazmu; był niezwykle delikatny i bardzo łatwo było go skrzywdzić. A za nic w świecie nie chciał tego zrobić, ale chyba właśnie to uczynił.
Odszukał swój telefon i postabowił zadzwonić do chłopaka, choć był pewny, że ten i tak nie odbierze.
Jednak już po jedbym sygnale usłyszał w słuchawca zaspany głos, nie należał on jednak do Nagisy.
- Halo? Rei? - Makoto zakończył swoją wypowiedź długim ziewnięciem.
Niebieskowłosego coś zakłuło w piersi. Czyli Nagisa poszedł do Makoto, mógł się domyśić, w końcu to jego uważał za osobę umiejącą rozwiązać każdy problem.
- Nagisa jest u ciebie? - bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Tak, co się stało? - brunet wyraźnie się ożywił.
- Nie... Tak, zrobiłem coś okropnego -westchnął- wiem, że jest późno, ale czy mogę przyjść?
- Nagisa śpi, ale myślę, że musicie szczerze porozmawiać, nie wiem, co sie stało, ale wygląda to poważnie - Rei usłyszał skrzypnięcie materaca i czyjeś ziewnięcie.
- Zaraz będę - rzucił szybko i rozłączył się; był prawie pewnie, że owo ziewnięcie należało do Nagisy.
Poczuł, jak jego żołądek wywraca koziołka. Bał się tej rozmowy, panicznie się jej bał, ale wiedział, że jest winien blondynowi kilka słów wyjaśnienia.
Westchnął ciężko i wyszedł z mieszkania, szybkim krokiem podążył do domu przyjaciela. Czuł, że nogi mu się trzęsą, ale uparcie brnął na przód. Musiał tam dotrzeć.
Gdy w końcu stanął przed drzwiami, zanim zdążył zadzwonić, Makoto je otworzył i szeptem zaprosił do środka. Zaprowadził go od salonu, a Rei cały czas myślał, że powinien stąd uciec. Nie chciał rozmawiać, bał się. Z każdym krokiem ogarniała go coraz większa niepewność, wiedział, że wystarczy jedno nieodpowiednie słowa, a ta krucha istota roztrzaska się doszczętnie. Przełknął ślinę, dostrzegając skuloną postać na kanapie. Obejrzał się do tyłu, pragnąć powiedzieć Makoto, że jednak musi wracać do siebie, wyjechać z miasta, lub najlepiej na księżyc; ale bruneta tam już nie było. Rei walczył ze sobą, by po proatu nie uciec, teraz, gdy nikt nie zobaczy jego tchórzostawa, jednak, gdy Nagisa poruszył się nieapokojnie i jęknął sennie, nie było już odwrotu.
Spokojnym krokiem podszedł do kanapy i ukląkł przed nią na podłodze. Przez chwilę przyglądał się blondynowi; jego twarz oświetlona jedymie blaskiem księżyca wyglądała wyjątkowo, złote kosmyki wręcz lśniły blaskiem gwiazd, a zaspane oczy, zaczerwienione i zapuchnięte od łez nadawały chłopcu swoistego uroku.
Gdy tylko umysł Nagisy zrozumiał, kto znajduje się zaledwie centymetry od niego, zaraz się rozbudził. Chłopak spiął się wyraźnie i wręcz wtulił w oparcie kanapy, starając się jak najbardziej odsunąć od, jak sądził, byłego przyjaciela.
- Przepraszam - głos Reia był wyjątkowo ciepły, jednak załamał się na koniec.
- Nienawidzisz mnie - szepnął ledwie słyszalnie blondyn.
- Nie nienawidzę cię - dopiero teraz starszy chłopak zrozumiał, jak nardzo swoim zachowaniem zranił przyjaciela. - Po prostu... To był dla mnie szok. Ale nigdy cię nie znienawidzę, nie byłbym w stanie tego zrobić - uśmiechnął się nieśmiało, nieco smutno.
Widział, jak z ciała Nagisy powoli odchodzi zdenerwowanie. Usiadł wyprostowany na kanapie, patrząc uważnie na przyjaciela, nie wiedział, jakie słowa usłyszy z jego ust, ale jego serce zabiło szybciej. Może jednak nie skończy się to aż tak tragicznie.
- Myślałem, że to sen - szepnął i nieśmiało ujął dłoń blondyna - to byłby miły, lecz strasznie nierawdopodobny sen - uśmiechnął się lekko.
Nagisa patrzył na niego z niedowierzaniem, nie mógł nic poradzić na to, że jego serce postanowiło osiągnąć wręcz szaleńczą prędkość, o mało nie wyskakując mu z piersi. W oczach młodszego chłopaka znów zaszkliły się łzy.
- Nagisa, chcę ci powiedzieć, że też się w tobie zakochałem - niepewnie usiadł obok przyjaciela.
Blondyn zaraz wtulił się w niego, a po jego policzkach spłynęły łzy szczęścia.
- Przepraszam, że tak zareagowałem - szepnął mu do ucha- nie wierzyłem, że stał się cud. Nawet nie wiesz, jak długo wmawiałem sobie, że to nigdy nie wypali i muszę przestać cię kochać, jak długo w ogóle próbowałem udawać, że miłość w ogole nie istnieje, bo przecież nie da jej się logicznie wy... - nie dane mu było dokończyć, bo Nagisa przerwał jego wywód krótkim pocałunkiem, przez który na policzkach obu chłopców wykwitł intensywny rumieniec.
- Czyli... Jesteśmy parą? - zapytał z uroczym uśmieszkiem.
- Jeśli tylko uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się być moim chłopakiem - Niebieskowłosy cmoknął go w czoło.
Nie usłyszał odpowiedzi, jednak w zamian Nagisa złożył na jego ustach kolejny pocałunek, tym razem znacznie dłuższy i bardziej czuły.
Jeszcze długo nie spali, rozmawiając, śmiejąc się i całując, a nawet nieśmiało płacząc ze szczęścia. Nawet Rei, do czego pewnie nigdy się nie przyzna, uronił kilka łez.
Nie byli świadomi, że Makoto słyszał całą ich rozmowę i gdy dziękowali mu, za użyczenie salonu i oznajmili o swoim związku idealnie udał zdzwienie.
Może nawet Haru już wiedział, bo przecież Makoto musiał się z nim podzielić tą nowiną i poprosić by przestali się w końcu kryć, bo skoro ich przyjaciele są w szczęśliwym związku, to i ich relacja nie powinna im przeszkadzać. Haru obiecał, że o tym pomyśli, jednak brunet wiedział, że już wygrał i nie długo będą chodzić na podwójne randki.
-----------------------
Rozdział pisany na telefonie, nie sprawdzony, przepraszam za wszelkie błędy
Aż do końca zastanawiałam się czy zakończyć to szczęśliwe, ale uznałam, że te durnie potrzebują trochę radości w życiu, więc wyszedł trochę cukier
Dziękuję za uwagę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top